Zaloguj się
Kalendarz zawodów
1
2
3
4
5
6
7
8
9
10
11
12
13
14
15
16
17
18
19
20
21
22
23
24
25
26
27
28
29
30
31
maj 2025
Najbliższe zawody
kalendarz na przyszły sezon
nie został jeszcze zatwierdzony
Wywiad przeprowadziła Katarzyna Kajzerek
Andreas Küttel to obecnie najlepszy skoczek szwajcarski. Zeszły sezon ukończył na 17 miejscu. Z powodu kontuzji kolana nie wystąpił w majowym meczu skoczków z artystami na stadionie krakowskiej Wisły. Cały czas wspierał jednak swoich kolegów. Jak powiedział Jerzy Engel, w tym roku Küttel pełnił funkcję rzecznika drużyny. W sobotni wieczór (14.05)sympatyczny i zawsze uśmiechnięty zawodnik zgodził się poświęcić nam trochę czasu i odpowiedzieć na kilka pytań.

Skokinarciarskie.pl: Ludzie kojarzą Cię, że jesteś skoczkiem narciarskim, jednak niewiele o Tobie wiedzą. Mógłbyś powiedzieć coś o sobie?



Andreas Küttel: Właśnie skończyłem 26 lat. Gdy spogląda się na mój wiek, można odnieść wrażenie, że jestem już trochę stary jak na skoczka. Wśród skoczków narciarskich ciągle panuje przekonanie, że musisz być młody, jak najmłodszy i wtedy będziesz osiągać sukcesy. W tej dyscyplinie sportu jest w końcu wiele młodszych zawodników ode mnie, ja nie czuję się jednak na swój wiek... Myślę, że jestem osobą bardzo otwartą. Poza skakaniem mam też inne zajęcia, studiuję na kierunku, który ma mnie przygotować do pracy w charakterze nauczyciela wychowania fizycznego. Jestem dumny z tego, że udało mi się połączyć studia ze skakaniem.

Skokinarciarskie.pl: Skoro studiujesz na kierunku bezpośrednio związanym ze sportem, czy myślałeś o zostaniu trenerem skoczków po zakończeniu rywalizacji na skoczniach?

A.K.: Tak naprawdę nie chciałbym uczyć w szkole, dlatego ostatnio podjąłem nowy kierunek, który jest związany z marketingiem i zarządzaniem, a więc biznesem w ścisłym znaczeniu. Moim marzeniem jest powiązanie sportu i marketingu w przyszłej pracy. Na pewno chciałbym robić coś związanego ze sportem, ale niekoniecznie musiałoby to być trenowanie. Startuję już 10 lat w Pucharze Świata i od tego czasu zauważyłem, że jest jeszcze wiele innych rzeczy, które można robić niż nieustannie jeździć wciąż w te same miejsca. Jeśli jednak jakoś zostałbym trenerem, to potrzebowałbym kilka lat by móc się do wszystkiego zdystansować i przygotować do tej pracy. Bezpośrednio po zakończeniu kariery nie mógłbym szkolić młodych... Myślałem też o pracy w mediach. To też mogłaby być jedna z możliwości zatrudnienia po moich studiach. Sport i media to dobre powiązanie. Możliwości w tym zakresie jest wiele...

Skokinarciarskie.pl: Kiedy rozpocząłeś swoją przygodę ze skokami? Od 1991 roku znajdujesz się w kadrze narodowej...

A.K.: Tak... Ale skakać zacząłem o wiele wcześniej, bo już w wieku 7 lat. Dość szybko mogłem rozpocząć skakanie na większych skoczniach: najpierw na K-60, a w wieku 11 czy 12 lat - już na K-90. Będąc jeszcze bardzo młodym zawodnikiem udało mi się też pojechać z oficjalną kadrą na międzynarodowe konkursy. Tak szybkie załapanie się do kadry stało się możliwe, bo w Szwajcarii nie ma zbyt wielu skoczków. W naszym kraju jest na pewno łatwiej się przebić niż gdziekolwiek indziej...

Skokinarciarskie.pl: Porozmawiajmy chwilę o szkołach dla młodych ludzi... Czy w Szwajcarii są organizowane na szeroką skalę programy szkoleniowe dla młodzieży? Jak takie szkoły funkcjonują?

