W Krakowie przez 2 ostatnie dni obradowali przedstawiciele komitetów organizacyjnych narciarskiego Pucharu Świata, którym przewodniczył nie lubiany w Polsce dyrektor PŚ w skokach Pan Walter Hofer. Oto jego wypowiedź (za Dziennikiem Polskim): "Skoki narciarskie stają się coraz bardziej popularne, o czym świadczy coraz większa liczba widzów zebranych na stadionach i przed telewizorami. Mamy tego świadomość i FIS czyni wszystko, by skoki były coraz ciekawsze. Wprowadzamy różne innowacje, jak na przykład system KO w Turnieju Czterech Skoczni. W Letnim Grand Prix wprowadzimy eksperyment. Nie będzie oceny za styl w locie.
Punktować się będzie tylko lądowanie skoczka, czy wykonał telemark i potem odjazd zawodnika, czy nim nie zachwiało, czy czasem nie podparł się ręką. W Letnim GP sędziom pomagać będą także kamery, które rejestrować będą moment lądowania. Sędzia będzie miał możliwość, natychmiast po skoku, odtworzenia tego na monitorze. Jesienią, po przeanalizowaniu wszystkich za i przeciw, podejmiemy decyzję. Mogę zapewnić, że nie będzie pochopna. To bowiem sprawa fundamentalna dla skoków narciarskich".
Nowy system wydaje się być bardzo ciekawy, może zmniejszyć ilość wypaczanych wyników przez sędziów, którzy niejednokrotnie w historii odebrali komuś zwycięstwo swoimi niesłusznymi notami. Wszyscy pamiętamy konkurs rozpoczynający ubiegły Puchar Świata w Kuopio, kiedy to Martin Schmitt oddał o 1 metr dłuższe skoki niż Adam Małysz, a mimo tego sędziowie uznali zwycięstwo naszego zawodnika. Kto wie czy to nie wpłynęło na Schmitta i jego słabszą postawę w ubiegłym sezonie.