Zaloguj się
Kalendarz zawodów
1
2
3
4
5
6
7
8
9
10
11
12
13
14
15
16
17
18
19
20
21
22
23
24
25
26
27
28
29
30
kwiecień 2024
Najbliższe zawody
kalendarz na przyszły sezon
nie został jeszcze zatwierdzony
Wywiad przeprowadził Andrzej Mysiak
Aleksander Zniszczoł był jednym z najjaśniejszych punktów w polskiej reprezentacji podczas minionego sezonu. Styczniowe zawody Pucharu Świata w Zakopanem potwierdziły, że mamy do czynienia z nieprzeciętnym talentem... Z sympatycznym zawodnikiem KS Wisła Ustronianka rozmawialiśmy o wydarzeniach ostatniego lata i zimy. Zapraszamy do lektury!

Skokinarciarskie.pl: To bez wątpienia był Twój najlepszy sezon. Zapowiedź dobrych występów mieliśmy już latem, kiedy wygrałeś letni Puchar Kontynentalny. Czy to był już przełom w Twojej karierze, punkt, od którego wszystko pójdzie do przodu? Czy może takie wydarzenie nastąpiło już wcześniej?



Aleksander Zniszczoł: W ogóle nie spodziewałem się takiego sezonu. Przed zawodami nie skakałem rewelacyjnie, ale gdy przyszły konkursy, spiąłem się i od razu zająłem szóste miejsce w Kranju. Potem już poszło, czasem było gorzej, czasem lepiej, ale skończyło się dobrze.

Od początku poprzedniego sezonu znalazłeś się w grupie młodzieżowej prowadzonej przez Roberta Mateję i zakładam, że skoro są wyniki, to współpraca dobrze się układa?

Tak, współpraca układa się dobrze. Kadrę prowadzą jeszcze Maciek Maciusiak i Wojtek Topór. Mamy świetną atmosferę, chciałbym, aby ekipa pozostała w takim składzie - mamy dobry kontakt i robimy dobrą pracę.



Jakie zmiany zaszły w treningu w stosunku do wcześniejszego okresu "klubowego"?

Przede wszystkim robiliśmy dużo więcej, ciężko pracowaliśmy latem - to były naprawdę ciężkie treningi i to przyniosło efekty. Mieliśmy ułożony plan, jest o wiele bardziej profesjonalnie. Wcześniej niewiele wiedzieliśmy o programie treningowym.

Czy oprócz treningów w kadrze młodzieżowej korzystasz ze wskazówek osób spoza sztabu szkoleniowego, może trenujecie z kadrą Łukasza Kruczka, pomagają Jan Szturc, Adam Małysz?

Jeżeli Adam był z nami, to oczywiście dawał jakieś wskazówki. Jeśli każdy trener coś powie, to my i tak mamy swoje odczucia - jeżeli trener powie coś, czego nie czujemy, to zawsze pytam osób, do których mam zaufanie i wiem, że może mi to pomóc.


Po lecie przyszła zima - rozpoczęta spokojnie, ale już wkrótce przyszły dobre lokaty w Pucharze Kontynentalnym. To chyba właśnie to dało Ci przepustkę do pierwszych startów w Pucharze Świata?

Myślę, że tak. Pierwszych startów w Pucharze Kontynentalnym nie oceniam zbyt dobrze. Wyniki może i były, ale skoki nie do końca takie, jakie chciałem. Ludzie mówili, że to był fajny początek sezonu, ale ja myślę, że było średnio - mogło być lepiej. Ogólnie jestem zadowolony z tamtych startów.

I wreszcie przyszedł czas, kiedy właściwie pierwszy zajrzałeś do tego wielkiego świata skoków, i to od razu na jedną z największych imprez w sezonie - Turniej Czterech Skoczni. To był szok czy raczej nie zrobiło na Tobie większego wrażenia?

Myślę, że nie. Sam się zdziwiłem, że nic sobie z tego nie robiłem, to były dla mnie normalne zawody. Turniej to taki lekki maraton, to właściwie najcięższe zawody, w jakich dotychczas występowałem. Nie wszedłem z dobrymi skokami na ten turniej. Myślę, że gdyby to było kilka tygodni później, to mogłoby być dużo lepiej.



Skokinarciarskie.pl: Starty podczas Turnieju Czterech Skoczni nie były udane, ale kilka tygodni później w Zakopanem było o niebo lepiej. Czy spodziewałeś się takich wyników? Co się wydarzyło, że forma tak urosła?

