Już przed rokiem zapowiadano powstanie chińskiej drużyny skoczków. W Państwie Środka istnieją nieliczne skocznie i troszkę skoczków. Heinz Koch pojechał do Chin z misją wyłowienia najlepszych i uczynienia z nich prawdziwej drużyny.
Wybranych pięciu zawodników: Wang Janxiun, Li Yang, Li Chengbo, Tian Zhandong i Li Cungang nie jest już juniorami - ma od 18 do 23 lat - ale wszyscy mają ogromny zapał do skoków, wiedzą, jaka szansa stoi przed nimi. W Chinach mieli do dyspozycji bardzo przestarzały sprzęt, skakali na wpół amatorsko, wszyscy rozpoczęli swoją sportową przygodę późno. Od lata pięciu skoczków mieszka i trenuje pod opieką Heinza Kocha w austriackim Stams. W większości radzą już sobie dobrze na skoczni K-120 (w Austrii wszyscy z nich po raz pierwszy skakali z dużej skoczni - największa skocznia w Chinach to K-90), trenują zazwyczaj po dwa tygodnie w Stams i następnie tydzień w Ramsau, Villach albo Predazzo. Przez sześć dni w tygodniu przed południem intensywnie trenują, po południu uczą się niemieckiego. W obrębie grupy widać już duże różnice.
Tej zimy Chińczycy mają pojawić się przede wszystkim w Pucharze Kontynentalnym. Celem Kocha jest, by co najmniej jeden z jego podopiecznych zdobył punkty COC. Dawałoby to prawo startu w Pucharze Świata. Jednak nawet bez tego można oczekiwać Chińczyków w jednym konkursie PŚ: w konkursie drużynowym w Willingen. Czterech z nich pojawi się tam, jeżeli tylko opanują tę skocznię na tyle dobrze, by móc skakać tam nawet w złych warunkach. Najważniejszy cel drużyny chińskiej jest długoterminowy: olimpiada w Turynie.
więcej na Skispringen.com.pl >>