Zaloguj się
Kalendarz zawodów
1
2
3
4
5
6
7
8
9
10
11
12
13
14
15
16
17
18
19
20
21
22
23
24
25
26
27
28
29
30
kwiecień 2024
Najbliższe zawody
kalendarz na przyszły sezon
nie został jeszcze zatwierdzony

Kolejne konkursy Pucharu Świata za nami. Kolejne starty, kolejne punkty, kolejni zwycięzcy. Czas na trzeci odcinek cyklu "Z notatnika kłusownika". Tym razem bohaterami są m.in. Martin Schmitt i Klemens Murańka.

No i doczekaliśmy dnia, kiedy skokowy Puchar Świata dotarł daleko za naszą wschodnią granicę. Od razu przypomniały mi się słowa Stuhra z „Seksmisji”, który już trzydzieści lat temu przewidywał, że na wschodzie też musi być jakaś cywilizacja. No i widać chłop jednak rację miał. A teraz konkrety.

1.

Andreas Kofler dołączył w sobotę do osobliwego i niezwykle szacownego grona. Do tych mianowicie, którzy przynajmniej dziesięć razy stawali na każdym ze stopni podium. Ja to sobie z koszykarska nazywam, dla śmiechu, „triple double”. Takich skoczków było dotąd, licząc już z Koflerem, zaledwie siedemnastu. Bilans Austriaka w tym zakresie, już po wczorajszym zwycięstwie: 11-11-10. Jedynym, który w jakiejś przystępnej perspektywie czasowej może to grono powiększyć, jest Schlierenzauer. Brakuje mu do tego jednego trzeciego miejsca (42+16+9).

Dodam jeszcze, że tę jedenastą wygraną Tyrolczyk odniósł w swoim 185-tym punktowanym konkursie. W sobotę świętował jeszcze jeden jubileusz. Po raz setny kończył zawody w czołowej dziesiątce. Jednym słowem, prawdziwy wygrany weekendu.

2.

Sobotnie zawody to był już 45-ty konkurs, w którym, w swojej krótkiej jak dotąd karierze, uczestniczył Richard Freitag. Jednocześnie czterdziesty, w którym zdobył punkty. Zakończył go, jak to zwykł robić najczęściej, na miejscu szóstym - już po raz piąty. Jakby przy okazji Niemiec poradził sobie z granicą 1200-tu pucharowych oczek. Po konkursie niedzielnym Niemiec ma na liczniku nie tylko pięć szóstych, ale i pięć drugich miejsc oraz punktów ponad 1300. Dokładnie 1313. Nie będę wymieniał w tej chwili tych, którzy przy porównywalnej lub większej ilości startów mają kłopoty z osiągnięciem kilkakrotnie lub kilkunastokrotnie mniejszego wyniku. Przy wcale nie mniejszym, jak by się mogło wydawać, talencie.

3.

Skoro wywołałem naszych do tablicy to Polonica.
  1. Po sobotnim konkursie miało być krótko. I tak:

    Walczyliśmy dzielnie, ale znów nas nie stało. Mimo bohaterskiej postawy naszych skoczków skokowa potęga, jaką jest niewątpliwie Bułgaria, znów jest w Pucharze Narodów przed nami. Cóż, pozostaje nam satysfakcja, że mamy do niej nieduże straty. Podobnie jak do reprezentowanej w punktacji przez dwuboistę i rekonwalescentów (aktualnego i byłego) Finlandię. Straty dużo mniejsze, niż np. nasza przewaga nad kolejnym gigantem - Estonią. I to cieszy.

  2. Po niedzieli trzeba jednak coś dodać. To mianowicie, że KubackiemuKotowi zaczyna służyć nieobecność głównego selekcjonera. Proponowałbym, żeby pan Kruczek wyjechał, tak jak to zrobił teraz, najlepiej na jakieś trzy sezony, ratować formę Pochwały, Bachledy i swoją osobistą, a opiekę nad kadrą zostawił komukolwiek zupełnie innemu. Przykład Kubackiego świadczy, że może to przynieść duże i wymierne korzyści. Jak już tak dodaję, to muszę też, zgodnie z prawdą napisać, że znów jesteśmy przed Bułgarią. Jeśli dobrze liczę, to chyba wyprzedziliśmy również Finów.

  3. Maciej Kot po raz piętnasty zdobył konkursowe punkty, przy czym po raz dziesiąty ukończył zawody w trzeciej dziesiątce. Jednocześnie zakopiańczyk wyprzedził, jeśli chodzi o liczbę wszystkich wywalczonych w karierze punktów PŚ, Krzysztofa Miętusa. Kot ma ich na dziś 126, a Miętus o trzy mniej.

  4. Tymczasem Klimek, który był - z racji choroby - przez kilka miechów odstawiony od „złotodajnego” cyca PZN-u, w pierwszym starcie po przerwie wyskakał, dwa razy zresztą, drugie miejsce w PK. Aż strach pomyśleć, co by było, gdyby ten chłopak nie trenował z kadrą przez, na przykład, półtora roku. Oczywiście Klimek nie może skakać w PŚ, bo - jak twierdzi m.in. Adam Małysz - „mogłoby to mieć bardzo złe skutki”. Rozumiem, że te złe skutki wynikałyby z ponownego zetknięcia się zawodnika z trenerem Kruczkiem i jego „myślą szkoleniową”. Wbrew pozorom Małysz wie, co mówi. Sam przez to przecież stosunkowo niedawno przechodził. Tylko że idąc tym tokiem myślenia każdy, kto chce być przez dłuższy czas w formie, nie tylko Murańka, nigdy nie będzie mógł skakać w PŚ. Bo przecież wiecznie czekałby tam na niego Kruczek i jego słynne na cały świat szkoleniowe metody. To może jednak lepiej zwolnić Kruczka? Czy nie?