Aleksander Zniszczoł: Nie mam pojęcia. Mieliśmy jeszcze Puchar Kontynentalny w Neustadt - tam zająłem 63. i 33. miejsce. Byłem już trochę załamany, ale wiedziałem, że skoro było już dobrze, to czemu ma to nie wrócić? Jakoś się pozbierałem i wynik sam przyszedł.

No właśnie, to był kolejny przełom - świetne skoki, dalekie lokaty, pierwsze punkty w Pucharze Świata, wreszcie dożywotnie prawo startu w Pucharze Świata? Czy czułeś już, że dzieje się coś ważnego i na dłużej możesz zagościć w Pucharze Świata?

Nie, nic takiego nie czułem. Byłem zadowolony z wyniku, choć każdy wynik może być trochę lepszy. Nie można jednak oczekiwać od siebie zbyt wiele, bo wtedy może nie wyjść. Wynik był dobry, cieszyłem się, to mogły być moje najlepsze skoki zimą. Były oczywiście drobne błędy do korekty, ale to był dobry start.


Po Zakopanem wycofałeś się ze startów w PŚ, przygotowując się do mistrzostw świata juniorów. Wielu kibiców zarzucało trenerom, że nie wystawiają Cię w Pucharze Świata. Czy możesz powiedzieć, czyja to była decyzja i czy z perspektywy czasu uważasz ją za słuszną?

Moim zdaniem to była bardzo dobra decyzja, bo zawody Pucharu Świata mają wysoką rangę. Wydaje się, że to tylko trzy skoki i do domu, ale to naprawdę bardzo męczące - fizycznie i psychicznie. Trzeba do takich zawodów podejść trochę inaczej w planie treningowym. Uważam, że to była słuszna decyzja - podjął ją Robert Mateja (a przynajmniej tak sądzę, że to była jego decyzja). Wiem, że była możliwość wyjazdów na PŚ, Robert pytał mnie, czy chciałbym tam startować. Przedyskutowaliśmy sprawę i uznaliśmy, że lepiej będzie z tego zrezygnować.

A czy wpływ na takie decyzje mają Twoi rodzice, może Twój tato, który działa w KS Wisła Ustronianka?

Nie, to są decyzje trenera, a słowo trenera jest niepodważalne i tego się trzymajmy. Zaufanie do trenera to klucz do dobrej współpracy.

Wreszcie przyszedł czas na najważniejszą dla Ciebie imprezę sezonu - mistrzostwa świata juniorów. Dwa srebrne medale to ogromny sukces - jesteś w stu procentach zadowolony czy może jednak pozostaje niedosyt, że nie było złota?

Jestem zadowolony z tych wyników, choć nie do końca. Zepsułem trochę pierwszy skok. Uważam, że zawody były do wygrania bez problemu, gdybym oddał dwa dobre skoki. Pierwszy trochę zepsułem, popełniłem błąd, który przeszkadzał mi przez całą zimę - troszeczkę za wcześnie się odbiłem i nie było takiej siły w końcowym odbiciu na progu i nie miałem odpowiedniej wysokości, aby odlecieć. Te starty mogły być trochę lepsze.


W konkursie indywidualnym mieliśmy dość kontrowersyjną sytuację z odwołaniem części skoków w pierwszej serii - wtedy Klimek bardzo dobrze skoczył. Jak to wyglądało z Twojego punktu widzenia?

Gdyby belka pozostała na tej pozycji, wszystko mogłoby się potoczyć zupełnie inaczej. Nie rozumiem jury, dlaczego dali wyższą belkę? Na treningach startowaliśmy z belki dwunastej, a podczas zawodu podniesiono ją na czternastą. Nie mam pojęcia, czemu tak zrobili - skoki z takiego rozbiegu mogły być zbyt dalekie, tam, gdzie byłoby bardzo trudno wylądować. Skok Klimka był bardzo dobry, tak też mówili trenerzy.

W Erzurum był z Wami Adam Małysz, jaką rolę tam pełnił? To był wsparcie bardziej duchowe, czy również były merytoryczne uwagi z jego strony?

Adam był z nami przez cały tydzień, całe mistrzostwa. Fajnie, że z nami pojechał - zwracał uwagę na błędy, które popełnialiśmy, stał w połowie zeskoku i informował o warunkach.



