Wywiad przeprowadziła Martyna Szydłowska
Choć w Lahti Kanadę reprezentowało dwóch skoczków, to w Pucharze Świata barw kraju klonowego liścia broni zazwyczaj jedynie MacKenzie Boyd-Clowes. Obecny sezon jest jednym z najlepszych w karierze 25-latka.
Dotychczas najlepszym wynikiem w Pucharze Świata dla MacKenzie Boyd-Clowesa było dziewiąte miejsce wywalczone na mamucie w Bad Mitterndorf w 2013 roku. To właśnie sezon 2013/2014 był jak dotąd jego najlepszym w karierze - zdobył wówczas 62 punkty. Po tym sezonie Kanadyjczyk zawiesił swoją karierę na rok. Obecnie ma na swoim koncie dokładnie dziesięć punktów mniej niż przed trzema laty i zajmuje czterdziestą lokatę w klasyfikacji generalnej, a do końca sezonu zostało jeszcze kilka konkursów. Z sympatycznym Kanadyjczykiem rozmawialiśmy podczas mistrzostw świata w Lahti, gdzie niestety nie zdołał zakwalifikować się do finałowych serii w obu konkursach.
Martyna Szydłowska (Skokinarciarskie.pl): Póki co możesz chyba ten sezon zaliczyć do udanych, dość często punktowałeś w zawodach Pucharu Świata. Zarazem jest to Twój drugi sezon po rocznej przerwie.
MacKenzie Boyd-Clowes: Cóż, latem odbyłem intensywny trening przygotowawczy, poprawiłem wiele elementów, ale nie powiedziałbym, że ten sezon układa się jakoś niezwykle dobrze. Zaczął się może całkiem nieźle, ale potem wpadłem w dość duży dołek i moim zdaniem trwa to już dwa miesiące.
Odkąd powróciłeś do rywalizacji, trenujesz razem z zawodnikami ze Stanów Zjednoczonych. Bine Norčič utworzył tym samym drużynę Ameryki Północnej. W jakim stopniu to usprawniło Twoje przygotowania?
Tak, to wiele zmieniło. Chociaż wciąż reprezentujemy barwy różnych krajów, to razem trenujemy, bawimy się i spędzamy czas - szczególnie dużo spędzamy go w Słowenii, gdzie przygotowujemy się do startów. W tym sezonie byłem w domu jedynie pięć dni w czasie świąt, a moja poprzednia wizyta w Kanadzie była na początku listopada.
Na pewno jest Ci ciężko, będąc tak długo daleko od domu...
Oczywiście. Chociaż nie jest to pierwszy raz, bo tak to wygląda już od kilku lat. Nie jest to może bardzo trudne, ale niełatwo być tak daleko od domu przez ponad trzy miesiące.
Powiedziałeś, że nie jesteś zadowolony ze swojej dyspozycji, a więc co Twoim zdaniem wymaga poprawy?
Przed tym sezonem każdy z nas otrzymał plan pewnych rzeczy, które powinniśmy zrealizować tej zimy. Wprowadziliśmy zmiany do treningu, ale każdy z nas - a dokładniej ciało każdego z nas - reaguje inaczej. Ale myślę, że większość problemów, które mam, jest po prostu związana ze mną, nie mają one w sumie nic wspólnego z drużyną. Bo jako drużyna wyglądamy całkiem nieźle.
Przed Twoją roczną przerwą dużo mówiłeś o braku wsparcia ze strony kanadyjskiej federacji, jak to wygląda teraz? Po sukcesie Taylor Henrich w Falun [piąte miejsce] wzrosło zainteresowanie i wsparcie skoków narciarskich?
Niestety mogę odpowiedzieć jednym słowem: "nie". Ten sukces nic nie zmienił. Popularność naszego sportu jest wciąż taka sama. Taylor zyskała trochę uznania za ten wynik, co oczywiście przełożyło się też na pewne wsparcie, ale w kwestii naszego związku nie zmieniło się praktycznie nic - wciąż nie mamy żadnego programu, nie mamy obiektów, a ciężko zbudować cokolwiek z niczego.
Mistrzostwa świata dobiegły już końca, jaki masz teraz cel na ten sezon i co jest Twoim celem długoterminowym?
Moim celem na ten sezon jest udział w finałowych zawodach Pucharu Świata w Planicy, a jak wiadomo, by tam wystąpić, trzeba być w czołowej trzydziestce. Jest to pewne wyzwanie, biorąc pod uwagę moją obecną lokatę, ale wciąż przed nami kilka konkursów Pucharu Świata i wszystko może się zdarzyć. Dlatego chcę ustabilizować swoje skoki i cieszyć się tym, co robię.
A co z celem długoterminowym? W przyszłym roku igrzyska olimpijskie...
Nie myślę o tym w tej chwili, po prostu czekam na kolejny dzień.
Dziękuję za rozmowę.
« powrót do listy wywiadów