A.K.: Odnoszę wrażenie, że nie ma u nas jakiegoś jasnego i klarownego konceptu. Ja dorastałem w mieście, w którym znajdował się dość dobry klub narciarski. Tam szkolono między innymi skoczków narciarskich i dlatego właśnie zacząłem skakać. Gdybym urodził się w mieście oddalonym o 20 kilometrów, to pewnie zająłbym się hokejem na lodzie albo narciarstwem klasycznym... Tak naprawdę więc o moim losie zadecydował trochę przypadek. Oczywiście moim marzeniem zawsze było latanie, skakanie... W innych krajach jest dużo ośrodków szkolących młodzież, w Szwajcarii jest ich zaledwie kilka. Mamy 5 ośrodków, które starają się zebrać tak wielu ludzi jak to tylko możliwe, ale niestety nie ma wielkiego zainteresowania...

Skokinarciarskie.pl: A ilu ich jest? Możesz podać jakiego rzędu jest to liczba?

A.K.: Trudno powiedzieć... chyba tak około setki. Na pewno w Niemczech czy w Polsce jest ich dużo więcej. W ogóle nie porównuję Szwajcarii do Norwegii, która szkoli prawie 10 razy więcej młodych skoczków niż my. Ale dla mnie to, że mamy tak niewiele skaczącej młodzieży nie jest w tej chwili żadnym usprawiedliwieniem. Muszę skakać najlepiej jak potrafię. Być może to zachęci kogoś do rozpoczęcia uprawiania tej dyscypliny.

Skokinarciarskie.pl: Jakie jest zainteresowanie skokami w Szwajcarii? Czy dużo ludzi ogląda skoki w twoim kraju?

A.K.: Jesteśmy postrzegani jako kraj otwarty na narciarstwo. Ale dominuje narciarstwo alpejskie. Po olimpiadzie w Salt Lake City ta sytuacja trochę się zmieniła. Simon Ammann zdobył dwa złote medale i w każdej gazecie można było znaleźć obszerne relacje. Największe stacje telewizyjne zakupiły prawa do nadawania wszystkich konkursów skoków narciarskich. W tej chwili ludzie nadal są zainteresowani tą dyscypliną, oglądają transmisje, czytają gazety, ale tylko gdy skaczemy dobrze. [z uśmiechem] To jest nawet dobra sytuacja dla skoczka: kiedy skaczesz bardzo dobrze to możesz stać się popularny, a kiedy źle - nikt nie będzie cię dołował ani wywoływał na tobie presji...

Skokinarciarskie.pl: A teraz, trzy lata po olimpiadzie, kiedy wracasz do Szwajcarii jesteś rozpoznawany na ulicach?

A.K.: Nie. Tylko w moim rodzinnym mieście - Einsiedeln, które ma około 8 tysięcy mieszkańców. Każdy zna tu każdego, wszyscy mówimy sobie "dzień dobry" na ulicy. Dla mnie to jednak dobra sytuacja, bo gdy wracam mogę spokojnie oddać się studiom. Jestem wtedy zwykłą osobą. Dobrze jest poruszać się po ulicach nie będąc jednocześnie przez wszystkich obserwowanym. Tym bardziej, że właśnie kończę studia, jestem na piątym roku...

Skokinarciarskie.pl: W Polsce też studia trwają pięć lat. Czy na Twoim kierunku pisze się pracę magisterską?

A.K.: Kiedyś nie trzeba było pisać pracy. Był normalny zawód - po prostu nauczyciel wychowania fizycznego. Teraz jest to już niemożliwe. Sport jest powiązany z nauką. Muszę napisać około 70-stronicową pracę dyplomową by zaliczyć studia. Cykl studiów jest oparty na dwóch częściach. Połowa zajęć składa się z dyscyplin sportowych takich jak siatkówka, piłka nożna, pływanie, lekkoatletyka. Poza tym na studiach obowiązuje też część teoretyczna związana z tymi dyscyplinami - trzeba zapoznać się z zasadami każdej gry i wiedzieć jak jej nauczyć oraz jak prowadzić zajęcia z młodzieżą. Drugą część studiów stanowią luźno powiązane ze sportem przedmioty, jak biologia, anatomia, psychologia, biomechanika. Studia są więc urozmaicone i dosyć interesujące. Oczywiście każdy przedmiot kończy się egzaminem.

Skokinarciarskie.pl: Wróćmy jednak do poprzedniego tematu. Mówiłeś, że w Szwajcarii ludzie raczej cię nie rozpoznają. A jak jest w Polsce?