Skokinarciarskie.pl: Po zawodach w Turcji byłeś już wolny, jeśli chodzi o starty w Pucharze Świata. W Skandynawii nie poszło Ci zbyt dobrze, ale tam chyba nie miałeś szczęścia do warunków i decyzji sędziów?

Aleksander Zniszczoł: Dokładnie... Na przykład w zawodach w Oslo miałem rekompensatę +18 punktów, a druga najwyższa to było +4 - szczęście mi nie dopisało. Nic się na to nie poradzi. Skoki były w porządku, swobodnie wystarczyłoby na trzydziestkę. Natury jednak nie pokonamy.

Kibice zastanawiali się, czy po niepowodzeniach w Finlandii i Norwegii pojedziesz do Planicy. Pojechałeś, więc trenerzy chyba byli świadomi tego, że to kwestia nie formy, lecz warunków. Już w pierwszym skoku uzyskałeś ponad 200 metrów, czym zachwyciłeś wielu kibiców i dziennikarzy... Co czułeś przed skokiem, w trakcie i po nim? Czy w trakcie lotu był czas, aby się zastanowić, że tak odlecisz?

Też się zastanawiałem, czy pojadę do Planicy. Odpowiedź dostałem, gdy wylądowaliśmy w Polsce - trenerzy powiedzieli, że skład pozostaje taki sam. Ucieszyłem się, bo to w końcu pierwsze loty. Gdy przyjechaliśmy, to poszliśmy zobaczyć skocznię. Nie wydawała się zbyt duża - taka normalna skocznia... U góry to naprawdę robiło wrażenie. Jechałem tam podbudowany, z nastawieniem, że "dam w deskę", fajnie skoczę. Jestem zadowolony z tego pierwszego skoku.

Skocznia zrobiła na mnie ogromne wrażenie - jest duży opór powietrza i czuć tę prędkość. Może ona nie zmienia się za bardzo, bo tylko o 10 km/h, ale to czuć - po wyjściu z progu i dalej czuć o wiele więcej powietrza.


Trudno było się przestawić po startach na mniejszych obiektach? Przypuszczam, że nie, skoro już pierwszy skok był taki dobry? Są jakieś różnice w technice skoku?

Są. Przede wszystkim w lotach trzeba zachowywać się jak w samolocie - jak najmniej gwałtownych ruchów, jak największa opływowość. To jest fajne, że trzeba być spokojnym i poukładanym. I cieszyć się lotem.

Puchar Świata zakończyłeś jako solidny punkt reprezentacji i dowodzi tego choćby fakt, że wystąpiłeś w konkursie drużynowym. Czy rozmawiałeś już z trenerami o tym, jak widzą Twoją przyszłość w kadrze? Czy są już jakieś przymiarki do tego, w której grupie będziesz skakać w przyszłym sezonie?

Rozmawialiśmy już o tym, ale za wcześnie, aby o tym rozmawiać. Wstępnie już coś ustaliliśmy, ale wolę to zachować dla siebie.

Jeszcze przez dwa lata masz prawo startu w mistrzostwach świata juniorów - będziesz chciał wykorzystać tę możliwość czy raczej skupisz się na Pucharze Świata?

Zobaczymy, jak ułoży się sytuacja w następnym sezonie.



Skokinarciarskie.pl: Razem z Klimkiem Murańką jesteście jednym z najważniejszych "dowodów" na to, że program LOTOS Cup przynosi efekty. Jakie masz wspomnienia związane ze startami w tym cyklu? Czy uważasz, że ten program jest potrzebny?

Aleksander Zniszczoł: Bardzo dobrze, że jest taki cykl! Gdy startowaliśmy z Klimkiem, to był dla nas taki mały Puchar Świata. PŚ był dla nas wielkim marzeniem, a tutaj była punktacja, klasyfikacja generalna i nagrody na koniec. Gdyby nie LOTOS Cup, to w Polsce nie byłoby praktycznie żadnych zawodów. Są mistrzostwa TZN, Puchar Solidarności, Puchar Jesieni i nic poza tym. Nadal brakuje zawodów - zimą co tydzień powinny odbywać się zawody. Wiem, że to są duże koszty, ale tak się powinno trenować.

Czy w związku z tym nie brakuje Wam startów?