    Aha. Klimek ma już osiemnaście i pół roku. Jest o trzy miesiące starszy od Małysza wygrywającego po raz pierwszy w Oslo. To może jednak spróbować go w końcu powozić po tej pierwszej lidze? Szczególnie jak już widzi i wie gdzie ma lądować. Przy okazji, bo jej wcześniej jakoś nie było, gratulacje dla lekarzy PZN-u za dużą skuteczność przeprowadzanych badań kadrowiczów. To jest po prostu REWELKA. Ryzyko tego wożenia Klimka nie jest duże. Kot z Miętusem jeżdżą już ponad pięć lat. Ten pierwszy zaczął jako tako skakać w zeszłym sezonie, a ten drugi - tak na dobre - jako tako skakać to już dość dawno przestał. Takie wyniki, jak oni, to Klimek osiągał nic nie widząc.
Sorry za przydługie Polonica. Miało by krótko, alem się zjeżył. Z lekka, oczywiście.

4.

Jak już zahaczyliśmy o Puchar Kontynentalny - Martin Schmitt skończy już chyba w końcu swoją „never ending” karierę. Jeśli dotrzyma słowa. To była postać naprawdę bardzo dużego formatu. Ale większość młodych kibiców zapamięta go jako trzecioligowego odcinacza kuponów. Pretensje może mieć tylko do siebie. Nie wiedział, kiedy ze sceny zejść. A szkoda.

5.

Żeby nie napinać struny i nie podbijać bębenka w kwestii możliwości pobicia rekordu Nykaenena, to o Schlierenzauerze napiszę tylko tyle, że nie mogąc się pogodzić z tym, że Ammann wyprzedził go w zeszłym tygodniu w podiumowej klasyfikacji wszech czasów, ze zdenerwowania tym faktem wygrał kolejny konkurs. Cóż, jak się tak będzie często denerwował (niedzielna mina po oddanym drugim skoku i dowiedzeniu się, że na ten moment jest ostatni w konkursie - po prostu bezcenna), to ten rekord gotów pobić jeszcze przed Zakopanem. W każdym razie Ammanna wyprzedził (przy równej ilości podiów ma od niego więcej zwycięstw) i znów to on jest, pod tym względem, szósty w historii. Niedzielny konkurs był 140-tym w karierze Austriaka. Jednocześnie piątym najgorszym w całej historii startów. Trzy razy w życiu nie dostał się do finału i raz, w zeszłym sezonie w Kulm, kończył zawody na trzydziestym miejscu (po dyskwalifikacji w drugim skoku zresztą).

6.

Severin Freund nie tylko dobił w sobotę do tuzina podiów, ale jeszcze przekroczył w ten dzień granicę dwóch tysięcy punktów uzbieranych w Pucharze. Przy okazji Niemiec wyprzedził w klasyfikacji wszech czasów Daiki Ito i jest, tuż przed nim, na 55-tej pozycji. Jakby tak jeszcze z raz wygrał, to wyprzedzi, za jednym razem, Bardala, Loitzla i Stocha. Chyba, że ci też coś za chwilę ugrają. Przy czym, jak na razie, za wyjątkiem Norwega, nie są specjalnie chętni. W niedzielę Niemiec znów dobrze skakał i umocnił się na pozycji lidera pucharowej klasyfikacji. Był to już jego 65-ty punktowany konkurs. 33 z nich kończył w pierwszej dziesiątce.

7.

Jak dotąd i jak dla mnie największym bohaterem sezonu jest jednak siedemnastoletni Niemiec Andreas Wellinger. Wczoraj został 234-tym skoczkiem w historii, który dostąpił zaszczytu stania na pucharowym podium. Tak dla porządku przypomnę, że ma na koncie pięć zawodów i pięć razy nie lądował gorzej, niż na siedemnastym miejscu. Trzy razy był w piątce! Wyszło mi, że jeśli w tym tempie będzie zdobywał punkty do końca sezonu, to Schlierenzauer ze swymi 956-ma oczkami z debiutanckiego sezonu 2006/07 będzie się mógł schować. Oczywiście Niemiec najprawdopodobniej takiego rezultatu nie będzie w stanie osiągnąć, ale statystycznie... jest na dobrej drodze. W cieniu Wellingera skacze, jak na razie, Geiger. Ale to też jest, zdaje się, niezłe ziółko. Co ten Schmitt sobie myśli? Jak on chce w tym TCS wystartować? Chyba nie jest tak oderwany od rzeczywistości, żeby wierzyć, że pokona tych młodych?

8.

A tak w ogóle szał pędzla w wykonaniu podopiecznych Schustera. W niedzielę cała siódemka w trzydziestce, w tym pięciu w dysze. W sobotę praktycznie tak samo. Jeśli gorzej, to ciut, ciut. Gdybym nie wiedział, że wśród czytających jest kilku z brakiem poczucia humoru, to bez kozery napisałbym Deutschland, Deutschland uber alles. Nie zrobię tego jednak, bo paru durniów rzuci się na mnie jako na germanofoba, zaś paru innych dostrzeże we mnie, nie daj Panie, germanofila. Wobec czego nic nie napiszę.

9.

Sebastian Colloredo od soboty może się pochwalić tym, że w sumie wywalczył w PŚ ponad 600 punktów. Do tego po raz trzeci w życiu skończył zawody w dziesiątce. Po sześciu latach przerwy. To się nazywa cierpliwość. Pan Bóg nierychliwy, ale sprawiedliwy :) Oczywiście, jak to u Włochów, żeby jego kibicom nie było za dobrze, Colloredo skrewił w niedzielnych kwalifikacjach i dołączył do Morassiego, który „idzie na rekord”. Wkrótce ogłoszę jaki.

10.

W swojej sześćdziesiątej przygodzie z Pucharem Peter Prevc przekroczył w sobotę barierę ośmiuset zdobytych punktów. Ma ich obecnie 815. Na 57 konkursów punktował w 47-miu. Po raz 25-ty kończył zawody w drugiej dziesiątce. Cały czas czekamy na pierwsze podium Słoweńca. Jak dotąd w zeszłym sezonie dwukrotnie się o nie ocierał, ale w obu przypadkach kończyło się na czwartym miejscu. Drugą sześćdziesiątkę kontaktów z Pucharem rozpoczął Słoweniec najgorzej, jak mógł. Gorszy od niego w eliminacjach był tylko niedościgły mistrz w tej specjalności - Andrea Morassi.

11.

