Nie milkną spekulacje na temat ewentualnej współpracy Adama Małysza z byłym trenerem kadry, Finem Hannu Lepistö. Małysz, który notuje dramatyczny spadek formy, zrezygnował po Turnieju Czterech Skoczni z konkursów w Bad Mitterndorf, aby udać się do Lahti i tam pod okiem Lepistö szukać i wyeliminować przyczyny swojej nienajlepszej dyspozycji. Podczas konkursów Pucharu Świata w Zakopanem Małysz przyznał, że coraz poważniej myśli nad częściowym odłączeniem się od kadry i stworzeniem własnego teamu z Hannu Lepistö na czele, który przygotowałby go do ostatniej w jego karierze zimowej olimpiady w Vancouver w 2010 r.
Nawet jeśli PZN nie przyjmie tej propozycji, Małysz i jego menedżer Edi Federer zdecydowani są przeprowadzić ten plan na własną rękę. Przypomnijmy, że związek rozstał się z Hannu Lepistö w marcu zeszłego roku w dość zaskakujący sposób - Fin o nieprzedłużeniu z nim kontraktu dowiedział się jako ostatni, kiedy szukano już nowego trenera na jego miejsce. Zaznaczyć należy, iż wcześniejsze ustalenia PZN-u zakładały angaż Lepistö na dłuższy okres czasu, jednak po mniej udanym dla polskich skoczków sezonie zdecydowano się niespodziewanie zakończyć tę współpracę. Nie wzięto jednak pod uwagę opinii samego Małysza, który bardzo ufa swojemu ex trenerowi i ceni jego doświadczenie. Swój trening pod okiem Lepistö najlepszy polski skoczek skomentował: "Hannu od razu powiedział mi, co muszę zmienić w pozycji dojazdowej oraz przy wyjściu z progu, i to rzeczywiście pomogło. Tymczasem z Łukaszem wciąż szukaliśmy tej przyczyny i ciągle próbowaliśmy czegoś innego."

Rozmowy dotyczące powstania "Teamu Małysza" już trwają. Nie wiadomo na razie, kto miałby wejść w jego skład. Być może do Adama i Hannu dołączy obecny asystent Łukasza Kruczka, Robert Mateja. Czy znajdzie się tam również miejsce dla fizjologa Jerzego Żołądzia? Czas pokaże.