Po piątkowym konkursie drużynowym, w polskiej ekipie zawrzało. Tak złego występu dawno nie pamiętamy. Na zawodnikach i trenerze kibice nie zostawili suchej nitki.
Co jest przyczyną tak fatalnego początku sezonu? Po sobotnich zawodach także nie można było tego stwierdzić, choć występ Kubackiego można uznać za przyzwoity.

- Moje punkty to mały krok, który podbuduje trochę morale w naszej reprezentacji. Poprzednie wyniki nie dawały tej radości i pewności siebie. Mój wynik akurat nie jest taki, aby skakać z radości, ale punkty są i to jest najważniejsze. (..) Ja osobiście nie miałem problemów z psychiką i uważam, że skakałem nie najgorzej zarówno w piątek i sobotę. Pracowałem z psychologiem sporo czasu i to mi daje siłę przetrwać takie momenty. Po piątkowej burzy mózgów ze szkoleniowcem, rzeczywiście poczułem mniejsze napięcie. Teraz najważniejsze wyczyścić sobie głowę i cieszyć się skakaniem.

Pozostali nasi reprezentanci nie zdobyli punktów w Kuusamo.

- Sobotni próbny skok fajnie mi wyszedł, ale w konkursie nie wiem co się stało. Byłem lepiej zmotywowany i przygotowany niż wczoraj, ale wyszło jak wyszło.. Co do mojej formy, to jest tak: jak się ma formę, to wszędzie skacze się dobrze, a jak się jej nie ma to wszędzie jest problem - tłumaczył Piotr Żyła po nieudanej 1. serii.

W podobnym tonie wypowiadał się Krzysztof Miętus. - Nie miałem wiatru na progu, warunki wszyscy mają podobne, więc nie można tu winy zwalić tylko na pogodę. Jeśli chodzi o atmosferę w drużynie, to wczoraj powiedzieliśmy sobie wszystko co trzeba było i powinno być lepiej. Nie można po 2 tygodniach skreślać trenera, to nie zawsze jest jego wina. Na pewno wyjdziemy z tego dołka już niedługo. Teraz czeka nas powrót do domu, trochę odpoczniemy i w Soczi będzie dużo lepiej.

Maciej Kot nieco dłużej wypowiedział się o spotkaniu drużyny w wąskim gronie. - Była to długa rozmowa całej grupy, po której nastąpiło oczyszczenie i rozładowano napięcie. Każdy powiedział co mu leżało na sercu, każdy był szczery. Nie zawsze było miło, ale wszyscy dzięki temu mieli większą motywację, zapomnieliśmy o tym co było i patrzymy w przyszłość. Jeśli chodzi o występ w sobotę, to moja próba nie była dobra, nie miałem wiatru pod narty.

Sam Łukasz Kruczek zdradził co było przyczyną słabszej formy i o czym rozmawiano na tajemniczym spotkaniu.
- W rozmowie z zawodnikami zaproponowałem że odejdę, ale zawodnicy doszli do rozwiązania co jest problemem i to nie byłem ja. Brakuje nam lepszych skoków, takich jak skakał Dawid w sobotę. Pragnę też pochwalić Kota, bo miał trudne warunki i prawie wszedł do konkursu, a nie tacy jak on nie radzili sobie z aurą. I Kubackiemu i Kotowi w sobotę udało się wprowadzić zmiany, o których rozmawialiśmy na spotkaniu. Fizycznie wszyscy wyglądają dobrze. Nie ma z tym problemów. Sprawdzamy parametry na bieżąco i tu nie ma powodów do niepokoju. Nie chciałbym wszystkiego spychać drastycznie w sferę psychiki, ale jest tak, że jest jakiś ustalony program przygotowań. Jeśli zawodnik sobie coś dołoży albo czegoś nie zrobi to wtedy jest problem. Tutaj mieliśmy sytuację gdzie zawodnicy sobie dołożyli i teraz są tego kiepskie efekty.