Nie, zimą mamy bardzo dużo startów. Są Puchary Kontynentalne - tam zawsze jesteśmy. Brakuje trochę obsady w zawodach FIS Cup i podobnych. Być może brakuje na to pieniędzy. Wiem, że koledzy ze szkoły jadąc na FIS Cup musieli sami płacić za wyjazd lub szkoła za to płaciła. Zawodnicy, którzy z dobrej strony pokazali się w FIS Cup czy wyróżniający się, powinni jeździć na takie konkursy.

W kadrze młodzieżowej macie dobre warunki do treningu, nie macie żadnych problemów organizacyjnych?

Nie mamy problemów. Mieliśmy świetną organizację - były obozy z kadrą A i wyjazdy na każde zawody.

A jak widzisz sytuację w kadrze po odejściu Adama Małysza? Wszyscy obawiali się, że nie mamy perspektyw, a tymczasem jest lepiej - przynajmniej gdy mówimy o drużynie.

Umocniliśmy się drużynowo, kadra młodzieżowa też zrobiła duży krok do przodu. Kadra A utrzymuje poziom, Kamil walczy o punkty - Puchar Świata zakończył na bardzo dobrym piątym miejscu. Miał szansę nawet na trójkę, ale potoczyło się trochę inaczej - w kilku startach czegoś zabrakło. Poziom się utrzymuje. A Adam? Cóż, brakuje takiej perełki w polskich skokach... Fajnie, że poziomy kadry A i kadry młodzieżowej się wyrównały...



Sukcesy przynoszą Ci sporą popularność, co było widać podczas mistrzostw Polski, kiedy dzieci podchodziły po autografy. Czy to jest uciążliwe? Z jakimi oznakami popularności się spotykasz?

To cieszy. Trochę uciążliwe jest to na Facebooku - niektórzy ludzie są trochę natrętni i co pięć minut potrafią pisać, ale zawsze odpisuję. Jestem zdania, że nie można ignorować nikogo - trzeba być w porządku w stosunku do wszystkich.

Na stronach internetowych, choćby u nas, często pojawia się wiele opinii dotyczących Twoich występów czy kadry Roberta Matei. Czytasz to?

Czasem, wyrywkowo. Wiadomo, jacy są ludzie, lubią krytykować. Uważam, że łatwo jest siedzieć przy komputerze i komentować, a trudno jest powiedzieć coś komuś wprost. Czasem są fajne komentarze. Sam komentarzy nie piszę, nawet anonimowo.

Jakie masz plany po zakończeniu sezonu?

Muszę nadrobić szkołę - od listopada mnie tam nie było i mam duże zaległości. Niewiele czasu mi zostało, ale trzeba pocisnąć. Za rok matura, trzeba o niej pomyśleć, nie zostawiać nauki na ostatnią chwilę. W wakacje będę chciał pouczyć się angielskiego.

W takim razie życzę powodzenia - zarówno w skokach, jak i w szkole! Dziękuję za rozmowę!

Dziękuję!

« powrót do listy wywiadów
Wywiad z Aleksandrem Zniszczołem
Wywiad z Aleksandrem Zniszczołem

Wywiad z Aleksandrem Zniszczołem

Kalendarium
Sabirżan Muminow
Przekaż 1,5% podatku na rehabilitację syna naszego redaktora - Adam Mysiak
Reklama
Typer - typuj wyniki skoków narciarskich
Reklama
krzesła biurowe Warszawa
Cookies
Ten portal korzysta z plików cookies w celu umożliwienia pełnego korzystania z funkcjonalności serwisu, dopasowania reklam oraz zbierania anonimowych statystyk.
Obsługę cookies możesz wyłączyć w ustawieniach Twojej przeglądarki internetowej.
Korzystając z serwisu wyrażasz zgodę na używanie cookies zgodnie z ustawieniami przeglądarki.
Administratorem danych osobowych, udostępnionych przez Klienta, jest 10 OFFICE Paweł Stawowczyk. Dane osobowe będą przetwarzane wyłącznie w celu identyfikacji użytkowników piszących komentarze, w celu obsługi konkursów, w celu wysyłki wiadomości drogą mailową itp. i nie będą w żaden inny sposób archiwizowane, gromadzone lub przetwarzane.
Publikowane materiały mogą zawierać Piksel Facebooka i inne technologie śledzenia, stosowane za pośrednictwem stron internetowych osób trzecich.
ukryj ten komunikat na stałe »
copyright © 2000-2024 10office.pl
Obserwuj Skokinarciarskie.pl na Facebooku Obserwuj Skokinarciarskie.pl na Twitterze RSS na Skokinarciarskie.pl - newsy o skokach narciarskich