Weekend ze skokami w Zakopanem był dla Polaków bardzo udany. I na tyle wyjątkowy, że nasz Statystyk - człowiek nie uznający konkursów drużynowych - musiał wspomnieć w swoim "Notatniku..." o piątkowym sukcesie.
Obiecałem sobie dawno temu, że w żaden sposób nie będę wspomagał hoferów w promowaniu nikomu, oprócz Austriaków i Niemców, niepotrzebnych drużynówek i że nie będę na ten temat pisał. Ponieważ jednak w piątek to nasi wystąpili w głównych rolach, to (krakowskim targiem) - w ramach wstępu do właściwego odcinka - dwa zdania. 1. Brawo Polska. 2. Błąd personalny Kruczka kosztował nas wygraną.

A teraz do rzeczy:

1. Polonica.
  1. Polska

    Pobiliśmy rekord z sezonu 2008/09. Wtedy też wprowadziliśmy do finału w Zakopanem siedmiu skoczków, ale były to niższe lokaty. Wówczas polski zespół zdobył łącznie 101 punktów, wczoraj tylko Stoch z Kotem ugrali o cztery więcej. Cała drużyna uzbierała 149 oczek. No i wtedy najlepszy Polak, Małysz, był ósmy, a w sobotę Stoch stanął na podium.

  2. Stoch

    Kamil nie jest jeszcze w optymalnej formie. To słychać, widać i czuć. Pytanie, czy w tym sezonie będzie. Gdyby w Predazzo machnął takie dwa skoki, jak ten pierwszy w sobotę, to go te wszystkie Schlierenzauery, Jacobseny i Bardale mogą pana Majstra każdy wie w co pocałować :)

    A statystycznie? Tym razem nie ma o czym pisać. No chyba że po raz osiemdziesiąty znalazł się w czołowej dwudziestce. No i jeszcze o tabeli wszech czasów dotyczącej podiów. Wyprzedził w niej Freunda i rozpoczyna drugą pięćdziesiątkę najlepszych w tej materii skoczków. Obaj mają po trzynaście pudeł, ale Polak więcej razy wygrał. W głównej tabeli wszech czasów, uwzględniającej przede wszystkim zwycięstwa, Stoch się nie przesunął, ale za to umocnił. Dalej jest 45-ty.

  3. Kot

    W swoim siedemdziesiątym podejściu do Pucharu wyrównał rekord życiowy i, po raz drugi w ciągu niecałych dwóch tygodni, znalazł się w czołowej piątce zawodów. Przekroczył też, jako trzeci czynny i ósmy (po Małyszu, Stochu, Fijasie, Bobaku, Matei, Żyle i Skupniu) polski skoczek w ogóle, barierę trzystu pucharowych oczek - ma ich od soboty 325. Jednocześnie w tym sezonie machnął ich już ponad dwieście. 217, żeby prawdę napisać. Ale to się będzie jeszcze dynamicznie zmieniać, myślę :)

  4. Żyła

    To był dla Piotra dziewięćdziesiąty kontakt z Pucharem i 75-ty konkurs. I, ex aequo, dziesiąta najlepsza lokata w Pucharze w życiu. Występ naprawdę przyzwoity. No i nie można zapominać o jego świetnych skokach w piątek.

  5. Janek Ziobro

    Przykład na to, jak cienka jest granica między porażką a wspaniałą wygraną. Nie jestem jakimś jego wyjątkowym fanem, ale lubię go - choćby dlatego, że nie jest pupilem trenerów. Oby niedzielny występ spowodował, że uwierzy w siebie i się przełamie. Dodam, że są to oczywiście pierwsze punkty zakopiańczyka w karierze. Po swoim jedenastym kontakcie z Pucharem ma ich na koncie równe... jedenaście :)

  6. Hula

    To była 110-ta przymiarka szczyrkowianina do Pucharu. Po raz 25-ty skończył zawody w trzeciej dziesiątce. Mam do niego zasadniczo - nie wiedzieć czemu - słabość, ale znów mi dał (jako kibicowi) powód, żebym mu w przyszłości różne rzeczy wybaczał. Pięknie było popatrzeć, jak po jego skoku ani Morgi, ani Freund, ani Loitzl i ani Ammann nie mogą go wyprzedzić. Taki obrazek przydarza się polskim kibicom nader rzadko.