Juta Wataze zmęczył w końcu granicę trzystu punktów. Potrzebował na to 102 podejść do Pucharu, w tym 67-miu konkursów, z których tylko w 26-ciu przypadkach punktował, przy czym piętnasty raz kończył w sobotę w trzeciej dziesiątce. Wymieniłbym paru skoczków, którzy mi go przypominają, ale nie mogę. On ma bowiem tych punktów dużo więcej i byłoby to względem niego nie do końca fair.

Przy okazji prośba do redakcji. Czy możecie sprawdzić, jak wymawiają jego nazwisko Japończycy? Jeśli przez „Ł” to oczywiście, od dzisiaj, zawsze będę pisał Łataze. Dotąd cały czas myślałem, że w Japonii mówią (spelling) - Wataze i tylko dlatego tak to pisałem.

12.

W swoim 97-mym konkursie w karierze Taku Takeuczi osiągnął dziewięćsetny pucharowy punkt. 1000 punktów na sto startów? Nie bardzo. Trzeba bowiem jeszcze pamiętać o 11-tu nieprzebrniętych kwalifikacjach. Ale 1000 punktów na sto zawodów głównych jest jak najbardziej możliwe. Również w kontekście niedzielnego wyniku. Ma po nim do zdobycia 78 punktów w dwóch konkursach. Wystarczy, że będzie dwa razy szósty. Stać go na to.

13.

Nie wiem, jak to dalej będzie wyglądać, i czy te sobotnie punkty to nie był przypadek, ale warto podkreślić, że Ville Larinto po raz pierwszy od 23-ch miesięcy skakał w sobotę w serii finałowej. Czy wróci kiedykolwiek do prezentowanej cztery i dwa lata temu formy - nie wiem. Na razie raczkuje w stylu reprezentantów Polski. Więc mój optymizm co do niego, siłą rzeczy, też jest ograniczony. Chociaż ten niedzielny skok, mimo nie zakwalifikowania się do finału, najgorszy też nie był. Zabrakło niewiele.

14.

Zdecydowanie najlepszy, moim prywatnym zdaniem, norweski skoczek ostatniego pięciolecia, Anders Bardal, po raz dziesiąty zajął w konkursie Pucharu Świata najbardziej pechowe, czwarte miejsce. Norweg zajmował już wszystkie możliwe punktowane miejsca. Najczęściej, po jedenaście razy, były to pozycje dziesiąta i dziewiętnasta. Dziesięciokrotnie, tak jak na pozycji czwartej, kończył też zawody na miejscu 23-cim. Do tego, by dziesiąty raz stanąć na najniższym stopniu podium, zabrakło mu zaledwie 0,1 pkt. Ale Bardal tak ma. Los mu specjalnie nie pomaga.

15.

270-ty raz pucharowe punkty zdobył w niedzielę Wolfgang Loitzl. Zbliża się do kilku innych jubileuszy, ale ciągle nie może ich osiągnąć. Mam nadzieję, że przynajmniej o jednym będzie można już napisać po Engelbergu. A na razie trzeba cierpliwie czekać :(

16.

Od soboty Simon Ammann jest szczęśliwym posiadaczem ponad 9500 punktów. Czy w tym sezonie osiągnie magiczną liczbę 10 000? Nie jestem przekonany, choć szanse na pewno są. Na pięć konkursów zawsze był przynajmniej w drugiej dziesiątce, trzy razy kończył w czołowej dysze, raz nawet trafił na podium. Więc tym bardziej. Ale, jakby to powiedział Małysz, do błysku daleko.

17.

No i kilka akcentów gospodarskich. Dimitrij Wasiliew w sobotę po raz pięćdziesiąty nie dostał się do drugiej rundy konkursu. Żeby nie było tak okrągło, to w niedzielę poprawił w ten sam deseń, rozpoczynając kolejną pięćdziesiątkę. Żeby się tylko nie zagalopował i nie posłuchał jednego mojego znajomego spod budki z piwem. Ten twierdzi, że prawdziwa jazda zaczyna się dopiero po trzeciej pięćdziesiątce.

18.

W swoich trzydziestych zawodach PŚ Anton Kaliniczenko już po raz 23-ci nie zdobył punktów. Jak na razie ma przynajmniej więcej punktowań, niż nieudanych kwalifikacji. Wynik brzmi 7:5.

19.

Niedzielny konkurs to dla Dimitrija Ipatowa 120-ty kontakt z PŚ, a jednocześnie 75-te zawody główne. Po raz 48-my nie zdobył w nich punktów.

20.