A.K.: Polacy zawsze wiedzą, że skoczkowie są w pobliżu. Tak dzieje się na przykład w Zakopanem. Wtedy jestem rozpoznawany. Znają mnie, moje imię. Jestem zaskoczony, że polscy fani tak wiele o nas wiedzą. Ludzie znają nawet nazwiska trenerów, zawodników z drugiej drużyny, wszystkie wyniki. Moim zdaniem właśnie w Polsce istnieje teraz największy krąg ludzi, którzy są zainteresowani tą dyscypliną i czerpią z tego ogromną przyjemność. Właśnie dlatego uwielbiam tu przyjeżdżać. Staram się was odwiedzać kiedy tylko mam okazję...

Skokinarciarskie.pl: A czym różnią się polscy fani od szwajcarskich?

A.K.: W Polsce Adam jest tak ważną postacią dla całego narodu, że to głównie dla niego przychodzą ludzie. Zabierają ze sobą flagi, trąbki i inne gadżety. Wiwatują na jego cześć. W Szwajcarii ludzie przychodzą na skocznię, oczywiście chcą byś był najlepszy, ale nie są zorganizowani, nie przychodzą z flagami i nie tworzą takiej atmosfery. Szwajcarzy są tylko zainteresowani sportem. W Polsce istnieje coś ponad to, coś co trudno opisać.

Skokinarciarskie.pl: Niemiecki skoczek Alexander Herr powiedział kiedyś w Zakopanem, że polscy fani są bardziej entuzjastyczni niż niemieccy...

A.K.: Tak, to prawda. Polscy fani potrafią cały dzień stać na skoczni oczekując na konkurs i dobrze się przy tym bawić. Czasami już o 6 rano słyszę trąbki na ulicach, Szwajcarzy nigdy tak nie czynią. Ludzie przychodzą na skocznię, oglądają zawody, mówią, że im się podobało i idą do domu.

Skokinarciarskie.pl: Polska i Niemcy stale konkurują ze sobą o miano najlepiej zorganizowanej imprezy. Jak Ty oceniasz, odbierasz niemieckie i zakopiańskie konkursy. Czym się różnią?

A.K.: Naprawdę ciężko powiedzieć... Dla mnie Turniej Czterech Skoczni jest bardzo ważny. Ma wielką tradycję. Osiem czy dziewięć razy brałem w nim udział, ale Zakopane i Willingen są moimi ulubionymi miejscami. Są całkowicie różne, ale w obu przypadkach czujesz, że jesteś dumny, że wykonujesz ten zawód. Widzisz, że tylko kilku ludzi może to robić, a ja jestem jednym z nich. Ludzie oklaskują twój występ. Uważają, że skacząc na skoczni robisz coś naprawdę cudownego. I to tworzy we mnie pozytywne uczucia. Kiedy trenujesz tyle lat, a potem przyjeżdżasz do tych miejsc, by pokazać co ten trening dał, takie odczucie jest jak nagroda za wieloletni wysiłek...

Skokinarciarskie.pl: W Polsce dużo mówi się o wprowadzonej w zeszłym roku regule BMI. Czy według ciebie był to właściwy ruch ze strony FIS?

A.K.: Dobrze, że wprowadzono ten przepis w życie. Dwa lata temu posiadanie normalnej wagi niemal uniemożliwiało skoczkowi osiągnięcie dobrej lokaty. Waga skoczków ciągle spadała. Każdy starał się ważyć jak najmniej, bo to powodowało dalsze loty. Taka sytuacja była niezdrowa.

Skokinarciarskie.pl: Skoczków szwajcarskich chyba ten przepis aż tak bardzo nie dotknął...

A.K.: Nie wiem, mogę mówić jedynie za siebie. Dla mnie to nie był problem, bo zachowuję ciągle tę samą wagę. Taki ciężar ciała pozwala mi uzyskać największą siłę i wpływa na wytrzymałość. Teraz pracuję nad tym, by wydobywać maksimum siły ze swojego organizmu. Bardzo trudno jest jednak zachować wagę w trakcie sezonu, bo musisz brać udział w trzech dniach zawodów każdego tygodnia. Teraz trzeba dość dużo jeść by utrzymać się na stałym poziomie.

Skokinarciarskie.pl: Skoczkowie twierdzą, że jesteś największym łakomczuchem wśród zawodników Pucharu Świata... Czy to prawda?

