Skoki narciarskie kobiet istnieją co najmniej od kilkudziesięciu lat, jako dyscyplina oficjalnie uznana na początku roku obchodziły swoje pięciolecie. Sytuacja nadal daleka jest od ideału: organizowane jest Ladies GP, inne konkursy zimowe z wspólną klasyfikacją, turniej letni... ale o zawodach najwyższej rangi nie ma mowy. Jedynym ustępstwem ma być półoficjalny konkurs dziewcząt na przyszłorocznych MŚ Juniorów. Ostatnio zarysowuje się niepokojąca tendencja: podejmowane z dużym wyprzedzeniem czasowym decyzje, które mają stłumić w zarodku wszelkie poważniejsze żądania "ruchu" skoczek.
We wrześniu FIS wypowiedział się przeciw dopuszczeniu skoków kobiet na MŚ w narciarstwie klasycznym. Przy czym nie chodzi tu o zbliżające się szybkim krokiem MŚ w Oberstdorfie, ale o... zawody w 2009 roku. Uzasadnienie jest w gruncie rzeczy zrozumiałe: w skokach kobiet nrakuje szerszej "bazy", ścisła czołówka to cały czas te same dziewczyny, medale zdobyte z braku rywalek mają niewielką wartość. Jednak trudno nie dostrzec złej woli w zakładaniu bez wahania, że za sześć lat sytuacja będzie identyczna.
Od niedawna najlepsze skoczki zaczynają sie też domagać kobiecych konkursów lotów narciarskich - wiele wybitnych skoczek najlepiej czuje się na dużych skoczniach, a musi rywalizować z innymi na obiektach średnich lub normalnych. Także tutaj FIS mówi "nie". Oficjalne wyjaśnienie brzmi: "Na mamutach mogą startować tylko najlepsi, świetnie wyszkoleni zawodnicy". FIS nie zauważa tylko, że wśród świetnie wyszkolonych zawodników jest co najmniej kilka kobiet. Daniela Iraschko czy Anette Sagen nie ustępują przygotowaniem tym, którzy na początku marca wystartują na mamucie w Vikersund jako pierwsi w historii Pucharu Kontynentalnego.

W Polsce skoki kobiet nadal uchodzą za kuriozum, media są więc raczej skłonne umniejszać osiągnięcia skoczek, jeśli już trzeba poruszyć ten problem. One same nie znalazły sposobu komunikowania ich. Podkreśla się, że Daniela skoczyła swoje 200 metrów "Z bardzo wysokiej belki" - czytelnik nie wie, że niezły Wolfgang Loitzl uzyskał z tej samej belki niewiele więcej. W Letnim GP Daniela uzyskała już jako przedskoczek wyniki, które dawałyby awans do drugiej serii - z tej samej belki, co panowie! Jednak nie o to chodzi. Kobiety w skokach narciarskich to osobna konkurencja - w niemal wszystkich innych sportach rzecz oczywista...
Zdaje się, że oficjalna "polityka" FIS wobec problemu skoczek mówi: jego nie ma, co najwyżej to dyscyplina warta obserwacji, w zakresie której podejmowane są pewne próby... Może z takiego punktu widzenia rzeczywiście na MŚ pojawiłoby się nie więcej niż 20 skoczek. Tylko gdzie podziało się pozostałych 20, które są na miejscu w każdym większym międzynarodowym konkursie?...