Polacy spisali się znakomicie w ostatnim tej zimy konkursie drużynowym. Kamil Stoch, Maciej Kot, Klemens Murańka i Piotr Żyła przegrali tylko z Austriakami, a ten ostatni ustanowił nowy rekord skoczni...

Rywalizacja drużynowa rozpoczęła się przy belce startowej numer piętnaście. Już pierwszy zawodnik na rozbiegu, Davide Bresadola, przy lekkim wietrze pod narty oddał niezły skok na odległość 127,5 metra. Włosi przez kilka chwil utrzymywali się na czele, bowiem reprezentanci kolejnych ekip lądowali bliżej (choć, trzeba przyznać, startowali w trudniejszych warunkach).

Wkrótce jednak Włosi musieli ustąpić miejsca Czechom (127 m Antonina Hajka) i Japończykom (133 m Reruhi Shimizu), dobre odległości osiągali również Andreas Stjernen (128,5 m) i Maciej Kot (133,5 m), którzy wyprowadzali Norwegię i Polskę na drugie miejsce.

Licznie zgromadzona pod Bloudkovą Velikanką słoweńska publiczność oszalała, gdy na odległość 134 metrów poszybował pierwszy z reprezentantów ich kraju, Cene Prevc. Zespół podopiecznych przegrywał z Japończykami o jeden punkt, natomiast nad Polakami miał 1,2 punktu przewagi. Najlepszy rezultat po pierwszej kolejce mieli jednak Austriacy - Stefan Kraft w trudniejszych warunkach (0,47 m/s w plecy) uzyskał 135 metrów.


W drugiej kolejce pierwszy godny uwagi skok oddał Simon Ammann. Szwajcar wyprowadził swój zespół na prowadzenie, w słabym stylu lądując na 129 metrze przy dość silnym wietrze w plecy (0,87 m/s). Jeszcze lepiej spisał się Jakub Janda (131 m), dzięki któremu Czesi wyprzedzili Japończyków (122,5 m Kento Sakuyamy).

Fantastyczny rezultat uzyskał Tom Hilde. Norweg wykorzystał doskonałe waruni (0,71 m/s pod narty) i poleciał na odległość 138,5 metra - to był nowy rekord Bloudkovej Velikanki! Nie cieszył się jednak długo z tego wyniku - po chwili jeszcze dalej lądował bowiem Piotr Żyła. Polak przy mniej sprzyjającym wietrze (0,33 m/s) uzyskał aż 141 metrów, a piszący te słowa musiał znowu zmienić informacje na temat rekordu obiektu w dziale skocznie. Polacy objęli prowadzenie, ale po chwili tuż za nami byli Słoweńcy (133 m Nejca Dezmana).

Jeszcze dalej od Żyły poleciał Marinus Kraus. Niemiec szybował wysoko nad zeskokiem, ale odległość 141,5 metra okazała się dla niego zbyt wymagająca - skok został podparty... Co ciekawe - Krausowi odjęto niewielką liczbę punktów za wiatr (0,14 m/s). W tym momencie komisja sędziowska zdecydowała się na skrócenie rozbiegu o dwie bramki - mimo to Andreas Kofler spisał się bardzo dobrze. 135,5 metra ze sporą bonifikatą pozwoliło Austriakom utrzymać prowadzenie z przewagą niespełna jedenastu punktów nad Polską.


Dla trzeciej grupy belka startowa powróciła do bramki piętnastej - wiatr znowu bowiem wiał w plecy. W tych warunkach nie poradzili sobie Sebastian Colloredo i Dimitrij Wasiliew. Po chwili podmuchy zmieniły kierunek, sędziowie zmienili długość rozbiegu (belka 13), a dobre skoki oddawali Gabriel Karlen (125,5 m), Ville Larinto (130 m) i Jan Matura (135 m).

Ten ostatni startował przy wietrze 1,35 m/s pod narty, w efekcie czego belka przesunęła się do bramki jedenastej... aby po minucie powrócić na trzynastkę. Po dłuższym zamieszaniu skok oddał Yuta Watase, jednak przy wietrze 1,75 m/s w plecy nie mógł wiele zrobić - uzyskał jedynie 115,5 metra...

Wiatr pod narty miał Anders Fannemel (130,5 m - prowadzenie Norwegii), natomiast mocno w plecy "dmuchało" Klemensowi Murańce (118,5 m, wiatr 0,93 m/s i pierwsze miejsce dla naszego zespołu). Dużo dalej od Polaka wylądował Robert Kranjec - 126 metrów pozwoliło Słoweńcom wyprzedzić Polaków o 6,2 punktu.

Bardzo dobrze spisał się Richard Freitag, jednak 134 metry to było za mało, by uzyskać lepszy wynik od Słoweńców - wystarczyło jednak do wyprzedzenia Polaków. Kończący trzecią kolejkę Thomas Diethart utrzymał prowadzenie Austriaków skokiem na odległość 127,5 metra (wiatr 0,8 m/s w plecy).


Czwarta grupa miała zadecydować o tym, które ekipy wystartują w drugiej serii. Tę walkę przegrali Włosi (117 m Roberto Dellasegi), Rosjanie (123,5 m Denisa Korniłowa) i Finowie (119 m Anssiego Koivuranty), tymczasem sensacyjny awans wywalczyli Szajcarzy (122,5 m Gregora Deschwandena).

