Stephan Leyhe od początku tego sezonu prezentuje niezłą formę, a od stycznia zanotował istotną zwyżkę dyspozycji. Dziś przyszła nagroda za wykonaną pracę - pierwsze tej zimy podium.
- Trochę czasu już minęło, odkąd stanąłem na podium - to było w Wiśle półtora roku temu - przyznał Niemiec, który w listopadzie 2018 roku przegrał tylko z Jewgienijem Klimowem.
Drugie miejsce na obiekcie im. Adama Małysza było do tej pory jedynym wynikiem Leyhe w TOP3 zawodów Pucharu Świata. W jego CV nie brakowało jednak lokat w czołowej dziesiątce (obecnie 29 takich rezultatów) czy piątce (12).
Dziś Niemiec od początku był na dobrej drodze do kolejnej lokaty w najlepszej dziesiątce konkursu, choć na półmetku z pewnością nie przeczuwał, że na koniec dnia stanie na podium - był w końcu dopiero ósmy. W finale oddał jednak najlepszy skok (142 m), objął prowadzenie, a wyprzedził go tylko Stefan Kraft.
- Mój drugi skok był naprawdę dobry, na dodatek miałem szczęście, które było dziś potrzebne. Bardzo się cieszę z tego wyniku. Cały weekend przyniósł mi dużo radości - mówił Leyhe.
Za tydzień zawody Pucharu Świata przeniosą się do Willingen, skąd pochodzi i gdzie trenuje Leyhe. Dla skoczka to zawsze coś szczególnego, gdy startuje u siebie po odniesieniu sukcesu:
- Zawody w Willingen będą dla mnie bardzo emocjonujące. Jestem w dobrej formie i zobaczymy, co zdołam tam osiągnąć - stwierdził Niemiec.