A.K.: Tak, ale lubię też gotować...

Skokinarciarskie.pl: Co najchętniej gotujesz?

A.K.: Prawie wszystko. I nawet mi to dobrze wychodzi...

Skokinarciarskie.pl: Ale chyba nie masz dużo czasu na gotowanie?

A.K.: Niestety nie, jednak zawsze staram się znaleźć czas...

Skokinarciarskie.pl: Norwegowie chcą by zniesiono regułę BMI i zastąpiono pomiarem procentu tkanki tłuszczowej. Wiesz na czym polegałoby takie badanie?

A.K.: Waga jest jednym z wyznaczników wskazujących na stan zdrowia człowieka. Mięśnie są bardzo ciężkie, ale nie mają tłuszczu, wiec nie obrazują jak zdrowy jest zawodnik. Norwegowie chcą by każdy skoczek musiał się wykazać pewnym poziomem tłuszczu w organizmie.

Skokinarciarskie.pl: Czy różnica między tymi dwoma regułami jest duża?

A.K.: Nie... Ale w przypadku drugiej reguły, mogę mieć ten sam współczynnik BMI co inny zawodnik, ale on będzie mógł być o wiele szczuplejszy niż ja. To sprawa indywidualna. Jeśli chodzi o pomiar tkanki tłuszczowej to jest kilka metod zbadania stanu zdrowia zawodnika, ale żadna nie daje jasnych wyników. Jedna polega chyba na badaniu stanu skóry za pomocą lasera. Jeśli chodzi o BMI to stajesz na wadze i widzisz ile ważysz, w przypadku pomiaru tkanki tłuszczowej wynik nie jest już taki pewny. Zastanawiam się też jak można by było przeprowadzać tego typu badania w trakcie każdego konkursu. I jak skoczkowie mieliby kontrolować własny poziom tłuszczu w organizmie. Nagle okazuje się, że nie masz właściwego poziomu, więc musisz szybko zjeść jakąś czekoladę? [śmieje się]

Skokinarciarskie.pl: Reguła BMI też nie jest idealna. Słyszałam, że Michael Uhrmann rozchorował się w trakcie Turnieju Czterech Skoczni i by wystartować w konkursie musiał uzupełnić niedomiar wagi w organizmie poprzez wypicie litra wody przed konkursem.

A.K.: Tak, takie sytuacje mimo wszystko często się zdarzają...

Skokinarciarskie.pl: Może teraz trochę o Letniej Grand Prix... Czy zamierzasz wziąć w niej udział?

A.K.: Tak, bo jeden z konkursów rozgrywany będzie w moim rodzinnym mieście. To dla mnie pierwszy punkt docelowy. Rozpoczynamy zmagania na skoczni w Einsiedeln 13 sierpnia i oczywiście chciałbym dobrze wypaść. Czekam też z niecierpliwością na Zakopane. Ta skocznia mi bardzo leży, a zeszłego lata byłem tu piąty. Jeszcze nie zdecydowaliśmy czy pojedziemy do Japonii, ale we wszystkich pozostałych konkursach będziemy uczestniczyć. Dla nas, w gruncie rzeczy niewielkiej drużyny, ważne jest skonfrontowanie własnych sił z formą innych skoczków ścisłej czołówki. Nawet jeśli skaczemy dobrze to nie wiemy czy jest to odpowiedni poziom. Nie mamy do czego naszych skoków porównać, bo nie wiemy jak skacze reszta świata. Dlatego dobrze, że w lecie organizowane są konkursy.

Skokinarciarskie.pl: Mówiłeś, że macie bardzo małą drużynę. Nie od dziś wiadomo, że w waszej ekipie istnieje stały problem w skompletowaniu pełnej, 4-osobowej drużyny...