  7. Olek Zniszczoł

    Po raz pierwszy zdobył punkty kończąc w trzeciej dziesiątce. Wcześniej był już raz w pierwszej i dwa razy w drugiej, ale w trzeciej nie. Wyrównał stan punktowanych i niepunktowanych konkursów na 4:4. Po tych dwóch ostatnich idiotycznych dyskwalifikacjach to bardzo ważne punkty. Oby tak dalej.

  8. Miętus

    Najłatwiej jest kopać leżącego. Dlatego ograniczę się tylko do uwagi, że lepiej jest zdobyć dwa punkty niż nic. A ze statystycznego punktu widzenia Miętus ma w kolekcji dwa razy więcej zaliczonych konkursów (co, przypominam, nie jest tożsame z przejściem kwalifikacji) niż niezaliczonych kwalifikacji. 57 jego pucharowych podejść to w sumie udział w 38-miu konkursach (z tego w szesnastu punktował) i dziewiętnaście oblanych eliminacji.

  9. Kubacki

    Czarna seria trwa. Zaczynam się bać, żeby to się nie skończyło efektem jojo. Najpierw siedem razy pod rząd punkty, a potem dwa razy tyle razy pod rząd bez. Na razie doliczyłem się razy czterech. Pójściem na łatwiznę byłoby wysłanie go do Japonii, żeby „się przełamał”. Niech zostanie w domu i ćwiczy przed Predazzo - jak ktoś tam w tym sztabie poważnie myśli o jakichś drużynowych medalach. Mnie co prawda wszelkie drużynówki serdecznie powiewają, ale opieranie drużyny na Miętusie, wszystko jedno, czy w formie, czy bez, to nie jest dobry pomysł.

    Aha. Statystycznie się u Kubackiego niczego okrągłego nie umiałem doszukać. Chyba, żeby za coś takiego uznać to, że sześć razy częściej starał się zdobyć punkty niż je zdobył (42:7).

  10. Rutkowski

    U niego w Pucharze wszystko kręci się wokół dwunastki i jej wielokrotności. Po niedzielnym konkursie ma na koncie 24 konkursy, w których idzie na remis. W dwunastu punktował, w dwunastu nie. Ponieważ 36-krotnie podchodził do Pucharu, to łatwo sobie wyliczyć, że kwalifikacji nie przeszedł też dwanaście razy. A tak mniej statystycznie się wypowiadając, to powinien teraz wrócić do PK i tam spokojnie szlifować formę. Na Planicę, bo tam może w tym sezonie mieć szansę na punkty.

  11. Kłusek i Murańka

    Po jednych pieniądzach to mogę razem. W pewnych sytuacjach milczenie rzeczywiście jest złotem. Przy czym na usprawiedliwienie obydwu: Kłuska od początku sezonu załatwiał i w końcu załatwił do reszty guru Kruczek, a Klimek jest - po prostu - bez treningu. Te przerwy na operacje musiały się kiedyś odbić. Po powrocie na skocznię skakał na zasadzie euforii, a teraz wyszła mu naprzeciw szara rzeczywistość. Myślę, że sezon ma z głowy. Kłusek zresztą też. Ale, swoją drogą, trochę dziwna aż tak wielka różnica między formą Murańki dziś i nawet jeszcze tydzień temu.

2.

Lukas Hlava zrobił swoim kibicom, jeśli takich ma (bo w Czechach to nigdy nic nie wiadomo), przykrą niespodziankę. To jego dwudzieste przegrane kwalifikacje, ale po raz pierwszy oblał je w ten sposób.

3.

Toszimoto uczcił swój setny kontakt z Pucharem zajęciem najlepszej lokaty w sezonie. Tyle że nie pozwoliło mu to wejść do konkursu.

4.

To był dziesiąty najgorszy w życiu rezultat uzyskany przez Morgensterna. Zrobił sobie taki prezent na 235-ty konkurs w karierze. Wziąwszy już pod uwagę te sześć, w których nie punktował.

5.

Na swój 120-ty występ w zawodach głównych Anders Jacobsen zafundował sobie konkursową wygraną. Dziewiątą. Tym samym wysforował się na 25-te miejsce w tabeli wszech czasów. Żeby wyprzedzić znajdującego się przed nim Nikkolę wystarczy mu pięć razy być w konkursie drugim albo raz wygrać. W tym drugim przypadku od razu połknie Ploca.

6.

Anders Bardal natomiast, stając w sobotę na drugim stopniu podium, dokonał dwóch rzeczy. Osiągnął, a w zasadzie przekroczył barierę 5 000 punktów (5040) oraz zrównał się z Martinem Kochem w tabeli wszech czasów. Mają identyczny bilans pudeł: 5-7-11. Okupują wspólnie 42-gą lokatę.

