Hannu Lepistoe dziś stoi w cieniu dokonań Miki Kojonkoskiego, ale przecież to właśnie ten mniej znany Fin zdobył w sposób bezkonkurencyjny drużynowy Puchar Narodów, wynosząc Austrię na wyżyny umiejętności. To on wpuścił wielu młodych zawodników do kadry A, przez co stali się gwiazdami pierwszego formatu w najbardziej prestiżowych konkursach. Dlaczego tak się dzieje? Ano dlatego, że najpierw Kojonkoskiemu proponowano posadę w Austrii, jednak popularny "Kojo" nie podjął wyzwania. Mika jest niewątpliwie osobą bardziej medialną i bardziej cenioną w światku trenerskim. Lepistoe był więc na drugim miejscu. Inną sprawą jest to, że to Mika wyprowadził z dołka Norwegów i zrobił z nich klasowych zawodników. W Austrii Lepistoe miał do dyspozycji ustabilizowany skład, w którym było wielu klasowych zawodników, od wielu lat znajdujących się na topie. Jednak to nie oni byli największymi gwiazdami tego sezonu. Mimo chwilowego liderowania w Pucharze Świata Martina Hoellwartha i Andreasa Widhoelzla, stali oni jakby w cieniu dokonań młodzieży, która była na ustach wszystkich przez większą część sezonu zimowego 2002/2003.
Weterani przeżyli ostry atak ze strony młodzieży i mieli duże problemy z utrzymaniem się w reprezentacji. Znikąd pojawiły się nazwiska takie jak: Liegl, Hafele, Morgenstern, Kofler, Nagiller czy Thurnbichler. Wcześniej nie błyszczeli formą. Nie znaliśmy ich z poprzednich sezonów.
Mimo, że to Andreas Widhoelzl zajął 3 miejsce w klasyfikacji generalnej PŚ, a Martin Hoellwarth znalazł się w czołówce, wygrywając aż 3 konkursy, nie ominęli oni problemów i wahań formy. Cieszy jednak fakt, że w trudnych momentach zastąpili ich godni, młodzi następcy. Spróbuję teraz streścić to co wydarzyło się w poszczególnych konkursach PŚ.
Początek bez zaskoczenia
Na początku sezonu nic nie zapowiadało, że w skokach austriackich tak dużo się wydarzy. Inaugurujące konkursy w Kuusamo należały zgodnie z przewidywaniami do weteranów: Widhoelzla i Hoellwartha. W Trondheim i Titisee-Neustadt formą błyszczał "Hoelli" wygrywając 3 z 4 konkursów i stając się liderem PŚ. Dobre występy zaliczył także Widhoelzl. Formą "dołączyli" do nich Andreas Goldberger, a także nowe twarze: Andreas Kofler i Florian Liegl. "Nowi" spełnili oczekiwania Hannu Lepistoe plasując się w pierwszej dziesiątce pierwszego konkursu w Norwegii. W niemieckim Titisee-Neustadt pierwszy z młodziaków stanął nawet na podium - Kofler zajął 3 miejsce. Na "pudle" stanął obok swoich 2 kolegów z reprezentacji. Był to najbardziej udany konkurs sezonu dla Austriaków. Oprócz podium zobaczyliśmy aż 6 skoczków z tego kraju w pierwszej dwunastce!!!
Tydzień później Austriacy nie spuszczali z tonu. W Engelbergu aż sześciu uplasowało się w pierwszej dziesiątce, ale konkursu nie wygrał żaden z nich. Do Liegla i Koflera dołączył nowy zawodnik z kadry B, powołany po znakomitych występach w Pucharze Kontynentalnym (COC) – Mathias Hafele. To właśnie on zabłysnął w swoim debiucie zajmując drugie miejsce w zawodach, a po pierwszej serii będąc nawet liderem. Ogłoszono go większą gwiazdą niż Liegla i Koflera.
Uczyniono to jednak zbyt wcześnie. Hafele szybko odszedł w zapomnienie, prawie tak samo szybko jak pojawił się w Pucharze Świata. Mimo powołań na konkursy Turnieju Czterech Skoczni, nie zachwycał. Kofler i Liegl mogli odetchnąć z ulgą.
Turniej Czterech Skoczni – narodziny nowych gwiazd
Do TCS Austriacy podeszli z wielkim entuzjazmem. Wszyscy mieli nadzieję na wygraną, któregoś ze swoich krajan, tym bardziej, że 2 konkursy po raz pierwszy w tym sezonie miały odbyć się na terenie Austrii. Teoretycznym zagrożeniem był tylko Sven Hannawald.
