Podczas kończących sezon zawodów w Planicy Finlandię reprezentować będą: Janne Ahonen, Janne Happonen, Matti Hautamäki, Joonas Ikonen, Tami Kiuru, Veli-Matti Lindström i Harri Olli. Lindström wraca do kadry po rocznej przerwie, kiedy to skakał w w Pucharze Kontynentalnym. Podczas ubiegłego weekendu 22-latek z Lahti zajął w Bischofshofen 3. i 16. miejsce, czym zwrócił na siebie uwagę Tommiego Nikunena. Lindström jeszcze w ubiegłym sezonie występował w pierwszej reprezentacji, jednak jego rezultaty były poniżej oczekiwań, w związku z czym przesunięty został do kadry B. Już za kilka dni przekonamy się, na ile słuszna była decyzja trenera, by dać podwójnemu złotemu medaliście MŚ Juniorów z Karpacza oraz drużynowemu wicemistrzowi olimpijskiemu z Salt Lake City szansę zaprezentowania się na najwyższym szczeblu rozgrywek.
Janne Ahonen, ze stratą 175 punktów do lidera Pucharu Świata, Jakuba Jandy, ma jedynie teoretyczne szanse na trzecie zwycięstwo w klasyfikacji generalnej. Sam zwraca uwagę na 66 punktów, jakie traci do niego trzeci w rankingu Andreas Kuettel. "Myślę, że nie utrzymam tej przewagi" mówi spokojnie najlepszy zawodnik ostatnich dwóch sezonów. Ahonen jest autorem najdłuższego w historii lotu na nartach, który zakończył się upadkiem na 240-tym metrze, właśnie w Planicy rok temu. "Nie boję się znów skakać na tamtej skoczni - tym razem z pewnością nie polecę dalej niż 150 metrów" stwierdza z ironią 28-latek z Lahti.

Jeszcze miesiąc temu znawcy przepowiadali Ahonenowi trzecią Kryształową Kulę - biorąc pod uwagę jego stabilność i słabszą dyspozycję Jandy. Fin z konkursu na konkurs zmniejszał stratę do Czecha i przed igrzyskami olimpijskimi wynosiła ona niespełna 50 punktów. Tymczasem niepowodzenie w Turynie - kiedy z winy zmiennych warunków, w jakich przeprowadzono rywalizację medalową, zajął dopiero szóste miejsce na średniej skoczni - bardzo silnie odbiło się na psychice Janne. Po powrocie do kraju zachorował i jeszcze podczas zawodów w rodzinnym Lahti skakał z gorączką. Mówiło się, że to ostatni sezon skoków Ahonena, jednak sam zainteresowany rozwiał wątpliwości, deklarując otwarcie, że zamierza skakać przynajmniej jeszcze następnym sezonie, a także, że "igrzyska w Vancouver przyszły mu na myśl". "Nie wiem, czy zmienię moje wcześniejsze postanowienie [o kończeniu występów olimpijskich na Turynie - przyp. aut.], jednak zawsze mogę o Vancouver pomyśleć" powiedział Ahonen. Jeden z największych pechowców w historii skoków uważa jak widać, że wciąż ma coś do udowodnienia...