W drugiej części wywiadu Pekka Niemelä, trener fińskiej reprezentacji, opowiada o nowej organizacji skoczków, Finnjumping, oraz o drastycznych zmianach w systemie szkoleniowym, jakie wprowadził.


Skokinarciarskie.pl: Te ostatnie zdania to odpowiedź na moje kolejne pytanie: jakie wyzwania stoją przed trenerem fińskiej reprezentacji?

P.N.: Fiński naród pragnie sukcesów w fińskich skokach i te będą naszymi celami, nad tym nie ma co dyskutować. Jednak naszą zasadą jest "krok po kroku" - to było zawsze moje motto, odkąd podjąłem pracę trenera. Nawet jeśli mamy świetnych profesjonalistów w sztabie szkoleniowym, nie oznacza to, że wszystko jest już jasne. Potrzeba czasu na przyswojenie każdego nowego elementu, dopiero potem można przejść do następnego.

Skokinarciarskie.pl: Czy tak naprawdę zaczynasz zupełnie od nowa, czy może dostałeś dobry "pakiet wyjściowy" po poprzednim trenerze?

P.N.: Wszyscy zdradzali chęć, by w jakiś sposób rozwinąć cały system. Nową rzeczą jest to, że nie działamy już pod związkiem narciarskim (Suomen Hiihtoliitto - przyp. red.), ale mamy zupełnie nową organizację Finnjumping, z własnym zarządem, własną polityką działania, własną kontrolą systemu. To, jak sportowcy trenują na co dzień, jest teraz w rękach reprezentacji, a nie klubów. Nie ma już sytuacji, w której dziesięciu trenerów osobistych trenuje w różnych miejscach z różnymi sportowcami - i to jest jedna z największych zmian. Mamy dwie grupy: w Kuopio i w Lahti. Ja i Ari-Pekka Nikkola pracujemy w Kuopio, zaś Ville (Kantee - przyp. red.) i Jari Larinto są w Lahti. Skoro to reprezentacja ma odpowiadać za wyniki i ważne jest stworzenie ducha drużyny, naszym zadaniem jest "być na miejscu" już podczas treningów klubowych. W Finlandii zawsze silna była ta kultura klubowa, za wyniki odpowiadali trenerzy osobiści. Układało się to przeważnie w proporcji 70-30 procent, a teraz jest odwrotnie. Nikogo nie "wyrzucamy" z fińskich skoków, stawiamy na współpracę. Chcemy mieć wpływ na podstawowe, codzienne treningi sportowców, nie tylko na to, co się dzieje podczas zgrupowań.

Skokinarciarskie.pl: Opowiedz więcej o organizacji Finnjumping.

P.N.: Jesteśmy odrębnym tworem i jesteśmy niezależni finansowo. Skupiamy skoczków i kombinatorów. Mamy własny budżet. Stwarza to wyzwania, ale również możliwości. Sponsorzy przychodzą bezpośrednio do naszej dyscypliny, nie dzieli się ich pomiędzy kilka różnych. Startujemy poza tym z czystego stołu, nie mamy w tle żadnych skandali dopingowych, jak to miało miejsce za czasów pracy w ramach Hiihtoliitto.

Skokinarciarskie.pl: Czy obecna sytuacja finansowa fińskich skoków jest lepsza niż choćby przed rokiem?

P.N.: Tak. Naszym celem jest stopniowe posuwanie się do przodu w wynikach i również w finansach. Naszym szefem marketingu jest Samppa Lajunen, który od jesieni ma rozpocząć pozyskiwanie i negocjacje z nowymi sponsorami. Wszyscy wierzymy, że sytuacja znacząco się poprawi - bo już się poprawiła.



Skokinarciarskie.pl: Czy fińskie firmy są zainteresowane skokami narciarskimi?

P.N.: Jak najbardziej. Według badań rynkowych skoki narciarskie są najbardziej cenioną dyscypliną sportową Finlandii, a także cieszą się największą popularnością wśród widzów. Firmy dostrzegają ogromny potencjał tego sportu, ale my też mamy swoje zadanie: stworzyć silne imago. Sponsorzy są zainteresowani nie tylko pieniędzmi, równie ważne dla nich jest to, jakie oddziaływanie ma dana dyscyplina i jakie wrażenie wywołuje.

Skokinarciarskie.pl: Mówiliście o tym, że w Finlandii jest wielu utalentowanej młodzieży, która trenuje skoki, jednak trafia na problemy, by ten talent przełożył się na wyniki...

P.N.: W Finlandii przez wiele lat było tak, że skoki opierały się na wieloletniej współpracy ojciec-syn albo, od czasu do czasu, trener-sportowiec. Takich "bohaterskich" historii, niejednokrotnie zakończonych sukcesem, jest wiele. Nie możemy się jednak równać z systemem austriackim. Wierzę też, że i w Polsce pod tym względem poczyniono poważne zmiany. W kwestii warunków fizycznych kiedyś byliśmy daleko przed innymi, jednak z upływem czasu inne narodowości nas dogoniły. Obecna zmiana naszego systemu treningowego ma na celu wypuszczenie dobrego sportowca, a nie w drugą stronę: automatyczna praca z kimś, kto odniósł pojedynczy sukces. Poprzedni system sprawdzał się wówczas, kiedy w kraju istniała silna rywalizacja poszczególnych ośrodków sportowych. Czasy się jednak zmieniły, teraz rywalizacja ma miejsce w Pucharze Świata i Pucharze Kontynentalnym. Wciąż mamy utalentowanych sportowców, ale nie jest to już sytuacja z początku lat 2000, kiedy Puijon Hiihtoseura miał ośmiu zawodników z punktami PŚ i czasem nawet pięciu z miejscami na podium. Obecnie, jeśli uda się nam uzbierać tylu z całego kraju, to już jest poważna sprawa. W Finnjumping chodzi o to, żeby pracę wykonywać u podstaw. Celem na lato jest wystartowanie z tym całym projektem oraz rozpoczęcie pracy nad rozwojem fizycznym, technicznym i sprzętowym. Letnia GP będzie dla nas dobrym sprawdzianem. Z pewnością przyszłoroczna LGP będzie o wiele ważniejsza wynikowo. Jednak i w tym roku nie jedziemy na zawody tylko dla testów, ale dla uczestnictwa i skakania.



cdn.

Tekst Katarzyna Clio Gucewicz, zdjęcia Magdalena Głowińska.