Na poprzednich mistrzostwach świata Gregor Schlierenzauer wywalczył trzy złote medale. Również z Val di Fiemme Austriak nie wyjedzie z pustymi rękami - wczorajszy konkurs zakończył ze srebrnym krążkiem.
Drugi na podium 23-letni Austriak przed każdym skokiem miał opuszczaną belkę, co spowodowało, że jego skoki były krótsze, ale... skuteczne. Dodatkowe punkty za obniżony rozbieg sprawiły, że podopieczny Alexandra Pointnera mógł cieszyć się ze srebrnego medalu.

- Właściwie to nie skakałem taktycznie. Głównym celem było skoczyć bardzo dobrze, ale oczywiście - przy walce o medale trzeba myśleć o taktyce w kontekście prędkości i zachowania potrzebnych punktów. Mimo wszystko nie czuję się rozczarowany, choć nie zdobyłem złotego medalu. To był dramatyczny konkurs, który cały czas stał na wysokim poziomie - podsumował sobotnie wydarzenia na skoczni Schlierenzauer.

- Jestem bardzo szczęśliwy z mojego srebra. Anders był w świetnej dyspozycji, był nie do pokonania i zasłużył na tytuł mistrza świata. Należą mu się ogromne gratulacje - kontynuuje Schlieri.

Jak już wspomnieliśmy, Schlierenzauer miał dwukrotnie opuszczaną belkę. Jego próby były dobre, lecz zapewne sam Austriak liczył na nieco lepsze odległości:

- Moje skoki nie były złe, jednak też nie do końca dobre. Nie zawsze wszystko wychodzi tak, jakbyśmy tego chcieli. Jestem bardzo zadowolony z mojej dyspozycji, ze srebrnego medalu. Nie mogę doczekać się konkursu mieszanego - z nadziejami na kolejne sukcesy opowiada 23-letni skoczek.