Podczas odbywających się w Innsbrucku (Austria) treningów na skoczni Berg Isel, naszych skoczków podglądał Super Express. Według doniesień Adam Małysz niemal za każdym razem ląduje w okolicach 120 metra. Dla porównania Simon Ammann i Marcin Bachleda przy większych prędkościach o blisko 1 km/h, lądowali na 107 metrze. Pomimo dobrych skoków Adama, z jego prób nie był zadowolony Piotr Fijas: "Adam, nogi, biodra, rozrzucenie nart w porządku. Ale wszystko spóźnione" - krzyczał do zawodnika.
Pomimo, że nasz najlepszy skoczek na treningu skakał daleko, Apoloniusz Tajner, zaczął mówić o spadku jego formy. "Dzisiejszy trening pokazał, że wszystko jest w porządku. Adam był w wysokiej formie w czerwcu i lipcu. I to mnie niepokoiło. Potem forma opadła. Niepokoiłbym się, gdyby zawodnik utrzymywał się stale w znakomitej dyspozycji, ponieważ musi przyjść moment, kiedy forma odchodzi".
Zapytany o postępy naszych pozostałych zawodników, Tajner jak zwykle odpowiada z optymizmem: "Koledzy zbliżyli się do Adama. Marcin Bachleda i Robert Mateja powinni coraz częściej zajmować miejsca w czołówce. Można powiedzieć, że mamy trzech dobrych zawodników".
Czy to, że Mateja i Bachleda skaczą "bliżej" Adama jest spowodowane wzrostem ich formy, czy też spadkiem formy Małysza? Na to pytanie odpowiemy sobie po zawodach inaugurujących Puchar Świata w fińskim Kuusamo.

Zobacz wycieczkę do Kuusamo na PŚ >>