Puchar Świata i Letnia Grand Prix głównie odbywają się w Europie. Dlatego też w krajach takich jak Japonia czy USA pojawiają się dodatkowe trudności. Kiedy rozłąką z rodziną na kilka miesięcy w roku i brak sukcesów idą w parze, wiąże się to z wieloma wyrzeczeniami. Życie na walizkach i ciągła walka o motywację - to codzienność zawodników. Gdy przychodzi sukces, zawsze jest łatwiej.
Po okresie dominacji Japonii w skokach w latach 90-tych XX wieku, tego lata, nadzieja na odnowienie potęgi skoków w Kraju Kwitnącej Wiśni odżyła. Wszystko za sprawą rewelacyjnych wyników. Sukces w drużynowym konkursie mieszanym oraz indywidualny Reruhi Shimizu pokazał, że Japonia to nie tylko Daiki Ito i Noriaki Kasai.

W Courchevel aż pięciu Japończyków zmieściło się w czołowej 13-ce, a mogło być znacznie lepiej. Bohaterem niewątpliwie był jednak 18-latek Shimizu.

- Miałem dobre skoki na treningach i jestem naprawdę szczęśliwy, że udało mi się je powtórzyć w obu konkursowych seriach - powiedział zwycięzca tuż po zawodach.

Shimizu urodził się 4 grudnia 1993 roku Myoko. W zawodach międzynarodowych zadebiutował 2 marca 2008 roku w Sapporo, podczas zawodów Alpen Cup. Zajął w nich dopiero 35. miejsce. Kolejny start zanotował 3 lata później w austriackim Villach, gdzie wziął udział w zawodach FIS Cup. W pierwszym konkursie 16 lipca 2011 zajął 7. miejsce, a dzień później został zwycięzcą. 28 listopada 2011 zadebiutował w konkursie Pucharu Kontynentalnego w Rovaniemi i zajął 16. miejsce. W 2012 roku na mistrzostwach świata juniorów uplasował się na 13. miejscu. 15 sierpnia 2012 roku w Courchevel w swoim trzecim starcie w zawodach tej rangi został zwycięzcą.

Na pochwały zasługują też doświadczony Yuta Watase (4. miejsce), Junshiro Kobayashi (9. lokata), Sho Suzuki i Kento Sakuyama (odpowiednio 12 i 13 miejsce).

Jak będzie w Hinterzarten? Przekonamy się już niedługo...