W minionym sezonie debiutantów było wielu. Byli tacy, dla których był to pierwszy poważny sezon w karierze, inni dopiero w tym roku zaczęli regularnie startować, czy zdobywać punkty. Był też skoczek, który postanowił zmienić dyscyplinę – co zdecydowanie wyszło mu na dobre.
Zacznę od tych pierwszych, którzy z regularnymi startami dopiero się oswajali:
Peter Prevc – słoweński junior, który miniony sezon może zaliczyć do bardzo udanych – 35 miejsce w klasyfikacji generalnej PŚ, 10. w Turnieju Nordyckim, 7 i 16 miejsce na olimpiadzie, gdzie występował jako najmłodszy uczestnik. Pomiędzy świetnymi startami zdołał jeszcze wywalczyć srebro indywidualnie i drużynowy brąz podczas Mistrzostw Świata Juniorów w Hinterzarten.
Grzegorz Miętus – nie odniósł żadnych większych sukcesów, chociaż 22 i 20 miejsce w Klingenthal można uważać za dobre występy, głównie z racji tak młodego wieku naszego zawodnika. Wielu uważało, że trener Kruczek powinien go zabrać do Vancouver zamiast starszego brata...
Krzysztof Miętus – zawodnik sklasyfikowany w sezonie na 45. miejscu. Startował głównie w pierwszej połowie sezonu, zastąpiony później przez Łukasza Rutkowskiego. Występ na olimpiadzie niestety niezbyt udany – dwa 36. miejsca pozostawiają wiele do życzenia.
Olli Muotka – Fin w minionym sezonie zajął 55. miejsce w klasyfikacji generalnej. Największym sukcesem, jakim może się pochwalić jest brązowy medal na Mistrzostwach Świata w lotach z Planicy. Wszyscy dobrze pamiętamy skok, którym zabrał Polakom brąz. Naszą przegraną można też zrzucić na nowy system czy kiepski skok Łukasza, ale to już materiał na inny artykuł.
Andreas Stjernen – norweski skoczek niestety nie może poszczycić się żadnymi lepszymi występami. Zajął 56 miejsce w klasyfikacji generalnej. Dobry był tylko w kwalifikacjach.
Michael Hayboeck – reprezentant Austrii sklasyfikowany na 49 miejscu, wystąpił tylko w trzech konkursach PŚ. Sezon może jednak zaliczyć do bardzo udanych ze względu na występ na Mistrzostwach Świata Juniorów, na których zdobył dwa złote medale – indywidualnie i drużynowo.
A teraz o tych, dla których sezon nie był pierwszym w karierze, ale poprzednie były raczej... kiepskie:
Pascal Bodmer – reprezentant Niemiec zajął 19. miejsce w klasyfikacji generalnej. W Kuusamo stanął na pierwszym w życiu podium, niestety potem było coraz gorzej. Aż do Turnieju Nordyckiego, w którym nie zakwalifikował się do trzech z czterech konkursów. Jedynym jaśniejszym punktem może być srebrny medal w drużynie na Mistrzostwach Świata Juniorów.
Lukas Hlava – czeski, 26-letni skoczek. Choć był to dla niego już ósmy sezon w karierze, to tak naprawdę pierwszy, w którym startował w więcej niż kilku konkursach. Zajął 56 miejsce w "generalce", 22. w Turnieju Czterech Skoczni.
Natomiast ostatnim skoczkiem, o którym chciałabym napisać jest oczywiście…
David Zauner – reprezentant Austrii, najlepszy debiut sezonu! Postanowił zmienić dyscyplinę z kombinacji norweskiej na skoki i, jak widać, nie pożałował swojej decyzji. Chociaż startował regularnie dopiero w drugiej części sezonu, zajął wysokie trzynaste miejsce w klasyfikacji generalnej, tylko w jednym konkursie wypadając z pierwszej dziesiątki. 5. miejsce w Turnieju Nordyckim i 13. na Mistrzostwach w lotach w Planicy mówią same za siebie. Można by się zastanawiać, dlaczego Alexander Pointner nie wziął go do Vancouver, jednak złoto Austriaków rozwiewa wszelkie wątpliwości. Austriacy mają po prostu za dużo świetnych zawodników :)
Podsumowując, ten sezon można uważać za owocny w tej kwestii. Wielu skoczków rozpoczęło prawdziwą karierę w skokach, co daje nam nadzieję na dalszą świetną i emocjonującą rywalizację po odejściu "weteranów" skoków.