A.K.: Masz rację. Bardzo łatwo odpowiedzieć na pytanie dlaczego tak się dzieje. Po prostu nie mamy w Szwajcarii więcej zawodników, którzy skakaliby na przyzwoitym poziomie. Nie ma też reprezentacyjnego zaplecza skoczków, spośród których można by typować zawodników do drużyny... W ostatnim sezonie dołączył do nas Michael Möllinger. Wtedy myśleliśmy: wreszcie mamy czwartego zawodnika. Ale Marco Steinauer miał wyjątkowo nieudany sezon i w rezultacie znowu uczestniczyliśmy w Pucharze Świata w trójkę. Na olimpiadę oczywiście chcielibyśmy skompletować pełną drużynę i wziąć udział w drużynowym konkursie. Chcemy jednak skompletować nie tylko pełną drużynę, ale i mocną. Jeśli nam się to nie uda to nie weźmiemy udziału w tym konkursie. Pojedziemy na olimpiadę w trójkę, dwójkę, a może tylko jeden z nas, to będzie zależało od naszej formy. Na szczęście nie do mnie należy poszukiwanie czwartego zawodnika. Moim zadaniem jest skakanie i znalezienie się wśród najlepszych zawodników na świecie, a nie oglądanie się na innych skoczków szwajcarskich...
Pojawił się jednak nowy skoczek w naszej drużynie. To Guido Landert, kombinator norweski, który skakał już w Zakopanem. On ma dobry styl skakania, ale nie prędko osiągnie poziom, który prezentują zawodnicy Pucharu Świata. Nie liczyłbym na razie na niego.


Skokinarciarskie.pl: A co się dzieje z Marco Steinauerem? Nie został zakwalifikowany do tegorocznej kadry...

A.K.: Marco skacze w tej chwili na skoczni w Einsiedeln i będzie starał się powrócić do drużyny, ale nie należy już do najmłodszych i będzie musiał coś w swoim stylu skakania zmienić, by zrobić krok do przodu. Przez ostatnie trzy lata skakał stabilnie, ale na słabym poziomie. Musi stworzyć coś nowego.

Skokinarciarskie.pl: Czy według ciebie letnie konkursy pomagają przygotować się do nowego sezonu?

A.K.: Dla mnie są ważne, bo pozwalają zorientować się w technicznych i materiałowych nowościach, a to jest możliwe tylko kiedy obserwuje się najlepszych zawodników w konkursach. Wtedy też zdajesz sobie sprawę co robisz dobrze, a co źle. Dlatego kiedy wystartuję w LGP i nie będę myśleć o olimpiadzie. To raczej rodzaj takiego technicznego testu. Letnia Grand Prix to normalne zawody, ale pozwalają wyciągnąć szeroko idące wnioski o stopniu przygotowania zespołu. Nawet jeśli idzie dobrze czy źle, zawsze jest coś, czego można się nauczyć i nad czym trzeba pracować.

Skokinarciarskie.pl: Spora część skoczków podjęła decyzję o rezygnacji ze startów w letnich konkursach, chociażby Adam Małysz. Czy Twoim zdaniem jest to słuszna decyzja?

A.K.: Nie chcę mówić co powinien robić Adam, bo jest to indywidualna sprawa każdego zawodnika. Adam zeszłego lata skakał rewelacyjnie, a potem w zimie bez problemu znajdował miejsce w czołówce najlepszych. Moim zdaniem jest między tymi dwoma rodzajami zawodów bezpośrednie powiązanie. Jeśli skaczesz świetnie w lecie, to wcale nie oznacza, że będziesz słaby w zimie. Jeśli chodzi o mnie, to w zeszłym roku dobrze skakałem w letnich konkursach i na treningach, i to pozwoliło mi uzyskać większą pewność siebie. Z zimy nie byłem już tak zadowolony bo wiedziałem, że mogę skakać lepiej. Ale nie można powiedzieć, że powinienem był skakać gorzej w lecie, to wtedy lepiej wypadłbym w zimie.

Skokinarciarskie.pl: Masz opinie skoczka, który w pierwszym skoku zadziwia, ale w drugim jest już słabiej... Co w twoim systemie skakania zawodzi? Nad czym szczególnie będziesz chciał popracować?

A.K.: W zeszłym sezonie byłem naprawdę dobry na treningach i w kwalifikacjach. Potem powtarzałem dobry skok, albo oddawałem nawet lepszy w pierwszej serii, ale w drugiej turze często nie dopisywało mi szczęście. Niemal zawsze trafiałem na wiatr z tyłu, co powodowało, że spadałem dziesięć miejsc w dół w klasyfikacji konkursu. Raczej trudno mówić, że pierwszy skok był lepszy. W skrócie moje zmagania wyglądały tak: skok próbny był dobry i pozwalał mi na zajęcie dobrej pozycji wyjściowej, skok konkursowy także był technicznie dobry, ale spadałem w rankingu, drugi skok już nie był na tyle dobry by znaleźć się w czołówce. Wina leży nie tylko po mojej stronie, ale i po części po stronie warunków. Mogę opowiedzieć ci o wielu konkursach, w których nie miałem szczęścia do wiatru. Choćby w Zakopanem czy na Mistrzostwach Świata. Trzeba też dodać, że jeśli po pierwszej serii znajdziesz się w czołówce, to wtedy jest łatwiej. Sędziowie nieraz przeciągają konkursy by umożliwić dogodne i równe warunki dla najlepszych. Moim celem na najbliższą przyszłość jest więc to, by w bardzo wczesnej fazie sezonu być już w dobrej kondycji i zajmować wysokie lokaty, by znaleźć się wśród najlepszych i tym samym wypracować sobie dobrą pozycję wyjściową do każdego konkursu...

