Ostatnia część przedolimpijskich prognoz poświęcona będzie drużynom. Która z nich ma szansę na odniesienie sukcesu? Czy mogą zdarzyć się jakieś niespodzianki? Na takie pytania postaram się odpowiedzieć w tym artykule.
Konkurs drużynowy w Willingen pokazał z jakimi ekipami należy się liczyć. Zwycięscy Finowie mają naprawdę mocny skład: wielkie, światowe gwiazdy Janne Ahonen i Matti Hautamaeki, dochodzący do formy Tami Kiuru i jako czwarty, przeżywający swój najlepszy sezon w PŚ Janne Happonen lub ewentualnie wielka nadzieja Joonas Ikonen. Ostatni złoty medal wielkiej imprezy Finowie wywalczyli na MŚ 2003 – obok Ahonena, Hautamaekiego i Kiuru skakał wtedy w drużynie Arttu Lappi (który jednak nie rozwinął się tak dobrze jak się zapowiadał). Na poprzednich ZIO skład Hautamaeki, Jussilainen, Ahonen, Lindstroem minimalnie przegrał walkę o złoto z Niemcami. Jak będzie teraz? Zobaczymy. Ostatnie złoto olimpijskie dla Finlandii wywalczyli Ari-Pekka Nikkola, Mika Laitinen, Risto Lakkonen i Toni Nieminen w 1992 (Albertville). Pora powrócić do dawnych, wielkich dni.

Niemniej ciężko będzie im pokonać Austriaków. Na MŚ w Oberstdorfie drużyna Loitzl-Widhoelzl-Morgenstern-Hoellwarth nie miała sobie równych. Obecnie Austriacy dalej są mocni, choć na miejsce coraz słabszego niestety Hoellwartha i Loitzla przybyli Andreas Kofler i Martin Koch. Najrówniej z nich skacze Morgenstern, a chyba i Kofler (o wpadce z MŚ w Lotach zapomnijmy na chwilkę). Widhoelzl to enigma – równie zdolny do skoków wielkich jak i do bolesnych wpadek. Koch jest może nieco słabszy ale dość stabilny. Poprzednie ZIO to wielka porażka Austriaków. Drużyna Horngacher-Widholelzl-Loitzl-Hoellwarth uchodziła za wielkich faworytów (wszak w odwodzie mieli m.in. bardzo mocnego wtedy Kocha), skończyło się na IV miejscu. Austria najlepiej na ZIO wypadła w Albertville, tam drużyna Heinz Kuttin-Ernst Vettori-Martin Hoellwarth-Andreas Felder była druga. Czy uda się ten wynik przebić? Wszystko jest możliwe.

A co z chłopcami Kojonkoskiego? MŚ w Lotach i konkurs drużynowy w Willingen pokazały, że dalej trzeba się z nimi liczyć. Zawiedli nieco na MŚ w Obertsdorfie (choć na K120 Romoeren-Pettersen-Bystoel-Ljoekelsoey zdobyli brązowy medal), teraz jednak powinno być znacznie lepiej. Drużyna powinna wyglądać tak jak rok temu (z tym, że być może wystąpi w niej Tommy Ingebrigtsen, nie wiem za bardzo za kogo – Mika rzadko się myli). W najlepszej formie powinni przebić wszystkich, pytanie tylko czy uda im się ją osiągnąć. W Salt Lake City Norwegowie byli na 9 pozycji (za Koreą Pd!) – a występowali w ekipie: Ingebrigtsen, Bystoel, Bardal i Ljoekelsoey. Nie wierzę by się to powtórzyło w Turynie. Jedyny medal olimpijski drużyny Norweskiej to Calgary 1988 (Ole Christian Eidhammer, Jon-Inge Kjoerum, Erik Johnsen) – wtedy Norwegia była za Finlandią i Jugosławią.

Bronić tytułu MŚ będą Niemcy: Sven Hannawald, Stephan Hocke, Martin Schmitt i Michael Uhrmann w Salt Lake wygrali z Finami. Obecnie jednak team, w którym został tylko Uhrmann (obok niego wystąpią prawdopodbnie Herr, Spaeth i Neumayer), może ewentualnie powalczyć o brąz. Przypomnijmy, że złoto zdobyli też w 1994 – pokonując wtedy Japończyków.

Japończycy w składzie z "weteranami" Takanobu Okabe (w zadziwiającej formie), Noriaki Kasai, "młodzieniaszkiem" Daiki Ito i albo Tsuyoschi Ichinohe, albo matuzalem światowych skoków Masahiko Harada jako uzupełnienie ekipy. Okabe i Harada wygrywali dla Japonii ZIO 1998 (obok Saitoha i Funakiego). Kasai, Funaki i Harada obok Nishikaty także wywalczyli srebro 4 lata wcześniej w Lillehammer (pamiętna wpadka Harady). Japonia też 3 lata temu w składzie Funaki, Higashi, Miyahira, Kasai wywalczyła srebro na MŚ, niemniej teraz raczej sukcesów im nie wróżę.

Podobnie jak rewelacyjnym rok temu Słoweńcom. Teraz Kranjec i Benkovic są nierówni, Damjan i Peterka też nie umieją dojść do formy. Jure Bogataj (to on, a nie Kranjec zdobywał medal rok temu na MŚ) w ogóle gdzieś przepadł. 4 lata temu obok Kranjca i Peterki Damjan Fras i Peter Zonta wywalczyli brązowy medal. W Calgary Jugosławia (czyli sami Słoweńcy) byli drudzy: ów dream team to: Primoz Ulaga, Matjaz Zupan, Matjas Debelak i Miran Tepes (znane nazwiska, nieprawdaż?). W tym roku jednak nie liczyłbym na ich miejscu na wiele.

Inne drużyny (w tym i nasza) raczej roli większej nie odegrają. Bo ani Rosjanie, ani gospodarze Włosi, nie są w stanie nawiązać jeszcze walki z najlepszymi. Nawet na Szwajcarów bym nie liczył (jak i na obronę złotych medali przez Ammana). Stawiam że wszystko rozegra się w gronie Finlandia, Norwegia, Austria. Czy tak będzie – zobaczymy.