W przeciwieństwie do lat wcześniejszych tegoroczne zawody skoków w Kuusamo odbyły się niemalże bez przeszkód. Przeprowadzono wszystkie zaplanowane serie treningowe i konkursowe, co można uznać za duży sukces, nawet jeśli kilku zawodników - między innymi Anders Jacobsen i Thomas Morgenstern - mieli pecha w konkursie indywidualnym. O skomentowanie sobotnich zawodów poprosiliśmy Mirana Tepesa, który pełni funkcję asystenta dyrektora Pucharu Świata i zezwala zawodnikom na oddawanie skoków, kiedy warunki pogodowe na to pozwalają.
- Warunki panowały zmienne - przyznał Tepes. - Na szczęście nie mieliśmy żadnych problemów ze śniegiem na rozbiegu, ponieważ nie padało zbyt mocno, a przy takim mrozie śnieg jest suchy i nie osadza się w torach. Jednak kierunek wiatru zmieniał się cały czas i część zawodników miała mniej szczęścia. Długość najazdu ustawiona była z myślą o wietrze przednim, więc jeśli skoczkowie nie mieli wiatru pod narty, mieli bardzo trudne zadanie. Kilku zawodnikom trafił się wiatr z tyłu.

Tepes podkreślił, że bezpieczeństwo skoczków nie było w żadnym momencie zagrożone.

- Chwilami wiało bardzo mocno, pojawiały się podmuchy zza skoczni - wyjaśnił Słoweniec - wówczas jednak czekaliśmy, aż wiatr się uspokoi, i wydaje mi się, że nie popełniliśmy żadnego błędu. Nikt nie był w niebezpieczeństwie.

Miran Tepes często spotyka się z krytyką, zwłaszcza kiedy "puszcza" zawodników przy niesprzyjającym wietrze.

- Nie mamy żadnego wpływu na kierunek wiatru - skomentował asystent dyrektora PŚ. - Chcielibyśmy zapewnić wszystkim zawodnikom takie same warunki, jednak skoki to sport na otwartej przestrzeni. I tak uważam, że ten weekend pod względem warunków był naprawdę dobry, jak na Kuusamo.