Po skandalu dopingowym w ekipie fińskich biegaczy na MŚ, który zatacza coraz szersze kręgi (są podejrzani coraz to nowi zawodnicy) czarne chmury zawisły nad fińską federacją narciarską. Szef federacji Paavo Petaja został poddany potężnej krytyce. Poważne oskarżenia grożą też lekarzowi ekipy Juha-Pekka Turpinenowi. Jak wiadomo na kilka dni przed mistrzostwami na lotnisku w Helsinkach znaleziono walizkę z 5 opakowaniami niedozwolonego środka HES. Aktualnie agencja antydopingowa bada próbki wszystkich zawodników fińskich, również skoczków. Największe kłopoty dopiero się jednak zaczną: wycofało się trzech największych sponsorów federacji fińskiej, Merita Bank, Ubezpieczenia Pohjola i fińskie Lotto Veikkaus. Oznacza to bankructwo federacji, która może jeszcze być zasądzona o duże odszkodowanie przez wyżej wymienione firmy za zepsucie dobrego wizerunku firm na rynku fińskim i nie tylko. Jakie to może mieć konsekwencje dla skoczków? Bo to oni przecież nas najbardziej interesują. Otóż w najbliższym czasie rozstrzygnie się czy pojadą oni w ogóle na konkursy do Falun i Trondheim (w Oberstdorfie jeszcze prawdopodobnie będą). Tak więc Finowie mogą podzielić los kilku znanych skoczków japońskich, którzy sponsorowani byli z kolei przez mleczarnię, która zatruła tysiące Japończyków i musiała z powodu kłopotów finansowych wycofać się ze sponsorowania sportu. Miejmy nadzieję, że nie zabraknie Finów do końca sezonu , bo stanowili oni ozdobą wielu tegorocznych konkursów.