No i na koniec Czesi jako całość, bo zasługują. Matura skakał w niedzielę po raz 160-ty w konkursie. Aż w 104-ch przypadkach nie dostał się do drugiej serii. Dla Koudelki, który notuje zdecydowanie najgorszy początek sezonu w życiu, niedzielne zawody były 120-tymi. Po raz 28-my nie zdobył w nich punktów. Z tego we wszystkich pięciu zawodach tego sezonu. Sedlak z kolei miał w sobotę 25-te nieudane kwalifikacje. Na 84. podejścia do Pucharu. No i został nam Janda, który w niedzielę startował w 275-tych zawodach głównych. I może na tym poprzestańmy ze względu na dawny blask Czecha. Blask, z którego nic już nie zostało. Drugi Schmitt.
Typuj wyniki i wygrywaj nagrody!
« grudzień 2012 - wszystkie artykuły
Komentarze
Polonus
@gość 29129
Ale w domu wszyscy zdrowi?
(02.01.2013, 21:34)
gość 29129
jakim to trzeba byc frajerem żeby żartować sobie z choroby z jaka sie zmagał Klimek Muranka pozdrowienia Harem jesteś bardzo nie odpowiednia osoba do pisania jakichkolwiek artykulow
(16.12.2012, 03:09)
2006
No racja w sumie :)
Pozdrawiam :)
(13.12.2012, 20:19)
Polonus
@alfons
Zgoda, nie musi. Ale przykłady, które podajesz nie są zbyt trafne. Zarówno Benkovic jak i Bystoel wyskoczyli z formą tylko na jednej dużej imprezie. Gdyby skakali jak skakali i regularnie, co dwa lata, byli w wysokiej formie na mistrzostwach to co innego. Zresztą. Bardzo szybko po swoich największych życiowych sukcesach pokończyli kariery. Z różnych przyczyn zresztą.
(13.12.2012, 16:56)
alfons6669
@Polonus (12.12.2012, 18:42)
Stwierdzenie na podstawie startów w całym sezonie, że ten czy tamten zawodnik miał na imprezie mistrzowskiej fuksa nie musi być obiektywne. Niektórzy zawodnicy mieli wielką formę tylko i wyłącznie na konkursy mistrzowskie, a przed i po nich już nie zachwycali, jak chociażby Benkovic w 2005 czy Bystoel w 2006 roku.
(13.12.2012, 16:36)
Polonus
@QBZ tonu początku Twojego ostatniego komentarza wnoszę, żeś się z lekka obruszył. Niepotrzebnie. Dyskutujemy sobie i tyle. każdy ma prawo mieć swoje zdanie, ale i opinię o zdaniu adwersarza. jeśli nie jest obraźliwa, a myślę, że moja nie jest, to, moim zdaniem, wszystko jest w porzo.
Co do meritum. najpierw o cytacie dotyczącym podatników. Ja to napisałem o podatniku AD'12, a nie o podatniku AD'09. Druga rzecz.To,ze jak piszesz, siedzę w statystykach nie przeszkadza mi patrzeć na skoki tylko przez ich pryzmat. i wydaje mi się, że parę razy na tych łamach to swoimi komentarzami to udowodniłem.
I teraz. Wszystko co piszesz to prawda. Pokazujesz drugą stronę medalu. Być może było tak, że przygotowali się tylko do tej imprezy. Ale ja akurat tego poglądu nie podzielam. Zwyczajnie im się "fuksło". Szczególnie Kuettelowi.
Tyle.
Również pozdrawiam
(13.12.2012, 15:01)
QB
@Polonus

Ale cóż ja Ci imputuję, "kolego docencie"?;) Wybacz, ale niezmiennie bawią mnie takie zbędne przeintelektualizowania w tego typu dyskusjach.

To Ty napisałeś tu: "...na miejscu podatnika niemieckiego zastanawiałbym się dlaczego muszę płacić za zawodnika, który nie trzyma poziomu". Skoro więc uderzyłeś w takie tony, nie dziw się, że ktoś wytknie Ci iżeś się w kozi róg zapędził. Bo skoro tak, to w imieniu tych niemieckich podatników na których miejscu hipotetycznie się postawiłeś, wskaż komu ten Schmitt zabiera miejsce w składzie na CoC?

Do tematu wracając - Ty siedzisz w statystykach i dla Ciebie złoto w Libercu powinni zdobyć Ci trzej u góry tabelki punktowej. Ja "jedynie" oglądam skoki i doskonale pamiętam, że Schmitt był w tamtym sezonie w ścisłej światowej czołówce (nie, to nie znaczy, że w 33 konkursach statystycznie robił po 64,876 punkta na konkurs). A i Kuettel skakał bardzo dobrze i w tej czołówce, przynajmniej od Zakopanego był.

