Polacy pojechali na zgrupowanie do Ramsau. Jednym z celów tej podróży było wytypowanie skoczków, którzy będą prezentować nasz kraj w szwajcarskim Engelbergu. Jednak nie tylko taki cel obrali sobie nasi reprezentanci. To właśnie tutaj skoczkowie mieli odzyskać świeżość, formę. Mieli…na tym stańmy, ponieważ nawet Małysz nie jest zadowolony z postępów, jakie wykonał w Ramsau. Jak sam powiedział, jest rozczarowany: "Spodziewałem się, że będzie lepiej”.
Niezadowolenie jest tym większe, że Małysz bardzo lubi Ramsau, a jednak nie udało mu się naprawić wszystkiego, co naprawy wymagało: "Często udawało mi się tutaj poprawić wiele elementów. Niestety, teraz mam braki i muszę mocno popracować. Nie jest to jednak takie łatwe. Przypuszczałem, że bardziej nadrobię zaległości. Niestety, cały czas coś mi nie wychodzi. Pracowałem nad poprawą wszystkich elementów. Skupiałem się nad kilkoma rzeczami i aż przesadziłem z tą koncentracją”- kontynuuje skoczek z Wisły.

Zgrupowanie w Ramsau było zamierzone. Celowo wybrano ten obiekt, bo jak tłumaczy drugi trener naszej kadry, Łukasz Kruczek: "Po skokach na tym obiekcie Małysz zawsze dochodził do wysokiej formy”. Należy również wspomnieć o tym, że właśnie skocznia w Ramsau jest wyjątkowa i zawsze była szczęśliwa dla Polaka. Obiekt jest doskonale znany Małyszowi, bo już wiele razy na nim trenował. Tutaj skakał w 2003 roku przed mistrzostwami świata we Włoszech. Wtedy nie wszyscy byli pewnie jego formy, a on zdobył w Val di Fiemme dwa złote medale. I to w wielkim stylu!

Miejmy nadzieję, że zgodnie z powiedzeniem, historia lubi się powtarzać. Pozostaje nam być optymistami. Trzeba wierzyć w to, że będzie dobrze i podbudować Adama Małysza, któremu ciągle brakuje czasu na regenerację sił:,,Przydałby mi się również odpoczynek, ale trening jest teraz ważniejszy. Nie mam wyjścia, muszę to jakoś pogodzić”- zakończył posiadacz czterech kryształowych kul.