Witam serdecznie i "poświątecznie", dokładnie miesiąc po zakończeniu sezonu. Zapraszam do lektury trzeciej części mojego subiektywnego podsumowania minionego cyklu PŚ. Tym razem chciałbym przybliżyć osiągnięcia skoczków znajdujących się najbliżej czołowej top-30, a mianowicie na miejscach 44-31. Tych czternastu zawodników stanowi mieszankę skoczków bardzo doświadczonych, praktycznie zbliżających się do końca swojej kariery (jak np. Miyahira czy Funaki), zawodników, którzy debiut mają już za sobą, ale ciągle nie mogą dobić się do czołówki, oraz narybek zupełnie świeżutki, z którego moim zdaniem na najwiekszą uwagę zasługuje Szwed Johan Erikson...
44. Juha-Matti Ruuskanen (Finlandia) – 65 punktów
Najpierw w Libercu zajął osiemnaste i dwudzieste ósme miejsce. Następnie był dwudziesty drugi w pierwszym konkursie zakopiańskim. A w Hakubie zaskoczył wszystkich – zajął tam bowiem szóste miejsce i to niestety był jednorazowy „wybryk” młodego Fina, który więcej już punktów po tym sukcesie nie zdobył. Niemniej jednak myślę, że jeszcze jego czas nie nadszedł.
43. Hiroki Yamada (Japonia) – 68 punktów
Początek miał znakomity. W Kuusamo był jedenasty i dziesiąty. Tamte konkursy jednak niezbyt dobrze oddawały, to co się działo na skoczniach później. Dlatego jego dorobek powiększył się w trakcie całego sezonu raptem o 18 punktów.
40. Kazuyoshi Funaki (Japonia) – 71 punktów
Dawno już minęły czasy, gdy Kazu czarował wszystkich miłośników skoków. Teraz jest tylko przeciętnym skoczkiem, z trudem wchodzącym do trzydziestek. W Kuusamo i Neustadt – piętnasty. To najlepsze wyniki Japończyka. Wielki upadek mistrza.
40. Florian Liegl (Austria) – 71 punktów
Wielka rewelacja poprzedniego sezonu w tym sezonie zawiodła na całej linii. W tym sezonie ani razu nie wszedł do pierwszej dziesiątki. Najlepiej wypadł (11 miejsce) w wielokrotnie przeze mnie przypominanym drugim konkursie w Kuusamo. Poza tym 13 w Willingen. W ogóle młode wilczki austriackie przeżywają spory kryzys. Odjęto im „magiczne moce” i czar prysł.
40. Jussi Hautamaeki (Finlandia) – 71 punktów
Jussi zawsze pozostanie już chyba w cieniu młodszego brata. Ten sezon miał bardzo przeciętny, chociaż w porównaniu z dwoma wcześniejszymi cyklami, zdecydowanie lepszy. Najwyżej uplasował się w Engelbergu (14 miejsce) i był to jedyny godny uwagi start Hautamaekiego starszego.
39. Jakub Janda (Czechy) – 78 punktów
Jedyny w miarę dobrze skaczący Czech. Ale ten sezon nie był dla niego tak dobry jak poprzedni, w którym pierwszy i jedyny raz w karierze stanął na podium. U siebie w Libercu zanotował najlepszy start: był tam dziewiąty. Na treningach i kwalifikacjach skakał znakomicie, ale nie znalazło to przełożenia na wyniki. Choć wydaje się, że Jakub jeszcze może w przyszłych sezonach namieszać.
38. Johan Erikson (Szwecja) – 86 punktów
Wielki talent. Wielkie odkrycie. Naprawdę nieźle poczynał sobie w niektórych konkursach. Szwedzcy fani skoków wiążą z nim spore nadzieje. Od konkursu w Libercu, niemal w każdym swoim starcie osiągał pierwszą trzydziestkę. Jednak zawsze, pierwszy skok miał lepszy od drugiego (nad równością skoków musi popracować). Ponadto jego „charakterystyczny” styl skakania nie zyskał przychylności sędziów, którzy konsekwentnie obniżali mu noty za styl, często spychając o kilka miejsc w dół. Erikson najlepiej wypadł w Libercu – 16 miejsce, w Hakubie oczko niżej. Bardzo ciekawi mnie to jak ten młody Szwed będzie sobie radził w kolejnym sezonie, zwłaszcza po zmianie na stanowisku trenerskim w szwedzkiej ekipie.
37. Daiki Ito (Japonia) – 91 punktów
Jedyny młody Japończyk rokujący nadzieję. Nieźle skakał u siebie (w Hakubie był nawet dziewiąty), wskoczył więc do kadry i generalnie nie zawodził, choć po japońskich konkursach nie zmieścił się ani razu w dziesiątce . Na Mistrzostwach w Lotach dwudziesty, więc ogólnie mocny punkt w kadrze Japonii. Pewny numer 4.
36. Reinhard Schwarzenberger (Austria) – 93 punkty
Ciągle nie może dojść do dawnej formy po kontuzji sprzed 2 lat. Skacze na średnim poziomie. Najlepszy miał środek sezonu, wtedy to zajął najlepsze w tym PŚ, 14 miejsce (Hakuba). Dość często zajmował punktowane pozycje, ale nie miał w sobie dawnego błysku.
35. Emmanuel Chedal (Francja) – 100 punktów
Sezon 2003/2004 dla Chedala był wręcz niespodziewanie udany. Ten wieczny przeciętniak skakał kilka razy na naprawdę wysokim poziomie. W Willingen zajął wysokie 8 miejsce, w Trondheim był 12, niezły start na Mistrzostwach w Lotach. Gdy tylko zacznie skakać równo, może nawet dobić do czołówki. Choć, z drugiej strony, może ten sezon był tylko wyjątkiem od reguły, zobaczymy.
34. Stephan Hocke (Niemcy) – 115 punktów
Hocke zaskakiwał wszystkich dwa lata temu w swym pucharowym debiucie. Rok temu było jednak fatalnie. Tylko 36 punktów rozczarowało wszystkich. Ten sezon może nie był już aż tragiczny jak poprzedni, Stephan zanotował kilka udanych startów, u siebie w Neustadt był nawet dziewiąty, ale z wielkiej nadziei stał się nadzieją niespełnioną.
33. Henning Stensrud (Norwegia) – 161 punktów
O sile drużyny norweskiej świadczy fakt, że Stensrud jest najniżej notowany z ośmiu reprezentantów tego kraju. A przecież w tym sezonie zdarzały mu się tak dobre starty jak dziewiąte miejsce w Sapporo i Oslo. A punktowane miejsca zajmował znacznie częściej.
32. Anders Bardal (Norwegia) – 162 punkty
Podobnie jak Stensrud. Na świecie w szeroko rozumianej czołówce. W Norwegii najwyżej kadra B. Ten sezon był najlepszy w karierze tego zawodnika. W Neustadt był tuż za podium. Ogólnie równe i dobre starty z perspektywami na przyszłe lata.
31. Hideharu Miyahira (Japonia) - 167 punktów
Hideharu w tym sezonie skakał gorzej niż w kilku poprzednich. Ale nie spadł aż tak bardzo w rankingach, jak jego rodak Funaki. Pod koniec sezonu zanotował dwa niezłe wyniki (7 w Salt Lake City, 6 na zakończenie w Oslo) co pozwala wierzyć, że Miyahira jeszcze niejednym nas zaskoczy.
C.D.N