Na rok przed olimpijskimi zmaganiami w rosyjskim Soczi Gregor Schlierenzauer już drugi raz w tym sezonie nie dał szans rywalom, wskakując po raz 42. na najwyższy stopień podium.
Austriak przyznaje, że walka była ciężka:

- Nigdy nie jest łatwo. Konkurencja jest spora, a żeby wygrać, wszystkie elementy muszą zagrać. Jeszcze podczas treningu wypróbowałem parę rzeczy i z ich realizacji jestem ogromnie zadowolony. To był po prostu świetny dzień z perfekcyjnym wynikiem.

Konkurs odbywał się w wyjątkowo cichej atmosferze. Tylko co jakiś czas słychać było brawa od ochrony.

- Tak, to prawda - przyznaje Schlierenzauer. - Mam jednak nadzieję, że w przyszłym roku będzie większe wsparcie i doping kibiców! W końcu ta dyscyplina sportu żyje dzięki fanom i ich entuzjazmowi!

Schlierenzauer liczył, że "zaprzyjaźni się" z olimpijskim obiektem w Soczi - i nie zawiódł się:

- Lubię tę skocznię, jest nowoczesna i pasuje do mojego stylu skoków. Dobrze się z nią związałem, teraz przydałoby się tylko to "przywiązanie" podtrzymać. Chciałbym zabrać z niej do domu jak najwięcej pozytywnych wspomnień i już nie mogę się doczekać niedzielnego konkursu.