W bezwietrznych warunkach startował Roman Koudelka. Czech nie mógł przepuścić takiej szansy i spisał się znakomicie - 135 metrów dało Czechom prowadzenie. Mimo dalszego skoku (139 m) pierwszego miejsca nie odebrał im Noriaki Kasai - weteran otrzymał niskie noty za styl, ponadto odjęto mu 3,5 punktu za wiatr pod narty (0,35 m/s).

Dużo bliżej, ale w trudniejszych warunkach (0,46 m/s w plecy) i ze skróconego rozbiegu (11. belka), lądował Anders Bardal (131 metrów). Norwegowie prowadzili, a wyprzedzić ich nie zdołał Kamil Stoch (127,5 m, belka 13., przy jeszcze mocniejszym wietrze z tyłu - 0,91 m/s). Do podopiecznych Alexandra Stoeckla traciliśmy 8,6 punktu.

Za Norwegami plasowali się również gospodarze (130 m Petra Prevca) i Niemcy (133 m Severina Freunda, który kilkukrotnie siadał na belce, zanim wreszcie udało mu się oddać skok). Prowadzenie obronili za to Austriacy, bowiem Gregor Schlierenzauer przy lekko sprzyjającym wietrze (0,19 m/s) uzyskał 128,5 metra.


Druga seria (piąta kolejka skoków) rozpoczęła się przy czternastej bramce startowej. Wiatr wiał w plecy, a zawodnicy nie osiągali szczególnie zachwycających odległości. Stosunkowo dobrze spisali się Reruhi Shimizu (128 m) i Maciej Kot (130 m), który wobec słabszego występu Andreasa Stjernena (124 m) przybliżył nas do Norwegów na zaledwie 0,7 punktu.

Wyprzedziliśmy też Słoweńców (124 m Cene Prevca) i Niemców (133 m Andreasa Wanka, jednak osiągnięte w sprzyjających warunkach - 0,86 m/s pod narty). Na Austriaków nie było jednak mocnych - Stefan Kraft przy lekkim wietrze w plecy poszybował na odległość 133,5 metra.


Ze skróconego do dwunastej belki rozbiegu daleko poleciał Simon Ammann - 136 metrów budzi respekt, nawet gdy weźmiemy pod uwagę niskie noty za styl i sprzyjające Szwajcarowi warunki (1,09 m/s pod narty). Szybko musieli uznać wyższość Czechów, którzy - mimo krótszego skoku Jakuba Jandy (128 m) mieli nad nimi ogromną przewagę.

Wiatr znów zmienił kierunek, z czego niezbyt zadowolony był Tom Hilde - 117 metrów nie było tym, czego pragnęli Norwegowie. Z kolei przy lekkim wietrze pod narty startował Piotr Żyła (126 metrów i prowadzenie dla polskiej ekipy).

Ze zmiennymi warunkami nie radzili sobie kolejni zawodnicy - Nejc Dezman (119 m) i Marinus Kraus (117,5 m), nie przeszkodziły za to Andreasowi Koflerowi (131 m). Po sześciu skokach Polacy plasowali się więc na drugim miejscu, przegrywając tylko z Austriakami.


Siódmą kolejkę dobrym skokiem na odległość 126 metrów (czternasta belka) rozpoczął Gabriel Karlen. Po Szwajcarach na prowadzenie wychodzili kolejno Czesi (127 m Jana Matury), Norwegowie (129 m Andersa Fannemela) i Polacy. Skok Klemensa Murańki (126,5 m) pozwolił nam utrzymać pierwsze miejsce z przewagą 0,6 punktu nad podopiecznymi Alexandra Stoeckla.

Słaby rezultat uzyskał Robert Kranjec - 124 metry doświadczonego zawodnika sprawiły, że Słoweńcy spadli na czwarte miejsce (za Polaków, Norwegów i Czechów); z kolei na pozycji trzeciej plasowali się Niemcy (129,5 m Richarda Freitaga). Kończący tę grupę Thomas Diethart nie musiał ryzykować - 129 metrów zdecydowanie wystarczyło do utrzymania prowadzenia.


W ostatniej kolejce zawodnicy tradycyjnie startowali w zmienionej kolejności - odwrotnie do lokat zajmowanych po siedmiu skokach. W ulewnym deszczu i przy tylnym wietrze punktu K nie byli w stanie przekroczyć Gregor Deschwanden (120,5 m), Noriaki Kasai (123,5 m), Peter Prevc (125 m) czy Roman Koudelka, który kompletnie zepsuł swoją próbę (104,5 m).

Walkę o podium rozpoczął Severin Freund. Doskonale spisujący się ostatnio Niemiec nie zawiódł - 133,5 metra dało podopiecznym Wernera Schustera prowadzenie. Niewiele bliżej (132,5 m) lądował Anders Bardal - i teraz to Norwegowie byli na czele.

Po świetnym skoku Kamila Stocha (134,5 m) mogliśmy być już pewni podium - Polacy znaleźli się zaledwie 0,3 punktu nad Norwegami! Zwycięstwo nie było jednak dla nas - skok Gregora Schlierenzauera mógł być formalnością, jednak Austriak dał z siebie wszystko - 136 metrów zapewniło triumf ekipie Alexandra Pointnera!



klasyfikacja generalna Pucharu Świata »