7.

W 36-tym konkursie, w którym brał udział, Norweg Stjernen zajął 36-te miejsce. Po raz piętnasty nie zdobył w czymś takim żadnych punktów.

8.

Już po raz szósty w karierze Rune Velta zajął siedemnastą pozycję w konkursie. Żadnego innego punktowanego miejsca nie zajmował nigdy więcej niż trzy razy. To był jego czterdziesty punktowany konkurs i dwudziesta bytność w drugiej dziesiątce. Ponadto wywalczył w sobotę sześćsetny pucharowy punkt. Nawet 610-ty.

9.

Dla Niemców te dwa konkursy w Polsce nie byłby wiele lepsze, niż dla Austriaków, gdyby nie Richard Freitag. O jego środowych dokonaniach pisałem poprzednio. Teraz tylko dodam, że sobotnie czwarte miejsce to już jest jego 25-ta bytność w czołowej dziesiątce konkursu. Taka informacja budzi większy respekt, jeśli się zważy, że Niemiec ma na koncie dopiero 57 podejść do Pucharu.

10.

Przyszła kryska na Matyska. Siedemnastoletni Wellinger w końcu nie zdobył punktów w PŚ. W dwunastym konkursowym występie. Tych, którzy w dwunastym występie nie zdobyli punktów po raz dwunasty, wymieniał nie będę. Mam ograniczony czas pracy dla SN :)

11.

Piąty raz z rzędu, i to coraz poważniej, punktuje Jan Matura. W Zakopcu uzyskał drugi najlepszy wynik w karierze. Wszystkie jego pozostałe bytności w dziesiątce miały miejsce w Sapporo. Bardzo wątpię, żeby się tam nie wybrał.

12.

Dla rodaka Matury, Koudelki, konkurs w Zakopanem był 125-tym w karierze. Po raz trzydziesty nie zdobył punktów.

13.

Daiki Ito przeżywał w Zakopcu parę okrągłości. Był to jego 180-ty kontakt z Pucharem i 165-ty konkurs. Po raz 45-ty nie udało mu się zdobyć w zawodach żadnych punktów. Ma takich konkursów na koncie tyle samo, co pobytów w czołowej dziesiątce. Tylko, że w dziesiątce był ostatnio w marcu. Przy okazji - kolega Ito, Łataze, też świętował konkurs bez punktów. Też 45-ty. Ale on w całej karierze w czołowej dysze był tylko dwa razy.

14.

Władimir Zograw(f)ski zdobył już w Pucharze ponad dwieście punktów. Liczbę tę przekroczył, na razie, o osiem oczek. W swoim dwudziestym punktowanym konkursie.

15.

Sebastian Colloredo ma na koncie 120 konkursów. W sześćdziesięciu punktował, a w sześćdziesięciu nie. Do tego dochodzi 25 nieudanych kwalifikacji. Dzisiejszy konkurs był 35-tym, w którym znalazł się w trzeciej dziesiątce.

16.

Dwudzieste podejście do Pucharu zaliczał w Zakopcu Jaka Hvala. Dokładnie rok temu w tym samym miejscu w Pucharze debiutował. Skończył na 29-tym miejscu. Następnego dnia brał udział w jedynych dotąd nieudanych dla siebie kwalifikacjach. W sobotę Słoweniec po raz piąty w tym sezonie kończył w czołowej dziesiątce.

17.

Mocno świętuje pewnie po sobotnich zawodach Peter Prevc. 65-ty konkurs zakończony po raz 55-ty punktami. Ma już w dorobku tysiąc punktów w Pucharze. Przekroczył go o dwa oczka. Daje mu to wśród czynnych skoczków, jeśli się nie mylę, 32-gą pozycję. Przepraszam, 31-szą, bo Chedal przeszedł na emeryturę. I na dodatek w sobotę po raz czterdziesty kończył konkurs w dwudziestce.

18.

Lauri Asikainen, żeby kolegom nie było zbyt przykro, że on od nich tyle lepszy, to wziął i w Zakopanem skrewił. Tym samym wyrównał stan swoich punktowanych i niepunktowanych konkursów na 6:6. Cóż, z kim przestajesz, takim się stajesz.

Zainteresowanych twórczością autora zapraszamy na jego blogi - marcopolo.salon24.plharem48.blog.onet.pl.