Skokinarciarskie.pl: Jak krok po kroku będą wyglądały w tej chwili szwajcarskie przygotowania do olimpiady? Z ilu części będą się składać?

A.K.: Myślę, że każda drużyna przeprowadza je nieco inaczej. Trening tak naprawdę niczym się nie różni od lat poprzednich. Zmienia się tylko nastawienie zawodnika. Mamy świadomość, że są to przygotowania do sezonu olimpijskiego. Stworzony został specjalny projekt przygotowań do olimpiady. Pierwsza część to sprawa doboru odpowiedniego sprzętu. Drugą stanowią zgrupowania treningowe, które mają poprawić naszą kondycję i przygotować do pierwszych po przerwie skoków na skoczni. Uczestniczy w nich cała kadra. Z każdego treningu przywozimy mnóstwo zdjęć. Wieszam je na ścianie i patrzę na nie każdego dnia. Widzę co się zmieniło w moim systemie, a co trzeba jeszcze poprawić. Potem wspólnie z moimi kolegami tworzymy ubrania olimpijskie, na przykład swetry oraz logo. Zamierzamy też dwa razy wybrać się na skocznię w Pragelato. To pozwoli nam lepiej poznać obiekt olimpijski, połączenia komunikacyjne, miasto, ludzi. Ważne jest by czuć się dobrze i swobodnie na skoczni i w jej okolicach.

Skokinarciarskie.pl: Kiedy częściej będziemy mogli oglądać cię na podium?

A.K.: [Uśmiecha się] Właśnie pracuję nad czysto technicznymi rzeczami, uczestniczę też w przygotowaniach do sezonu. Kiedy uda mi się wszystko zrealizować, to myślę, że stale będę mógł znajdować miejsce w pierwszej dziesiątce. Jak ustabilizuję swój poziom, to możliwe stanie się także wygrywanie konkursów. I to nie przez szczęście, tylko dzięki byciu dobrym.

Skokinarciarskie.pl: Dziękuję za rozmowę.« powrót do listy wywiadów
Wywiad z Andreasem Küttelem
Wywiad z Andreasem Küttelem

Wywiad z Andreasem Küttelem

Kalendarium
Ondrej Vaculik
Dziś urodziny obchodzą:
Przekaż 1,5% podatku na rehabilitację syna naszego redaktora - Adam Mysiak
Reklama
Typer - typuj wyniki skoków narciarskich
Reklama
krzesła biurowe Warszawa
Cookies
Ten portal korzysta z plików cookies w celu umożliwienia pełnego korzystania z funkcjonalności serwisu, dopasowania reklam oraz zbierania anonimowych statystyk.
Obsługę cookies możesz wyłączyć w ustawieniach Twojej przeglądarki internetowej.
Korzystając z serwisu wyrażasz zgodę na używanie cookies zgodnie z ustawieniami przeglądarki.
Administratorem danych osobowych, udostępnionych przez Klienta, jest 10 OFFICE Paweł Stawowczyk. Dane osobowe będą przetwarzane wyłącznie w celu identyfikacji użytkowników piszących komentarze, w celu obsługi konkursów, w celu wysyłki wiadomości drogą mailową itp. i nie będą w żaden inny sposób archiwizowane, gromadzone lub przetwarzane.
Publikowane materiały mogą zawierać Piksel Facebooka i inne technologie śledzenia, stosowane za pośrednictwem stron internetowych osób trzecich.
ukryj ten komunikat na stałe »
copyright © 2000-2025 10office.pl
Obserwuj Skokinarciarskie.pl na Facebooku Obserwuj Skokinarciarskie.pl na Twitterze RSS na Skokinarciarskie.pl - newsy o skokach narciarskich