Po niemieckich zmaganiach najlepiej oceniono występy Hoellwartha (2 i 10 miejsce) i Koflera (5 i 8 miejsce). Także Goldi zabłysnął zajmując 2 miejsce w Garmisch-Partenkirchen. Nieco słabiej zaprezentowali się Widhoelzl i Liegl. Nie były to jednak satysfakcjonujące opinię publiczną rezultaty. Do kadry dołączył kolejny zawodnik powołany po udanych występach w COC – Thomas Morgenstern. 16-latek zajął 9 miejsce w Oberstdorfie i 25 w Ga-Pa.
Na austriackie konkursy TCS Lepistoe mógł powołać większą ilość zawodników. W Innsbrucku po raz kolejny udowodnił, że ma najlepszą i największą reprezentację. Mimo, że ani w stolicy Tirolu, ani w Bischofshofen Austriak nie stanął na najwyższym stopniu podium, trener mógł być bardzo zadowolony. Kofler zajął 10 i 2 lokatę, ostatecznie kończąc zawody na wysokim 4 miejscu!!! Dobrymi rezultatami mogli pochwalić się także Liegl i Morgenstern. Aż 5 zawodników zakończyło TCS plasując się w dziesiątce!!!
Klasyfikacja TCS 2002/03:
4. Andreas Kofler
7. Martin Hoellwarth
8. Florian Liegl
9. Andreas Goldberger
10. Thomas Morgenstern
12. Andreas Widhoelzl
28. Mathias Hafele
35. R.Schwarzenberger
36. Martin Koch
41. Balthasar Schneider
46. Wolfgang Loitzl
53. Stefan Thurnbichler
59. Christian Nagiller
66. Bernhard Metzler
69. Stefan Kaiser
73. Bastian Kaltenboeck
TCS dało szansę pokazania się całego zaplecza kadry Austrii. Wykrystalizowała się stała kadra A, do której zaliczali się Hoellwarth, Widhoelzl, Goldberger, Liegl i Kofler. Uzupełniali ją młodziutki Morgenstern i doświadczony Schwarzenberger. Taka mieszanka rutyny z młodzieńczym zapałem dawała znakomite rezultaty. Do tej pory w 12 konkursach PŚ, aż 15 razy na podium stawali właśnie Austriacy (oprócz 1 konkursu w Kuusamo w każdym konkursie Austriak stał na podium).
Atak wilczków
Na kolejne zawody (Liberec) Lepistoe nie miał więc problemu z powołaniem kadry. W Czechach zobaczyliśmy aż 8 skoczków austriackich, z przewagą właśnie tych młodszych. Liberec okazał się najbardziej radosny dla Thomasa Morgensterna, który wygrał po raz pierwszy w swej karierze konkurs Pucharu Świata, stając się drugim w historii najmłodszym skoczkiem odnoszącym taki sukces. Niewątpliwie 16-latkowi pomógł podwójny triumf w Libercu w konkursach COC kilka tygodni wcześniej.
Po Libercu przyszedł czas na konkursy w Zakopanem. Tutaj błyszczał Florian Liegl, zajmując dwukrotnie 2 miejsce. Trener zabrał do Polski jednego nowego zawodnika – Christiana Nagillera. Zajął on wysokie – 5 miejsce w pierwszym konkursie. Formę obniżył nieco Kofler, który mógł mieć powód do niepokoju. "Wygryźć" chcieli go Morgenstern i właśnie Nagiller.
Kolejne konkursy odbywały się w dalekiej Azji. Japonia okazała się najmilsza dla Nagillera. Świeżo upieczony reprezentant zajął odpowiednio 1, 2 i 5 miejsce. Teraz on, po Koflerze, Hafele i Morgensternie i Lieglu był na ustach wszystkich.
Liegl i Nagiller udokumentowali swoją wysoką formę podczas pierwszych konkursów na "mamucie" w tym sezonie. Debiut na skoczni K185 wypadł niezwykle okazale. W Bad Mitterndorf Liegl zajął 1 i 2 miejsce, a Nagiller 4 i 9, bijąc przy tym rekord skoczni (220 metrów), zaliczając jednak upadek. Thomas Morgenstern nie został powołany z uwagi na udział w Mistrzostwach Świata Juniorów, gdzie na marginesie, zdobył złoty medal.
Ostatni sprawdzian przed zbliżającymi się Mistrzostwami Świata w narciarstwie klasycznym miał odbyć się w Niemczech – w Willingen. Były to jednak bardzo loteryjne zawody. W drugim konkursie po raz drugi nie zobaczyliśmy Austriaka na podium w tym sezonie. W pierwszym 2 miejsce zajął Andreas Widhoelzl, a trzecie Liegl. Austriacy mieli już 27 miejsc na podium w tegorocznym PŚ, w tym 7 zwycięstw. Jak się potem okazało, nie powiększyli już dorobku zwycięstw...
Ciag dalszy pojawi się jutro.