Zarzucasz mi "spore nadużycie" w kwestii zaliczenia Martina wówczas do ścisłej czołówki i śmieszność (jak rozumiem) jeśli chodzi o czołówkę Andy'ego. Zapewne inaczej definiujemy pojęcie owej czołówki. Przy czym nie udowodnisz, że jedyne właściwe jest to Twoje. Twój jest felieton. Który notabene lubię, czytuję i będę nadal czytywał. Stąd oczywiście Twoje rozumienie ww. kwestii jest tu na piedestale. Ale pod kreską mam prawo wyrazić swoją opinię. No więc w poruszanej kwestii jest ona taka, że statystyka jest bardzo fajnym i użytecznym narzędziem, ale traktowana jako cel sam w sobie
niekiedy wiedzie na manowce. Śmiem twierdzić, że w tym przypadku właśnie tam Cię powiodła. Wyciągasz wyniki sezonowe Andy'ego Kuettela, zapominając, że MŚ są imprezą kilkudniową i docelową dla sportowców. Oczywiście, te miejsca w okolicy top10 PŚ są prawdą. Ale spójrz na progres formy Kuettela. Od Zakopanego (początek stycznia) poczynając: 10-9-11-11-9-4-5-9(loty)...i wreszcie Liberec: 6. na K95. Mówimy o 5. i 6. zawodniku na średniej skoczni! (bo Schmitt był wówczas 5.). Obaj przegrali medal MŚ na średnim obiekcie o jakieś 3 m w dwóch skokach. Medale przyszły na K120. Nie wiem w jaki sposób podtrzymasz swoją tezę, że to był fart...
Pozdrawiam
(13.12.2012, 14:22)
Polonus
@2006
A ja gdzieś inaczej kiedyś napisałem?:)
Ale nie mogę każdego posta zaczynać od tej informacji. Gregorofoby by mnie zagryzły:)
Zresztą. Akurat debiuty widziałem huczniejsze. Choćby ten Wellingera. Tyle, ze Schlierenzauer był dużo młodszy.
Miło Cię tu zobaczyć po długiej przerwie
pozdro
(13.12.2012, 08:12)
2006
Tak tylko dla ścisłości - debiut w PŚ Gregor zaliczył w sezonie 2005/2006 w konkursie w Oslo. Warto o tym wspomnieć, bo przecież takie artykuły czytają młodsi kibice. Pozdrawiam autora tekstu :)
(12.12.2012, 21:45)
Pawmak
6. miejsce w końcowej klasyfikacji PŚ chyba można śmiało nazwać ścisłą czołówką. A drugi Niemiec w klasyfikacji Uhrmann był wtedy 18. A Małysz 13.... Küttel 11., więc poza "10", ale jednak czołówka, choć może nie ścisła (ale Małysz też nie).
(12.12.2012, 18:54)
Polonus
@QB
Jeżeli o Schmitcie i jego obecności w "ścisłej światowej czołówce' można jeszcze dyskutować to lokowanie tam Kuettela jest zupełnym nieporozumieniem. Szwajcar ani raz w całym sezonie nie stanął na podium PŚ, a w końcowej klasyfikacji Pucharu znalazł się nawet poza 10-tką. Łapał się, w sumie 9 razy, do czołowej 10-tki zawodów, ale w większości były to miejsca pod sam jej koniec. A aż 16-krotnie nie potrafił się do tej 10-tki dobić. "Wyzywanie' go więc od ścisłych światowych czołówek za tamten sezon jest niczym innym jak po prostu sporym nadużyciem. I o ile w wypadku Schmitta można (na wyrost, ale jednak) zakładać, że walczyłby w Libercu o medal również w normalnych warunkach pogodowych to jak chodzi o Kuettela takie twierdzenie to nic innego jak niepoprawny, niczym nie uzasadniony, optymizm. Żeby ba tym poprzestać.
(12.12.2012, 18:42)
Polonus
@QB
Nie przypominam sobie, żebym pretendował do roli decydenta w przedmiotowym temacie. Jeśli masz na to dowody to wyłóż. A jeśli nie to nie imputuj. To raz.
Życzę mu wszystkiego najlepszego, ale myślę, że nie będzie już skakał lepiej niż obecnie. On to też wie i być może zakończy karierę ...w Nowy Rok.
Mogę się zgodzić, że w sezonie 2008/09 Schmitt był rzeczywiście w stosunkowo wysokiej formie. Szczególnie biorąc pod uwagę to co się z nim działo po roku 2002. Ale twierdzić, że był w ścisłej czołówce jest jednak spora przesadą. W całym sezonie zaliczył ledwie dwa miejsca na podium. Owszem, był wtedy dobry, ale nie na tyle by w sprawiedliwym konkursie liczyć na srebrny medal.
(12.12.2012, 18:19)
QB
@Polonus
Myślę, że to niemieccy podatnicy powinni decydować, nie Ty. I DSV. A oni raczej nie stosują wobec Schmitta żadnej taryfy ulgowej. Jest słabszy od konkurencji - nie powołano go na PŚ. Dostał szansę w II lidze. Jak udowodni, że się nadaje, droga przed nim otwarta. Uczciwe podejście. Że w tej chwili Geiger jest lepszy... No jest. I co z tego. MŚ są dopiero za trzy miesiące. O ile Schmitt wytrwa, bo z tego, co czytałem sam postawił sobie za cel awans do kadry A i odskakanie pełnego Turnieju.
Z tym "fartownym" medalem w Libercu, to moim zdaniem zupełnie kulą w płot. Spójrz jaki był ten sezon 2009 w jego wykonaniu. Podium w Zakopcu, miejsca 4,5,6,8 w kolejnych zawodach. Statystycznie może i kto inny powinien tam zdobyć medale, ale i on i Kuettel to była wtedy ścisła światowa czołówka. Przypadkiem byłoby, gdyby wtedy skończyli poza nią.
No i na koniec pominięty nieco wątek - czyli skąd taka degrengolada formy Martina po tym sukcesie. Jestem przekonany, że on sam najlepiej wie, że to wciąż nie jest stuprocentowa sprawność. To, że skacze nie jest żadnym argumentem. Przynajmniej dla kogoś, kto sam uprawiał sport. Myślę, że nadal nie chce powiedzieć pas, bo wierzy, że wyleczy się całkowicie, przepracuje lato, zrobi na pełnych obciążeniach BPS-a i dopiero wtedy będzie miał szansę naprawdę poznać odpowiedź na to najważniejsze pytanie. W tej chwili to są półprawdy. Jak z Happonenem.
(12.12.2012, 15:08)
Polonus
@Jaro
Meteory mają to do siebie, że pojawiają się na bardzo krótką chwilę i znikają. Dwa sezony w ścisłej czołówce i parę innych w szerokiej to jest, jakby tego nie komentować, sporo.
Meteorem to można nazwać Hafele albo nawet, zeby nie ograniczać się do skokow, tego Niemca co wygrał z Wszołą w Moskwie. A nie Jandę.
(11.12.2012, 20:22)
Jaro
@Polonus, realista
Janda nie jest typowym meteorem, ale faktem jest, że ogromną większość sukcesów odniósł w ciągu dwóch sezonów. W sezonie 2004/2005 był 9 razy na podium (w tym raz wygrał) i zdobył dwa medale MŚ. Latem wygrał LGP, a w sezonie 2005/2006 dorzucił kolejne 10 miejsc na podium (5 zwycięstw), triumf w T4S i Puchar Świata. Coś jeszcze? Hm... był raz na podium w 2003, ale więcej sukcesów sobie nie przypominam.
(11.12.2012, 20:01)
Polonus
@realista
Najlepiej podpierać swoje tezy faktami. Pisząc o Jandzie jako o meteorze nie wystawiasz najlepszego świadectwa swojej wiedzy. ja Jandy osobiście wyjątkowo nie lubię, ale szacunek dla faktów mam. A te są takie, że wygrał PŚ, rok wcześniej był w nim szósty, jeszcze pięciokrotnie był w 30-tce sezonu. 6 razy wygrywał konkursy, 20 razy stał na podium PŚ, jest wicemistrzem i brązowym medalistą mistrzostw globu, zdobył w Pucharze 4076 punktów (wśród czynnych skoczków jest pod tym względem 12-ty) i wywalczył punkty aż w 183 zawodach. Nie spotkałem jeszcze takiego "meteora".
(11.12.2012, 18:35)
realista
Wg mnie Janda to meteor - raz udało porozpychać się w czołówce i na tym koniec.
Schmitt to legenda, która powinna posłuchac A. Małysza.
Bo nie wiem czy Schuster będzie stawiał na 34 latka, który prezentuje słabą (to mało powiedziane) formę, mając tak fenomenalnych skoczków, o sile których mieliśmy przyjemność podziwiać w Soczi!
Kwota startowa - tak tu jest minimalna szansa dla Schmitta by choć raz skoczyć w Obersdorfie i Ga Pa, ale jeśli biorąc pod uwagę kwestię taką, że każdy młody Niemiec może "buchnąć" podczas zawodów i być przynajmniej w II serii to jednak tutaj dla Martina świateło gaśnie, ale.... nadzieja umiera ostatnia!
(11.12.2012, 17:27)
Seba99pl
Tak ma czas w wieku 30 lat .............................. ...........to samo co przy naszej Mameji
(11.12.2012, 17:16)
Pawmak
Jak czołówka, nie rozumiem? Z różnych krajów podają wyniki na bieżąco - z Ukrainy, z Ameryki, z Rumunii, z Estonii, ze Szwecji, a nawet z Bułgarii, gdzie najlepsi nawet nie startują.

