Velikanka (Olbrzymka) w Planicy jest od bardzo dawna największą skocznią na świecie. Jej rekord jest zarazem rekordem świata. Choć jej punkt konstrukcyjny wynosi tyle samo, co na innych mamutach, np. w Oberstdorfie, tylko na niej można osiągać odległości przekraczające 220 m. To na niej, wówczas oczywiście mniejszej, przekroczono po raz pierwszy barierę 100 m (Sepp Bradl w 1936 r.) i 200 m (Toni Nieminen w 1994 r.). By odważyć się zbudować taki obiekt, trzeba było być prawdziwym wizjonerem. Tym człowiekiem był inż. Stanko Bloudek, który już na początku lat 30., gdy tylko dwóch skoczków na świecie przekroczyło granicę 80 m, wiedział, że na odpowiednim obiekcie będzie można skakać o wiele więcej. Jego budowa nie była łatwa - FIS nie zgadzał się na to, twierdząc, że tylko skocznie o punkcie konstrukcyjnym do 80 m mogą być bezpieczne. Punkt K Olbrzymki wynosił wtedy 85 m. Ostre sprzeciwy trwały długo, chociaż Bloudka i jego współpracowników bronił sam Pierre de Coubertin. FIS uznał nową skocznię dopiero w 1938 r., loty narciarskie zostały uznane za pełnowartościową poddyscyplinę po jeszcze dłuższym czasie. Bloudek do końca życia snuł plany kolejnych poprawek i coraz dalszej rozbudowy obiektu. Po jego śmierci dzieło przejęli bracia Gorisek. Konieczne okazało się przesunięcie skoczni, gdyż ta część zbocza, na której skocznia się mieściła, nie mogła już pomieścić większego obiektu. Ta stara skocznia do dziś istnieje - ma punkt konstrukcyjny 130 m i nazywa się Bloudkova Velikanka. Mogłaby być wykorzystywana jako duża skocznia, jednak jest bardzo zaniedbana i wymagałaby generalnego remontu.
Skocznia braci Gorisek od niedawna nosi nową nazwę Letalnica, podkreślającą jej "lotne" przeznaczenie. Prawdopodobnie nazwa ma ją dodatkowo odróżniać od Bloudkovej Velikanki. Jednak nazwa Velikanka ma swoją tradycję i w końcu choć stara skocznia stoi gdzie stała, to nowa wraz z byciem największą skocznią świata przejęła jej "ducha".
Od czasu budowy tej skoczni rekordy świata ustanawiane były niemal wyłącznie na niej. Ci, którzy czytali książkę Stanisława Marusarza "Na skoczniach Polski i świata", pamiętają zapewne jego "pojedynek na mamucie" z Reidarem Andersenem, w czasie którego każdy z nich kilkakrotnie bił rekord świata. Ostatecznie wygrał Andersen, dzięki temu, że wcześniej nie wystąpił w zawodach i był mniej zmęczony.
"Chwała pragnącym, silnym i śmiałym!" - Władysław Broniewski
Po przebudowie w 2015 roku Michael Hayboeck jako pierwszy pokonał w Planicy 240 metrów - 241,5 metra w serii próbnej przed konkursem.
przygotowała Ewa Ulińska, Fryc, fot. Paweł Stawowczyk