Co do Okabego - przepraszam bardzo. Jeśli ktoś ma 42 lata i jest w dysze najlepszych skoczków jednego z najlepszych w skokach krajów, to musi dobrze skakać (relatywnie), nawet jak się nie łapie do kadry. I rozumiem, że się ostatnio poprawił. A jeżeli taka gwiazda Ito podobno jest w kiepskiej formie, już nie mówiąc o nadziejach Tochimoto czy Yumoto, to dla Okabego szacun.

Yamada faktycznie mógłby popracować trochę nad formą, bo ma 30 lat dopiero, to jeszcze ma czas ;)
(11.12.2012, 15:49)
Seba99pl
Pawmak
Mistrzostwa każdego kraju są rozgrywane tylko że te skąd czołówka jest to wyniki są w necie bo one są najciekawsze a w japonii czołówki narazie nie ma :(
(11.12.2012, 13:36)
Jaro
@Polonus
Schmitt to taka narodowa maskotka - choćby cały czas wygniatał bulę, to Niemcy i tak wszystko mu wybaczą. Swoje zrobił, więc niech sobie skacze. Ale oczywiście lepiej kończyć karierę na poziomie (jak Małysz), a nie w ten sposób...
(11.12.2012, 11:38)
Polonus
@QB
Bawić sportem mogą się amatorzy. Zawodowcy nie. Schmitt, jak widać, udał się w przeciwną stronę niż większość sportowców. przeszedł na amatorstwo. W dodatku amatorstwo nie za swoje pieniądze.
Mnie to w sumie wisi, bo nie jestem, na szczęście, Niemcem. Ale na miejscu podatnika niemieckiego zastanawiałbym się dlaczego muszę płacić za zawodnika, który nie trzyma poziomu.
(11.12.2012, 10:22)
Polonus
@Emil
Okabe skacze tak bardzo dobrze, że od dwóch lat nie łapie się praktycznie na żadne zawody poza Japonią. Nie lubię eufemizmów. Okabe wniósł do skoków dużo dobrego i jest dla skoków zasłużoną postacią. Ale to nie znaczy, że dobrze skacze. Skacze tak, że nadaje się już tylko na MŚ weteranów. Jamada? Efemeryda zwykła. Poskakał porządnie przez sezon i od co najmniej ośmiu lat jest cienki jak barszcz.
(11.12.2012, 10:18)
Polonus
@Jaro
Tak w sezonie 2008/09 faktycznie wyglądało jakby ktoś go kopnął i wybił z letargu. Ale medal w Libercu zdobył bardzo przypadkowo w wyjątkowo loteryjnym i jednoseryjnym konkursie. Przypominam, ze złoto wywalczył wtedy Kuettel, który już wtedy skłaniał się ku upadkowi.
(11.12.2012, 10:11)
Pawmak
Yoshioka skacze regularnie w japońskich konkursach międzynarodowych, ale wątpliwe, by na IO pojechał. No to z Okabem dobra wiadomość, będzie pewnie więc skakał w PŚ w Sapporo. A orientuje się ktoś, czy mistrzostwa Japonii były jakoś w ostatnich latach rozgrywane? Bo ostatnie wyniki w necie można znaleźć z 2006.
(11.12.2012, 09:41)
Seba99pl
Mi o Yamade nie chodzi tylko o Yoshoke

Pamiętam jak oni przepięknie latali i medale zdobywali. Chciałbym to zobaczyć w Soczi jakby medal zdobyli. Piękne zakończenie kariery by mieli w wieku 40+ oprócz Yoshoki bo on ma chyba 34 lub 35
(11.12.2012, 08:50)
OtokoNoHito
Z tym kończeniem kariery przez mistrzów to ciężka sprawa - bo każdy zawodnik przechodzi przez kryzysy i gorsze okresy, czasem trwające parę miesięcy, a czasem parę lat. Jeśli zbiegnie się to z wiekiem w okolicach 30tki łatwo w przypadku utytułowanego zawodnika uznać to za sygnał to kończenia kariery, ale jeśli sam zawodnik czuje, że nie powiedział jeszcze ostatniego słowa, że może być lepiej, a skoki go dalej bawią - powinien robić to dalej. To osobista decyzja, poddanie się presji otoczenia i skończenie kariery w momencie gdy 'ogień się jeszcze tli' nie jest moim zdaniem w niczym bardziej chwalebne. A w przypadku Schmitta tak jak pisał @Jaro - niby od wielu lat się konczy, a nazbierał w miedzyczasie i dobre starty, a nawet sporo medali. Ale teraz to już chyba faktycznie czas na niego, do głosu w Niemczech dochodzi jeszcze młodsza generacja, do Freuda, Freitaga, czy Wanka, dołącza Wellinger, czy Geiger, mówiąc krótko mają teraz najmocniejszą ekpię ze wszystkich i naprawdę 'to nie jest kraj dla starych ludzi(skoczków)'
(11.12.2012, 01:32)
QB
Ja bym się Schmitta nie czepiał. Sam wybrał swoją drogę. Był wielkim zawodnikiem (porównanie do Ahonena wcale nie jest takim nadużyciem. A wręcz to Fin kończył swoją karierę smutniej). Martin widać bawi się nadal tym sportem i to jest tylko jego sprawa. Co lepsze, nikt nie może zaręczyć, że on jeszcze nie dojdzie do wysokiej formy. Nie na długo zapewne, raczej na jakąś docelową imprezę, ale raz już udowodnił, że jest w stanie. Niemal każdy z tych wielkich mistrzów potrafił w swojej karierze po 30-tce wybić się raz jeszcze ponad przeciętność.
(11.12.2012, 00:32)
Duch Fana Sinkoveca
Nie znam
(11.12.2012, 00:23)
alfons6669
Ponownie apeluję o sprawdzenie i poprawę liczby startów Jandy. Wystąpił on 277 razy, z czego 94 starty zakończył na 1. serii, o czym pisałem już poprzednio.
(11.12.2012, 00:00)
Emil
Okabe i Yamada cały czas skaczą i Okabe skacze bardzo dobrze jak na swój wiek, właściwie jest skoczkiem nr 8-10 w Japonii. Startował po raz ostatni w październiku w lokalnym japońskim konkursie.
(10.12.2012, 23:33)
Pawmak
@ Seba99pl
Właśnie o to chodzi, że nawet jeszcze nie zakończył :) Bo gdyby wybrał inny sposób zakończenia, to już by dawno nie skakał.

Niestety karierę zakończył już chyba Higashi. Jeszcze w lutym startował na FIS Race, ale już ma na FIS-ie noc active. Okabe czy Yamada też wtedy ostatnio startowali, ale nie zakończyli chyba kariery, mam nadzieję.

Ja to pamiętam - jeszcze pod koniec XX wieku to się zaczęło - zawsze jak się zaczynał sezon, to czekałem, czy jest Harada, czy jeszcze nie zakończył kariery (bo go bardzo lubiłem). I jak zakończył już karierę, to był rekordzistą jeśli chodzi o wiek zakończenia kariery :D Dopiero potem go rodacy przebili. Szkoda, że Miyahira tak szybko zrezygnował, nie po japońsku.

Ciekawe, czy jeszcze skacze wspomniany Kovaljeff, bo on w tym roku nigdzie nie występował, a Ikonen nawet w zeszłym. Z Finów jeszcze Ruuskanen gdzieś zniknął.
(10.12.2012, 23:06)
Jaro
Schmitt niby cały czas kończy, niby skacze coraz słabiej, a jednak wciąż "łapie" medale. Zdobył srebro na MŚ 2009, a potem dwa medale drużynowe - srebro na ZIO 2010 i brąz na MŚ 2011. I był dwa razy na podium PŚ w styczniu 2009. Ale przy tak skaczących Niemcach nie ma szans na kolejne sukcesy...
(10.12.2012, 22:57)
gość
Schmitt skakał też dobrze na treningach.
(10.12.2012, 22:39)
gość
Nikt Schmittowi startować nie zabroni, zresztą Vassiliev też 2 sezony temu wydawało się, że to jego koniec, a niedawno był na podium. Kasai powinien być wzorem. Okabe w wieku chyba 37 lat wygrał konkurs.
(10.12.2012, 22:37)
Polonus
Mam pretensje do Schmitta bo się nie szanuje. Nikt Cię nie uszanuje jeśli sam się nie będziesz szanował.
No, wystartuje w grupie krajowej. tylko co z tego wyniknie?
(10.12.2012, 22:15)
Seba99pl
Norjaki błąd słownika T9 ech...
(10.12.2012, 22:11)
Seba99pl
@Pawmak
Funaki nie zakończył kariery tak jak Okabe
Zawsze w sapporo są. Słyszałem gdzieś o drużynie ,,starych samurajów" na ZIO:
Kazuya Yoshoka
Takanobu Okabe
Kazyuoshi Funaki
Niejaki Kasai

Ale jaja :D
(10.12.2012, 22:11)
Pawmak
Tzn. z nazwiskiem Bäcker jest akurat inaczej, ale jeśli ma obce korzenie, a nazwisko się przyjęło i takiego używa, to tak się przyjmuje. Chodzi o to, że jak jest jedna oficjalna wersja pisowni nazwiska (nie mówię tu już o "krzaczastych" w orginale), to jej się należy trzymać, choćby się wydawała nienaturalna.
(10.12.2012, 21:55)
Pawmak
Każdy kończy karierę jak chce. Można jak Małysz, można jak Schmitt, Peterka czy Funaki, można i jak Benković, każdego wolny wybór. Ja uważam, że miło, jak jakiś dobry kiedyś zawodnik jeszcze skacze, ale czy to dobre dla niego, to niech już sam rozstrzyga.

A ja mam wykładowcę o nazwisku Schattkowsky, Niemca. Na pewno ma polskie korzenie, ale nie mówimy ani nie piszemy z tego powodu Szatkowski. Albo Bäcker - Polak, ale nie Beker. Podobnie piłkarze - Polanski czy Radzinski. To są ich prawidłowe nazwiska, a nie spolszczone przez "ń". Dlatego Kovaljeff (przez "e" zresztą) jeśli jest Finem, powinien być właśnie tak pisany bez względu na korzenie.
(10.12.2012, 21:43)
gość
Nie miej pretensji do Schmitta! To bardzo dobrze że się nie poddaje. A ze startem w TCS raczej nie będzie miał problemu bo Niemcy będą mieli kwotę krajową...
(10.12.2012, 21:18)
czarnylord
W sumie mądre. Mam nadzieję, żę po jakimś czasie przyzwyczaję się do Juty Łatase. :D
(10.12.2012, 19:50)
Polonus
@czarnylord
Niemcy używają tego samego alfabetu co my więc czemu mam spolszczać? Zresztą. Nazwisk Chińczyków czy Rosjan tez nie spolszczamy tylko piszemy tak, żeby je można było z jak najmniejszym błędem wymówić. Dlatego za tak idiotyczne uważam wypisywanie tych nazwisk w fonetyce angielskiej. mamy w skokach klasyczny przykład. Jest Fin o popularnym w Rosji nazwisku. gdyby był Rosjaninem pisalibyśmy Kowaliow. Ponieważ jest tylko potomkiem Rosjan, ale obywatelem Finlandii i tam piszą go jak piszą, to musimy to respektować i pisać za nimi Kovaljoff. Mimo, ze jego kuzyna po mieczu opiszemy jako Kowaliowa.
(10.12.2012, 18:37)
Polonus
@palacz zwłok, @Ojciec
No właśnie nie wiedziałem jak wymawiają Japończycy, a to jest decydujące. Nie wiem dlaczego mnie zaćmiło i nie pomyślałem, że muszą tak wymawiać skoro Angole piszą przez "W".
Od dzisiaj będzie jak trzeba: ŁATAZE
(10.12.2012, 18:24)
Pawmak
Polonus spolszcza pewnie pisownię z tych języków, gdzie w orginale literami są "krzaki". Ja jak wspomnialem jestem za spolszczaniem jedynie z cyrylicy, czyli ze slowiańskich języków.

A może Łatase się czyta, bo "z" w angielskim wymawiają, a nie piszą "Wataze".

J a o Polonicy optymistycznie: Kubacki wczoraj najlepsze miejsce w karierze w ogóle, a Klusek za granicą. Wczoraj mieliśmy najmniej Polaków w tym sezonie w konkursie, ale zdobyli najwięcej punktów i pierwszy raz padlo miejsce w pierwszej "20".
(10.12.2012, 18:12)
OjciecMarek
@Polonus
Japończycy wymawiają "Łataze" - posłuchaj spikera z filmiku poniżej:
youtu.be/VEr_BRwJY3o
(10.12.2012, 16:33)
Seba99pl
TTam nie trzeba nic coś np. Germanizowac a w polsce trzeba
(10.12.2012, 16:21)
Seba99pl
Bo japoński to jezyk dla krajów rozwinietych gdzie mieszkańcy są ogarnięci a nie tak jak w polsce
(10.12.2012, 16:20)
qazik17
@czarnylord
Podejrzewam, że dlatego nie spolszcza tych nazwisk, bo np. Niemcy używają alfabetu łacińskiego, a Japończycy czy Rosjanie nie.
(10.12.2012, 16:14)
czarnylord
Jak zawsze bardzo dobry artykuł. Garść statystyk połączonych z humorem -> perfekcyjne połączenie dla takeigo nerda jak ja. :D

Mam jednak pytanie co do twoich Wataze i Takeuczi: Czemu spolszczasz nazwiska japońskie, a np. z krajów niemieckojęzycznych nie? Przecież po polsku czytamy Zimon Aman, Gregor Szlirencauer etc. Ja serio pytam, bo nie wiem czy na to jest jakaś zasada czy coś, a człowiek ciekawski jestem. ;)
(10.12.2012, 15:36)
Palacz Zwlok
Polonus - Łataze. Literka 'W' w transkrycji angielskiej oznacza 'ł', czego wiele osób nie dostrzega.
(10.12.2012, 14:51)
Polonus
@realista
Janda był tym dla Czechów, kim Schmitt dla Niemców. Więc o co Ci chodzi?
Ponadto: jakbyś więcej czytał, a mniej pisał to byś wiedział, że Jandę porównywać ze Schmittem jest znacznie mniejszym nietaktem niż np. Schmitta z Ahonenem. A wielu to robi. czego nie krytykuję, bo z każdego takiego porównania wynika who was who.
Jak chodzi z kolei o Czechów to wypadałoby Ci zauważyć, że pisałem w kontekście niefartów. Trudno więc było wymieniać Hlavę. Nie szarzuje być może w tej chwili, ale swoje skacze. W przeciwieństwie do kolegów.
(10.12.2012, 14:20)
Jagaciarz
@ realista

Z Murańką Polonus ma rację- mógł Adam bedąc młodszy w sezonie 95-96 być w siscłej czołówce, mogą teraz Wellinger i Hvala to czemu Klimka czy Zniszczoła na upartego wozić na kontynentale? Kiedy oni się mają z PŚ oswajać?

Czy polskie skoki to był tylko Małysz? Niby tak, ale pierwszy z brzegu przykład Stocha z zeszłego chocby sezonu, pokazuje że pierwsza dziesiątka to powinna być dla niego lekką ręką co sezon, a kilku innych chłopaków też uważam potencjał przejawia. Nie na miarę Małysza, ale zawsze potencjał.
(10.12.2012, 14:05)
realista
1.Harem, Jandę porównywac do Schmitta?!
Czyś ty oszalał?!

2.Wataze, Takeuczi - a nie lepiej Watase i Takeuchi i nkt by się nie czepiał.

3. Murańkę to dobrze by było zostawić w spokoju, niech on ten jeden sezon w PK przebrnie, a przecie IO w Soczi dopiero za rok.

4. Nie wymieniłeś Hlavy wśród Czechów, a ten zawodnik na tle innych reprezentantów swojego kraju musi być wymieniany w w statystykach.

5. Jeśli chodzi o naszą Polonicę to już to gdzieś kiedyś pisałem.
Polskie skoki narciarskie to był (niestety) tylko Adam Małysz i fertyk (czyli koniec).

(10.12.2012, 13:31)
Dodaj komentarz
Zaloguj się, aby komentować:
Kategorie użytkowników
niezarejestrowany
zarejestrowany
redaktor
VIP
Z notatnika kłusownika - cz. 3: Soczi
Z notatnika kłusownika - cz. 3: Soczi

Z notatnika kłusownika - cz. 3: Soczi

Przekaż 1,5% podatku na rehabilitację syna naszego redaktora - Adam Mysiak
Reklama
Typer - typuj wyniki skoków narciarskich
Reklama
krzesła biurowe Warszawa
Cookies
Ten portal korzysta z plików cookies w celu umożliwienia pełnego korzystania z funkcjonalności serwisu, dopasowania reklam oraz zbierania anonimowych statystyk.
Obsługę cookies możesz wyłączyć w ustawieniach Twojej przeglądarki internetowej.
Korzystając z serwisu wyrażasz zgodę na używanie cookies zgodnie z ustawieniami przeglądarki.
Administratorem danych osobowych, udostępnionych przez Klienta, jest 10 OFFICE Paweł Stawowczyk. Dane osobowe będą przetwarzane wyłącznie w celu identyfikacji użytkowników piszących komentarze, w celu obsługi konkursów, w celu wysyłki wiadomości drogą mailową itp. i nie będą w żaden inny sposób archiwizowane, gromadzone lub przetwarzane.
Publikowane materiały mogą zawierać Piksel Facebooka i inne technologie śledzenia, stosowane za pośrednictwem stron internetowych osób trzecich.
ukryj ten komunikat na stałe »
copyright © 2000-2024 10office.pl
Obserwuj Skokinarciarskie.pl na Facebooku Obserwuj Skokinarciarskie.pl na Twitterze RSS na Skokinarciarskie.pl - newsy o skokach narciarskich