Ostatniej jesieni z inicjatywy dr Edgara Ganstera, jednego z ludzi promujących skoki narciarskie kobiet (Ganster jest kierownikiem ds. skoków kobiet w Austriackim Związku Narciarskim, a prywatnie - ojcem znakomitej skoczki Evy Ganster), do krajowych związków narciarskich rozesłano kwestionariusz na temat sytuacji tej dyscypliny w poszczególnych krajach. Pytano o liczbę zarejestrowanych skoczków według płci, istnienie osobnego ośrodka szkoleniowego, rodzaj zawodów (konkurencja mieszana lub oddzielne konkursy) i wielkość skoczni, na jakich (przynajmniej obecnie) trenują skoczki w porównaniu do wielkości skoczni używanych przez męskich kolegów, zostawiono także "miejsce na komentarz". Obecnie znane są odpowiedzi poszczególnych związków.
W AUSTRII, kraju prawdopodobnie pierwszej w historii damskiej kadry skoków, zarejestrowanych skoczek jest obecnie 23 (niestety nie podano dokładnej liczby skoczków, co nieco zaciera obraz). Dziewczęta mają swój ośrodek treningowy i osobne konkursy. Austriacy deklarują, że nadszedł czas, by oficjalnie i w pełni powiedzieć skaczącym kobietom "tak".

NIEMCY mogą pochwalić się liczbą aż 86 skoczek, przy liczbie skoczków 450 (przy tym liczby te dotyczą tylko zawodników zarejestrowanych - liczbę dzieci trenujących w Niemczech skoki narciarskie można szacować na ponad 1000). Choć nie zdecydowano się jeszcze na powołanie kadry narodowej, kobiety i dziewczęta mają własne konkursy (we wrześniu rozegrano pierwsze Mistrzostwa Niemiec).

NORWEGIA przoduje pod względem liczby skoczek - aż 113 zarejestrowanych zawodniczek! Niestety nie podano liczby skoczków, ale wiadomo, że mimo obecnych słabych występów Norwegów jest ona bardzo duża. Latem powołano w kraju kobiecą kadrę skoków, składającą się z pięciu skoczek w wieku 13-17 lat. Obecnie starania idą w kierunku nagłośnienia istnienia tego sportu i przekonania FIS-u do jego rozwijania (zawody wyższej rangi).

W USA zarejestrowanych jest 79 skoczków (płci męskiej) i 36 skoczek (a więc kobiety stanowią prawie 1/3 amerykańskich skoczków). Dziewczęta trenują na takich samych skoczniach, jak chłopcy, organizowane są dla nich odrębne konkursy.

W SŁOWENII liczba skoczków wynosi: 437 - płeć męska i 28 - żeńska. Dziewczęta mają swój ośrodek treningowy i osobne zawody, ale na ogół trenują na mniejszych skoczniach.

W JAPONII jest w tej chwili zaledwie 8 skoczek (przy liczbie skoczków płci męskiej 436). Japoński Związek Narciarski stara się wspierać skoki kobiet - od niedawna istnieje kadra narodowa. Japończycy mają też nadzieję, że FIS potraktuje tę dyscyplinę równie poważnie.

We FRANCJI do tej pory zarejestrowano 140 skoczków i 10 ich koleżanek. Na razie rozgrywane są konkursy mieszane. Francuzi podkreślają, że kobiece skoki narciarskie w ich kraju dopiero wchodzą w fazę intensywnego rozwoju - na razie dopiero 4 Francuzki trenują na K-90, ale skaczących dziewcząt pojawia się coraz więcej.

SZWAJCARIA dopiero debiutuje w skokach kobiet - w Ladies Summer Jumping Tournee zaprezentowała się pierwsza z reprezentantek tego kraju. Jednak zarejestrowanych skoczek jest już 8 (skoczków - 150). Na razie wszystko dopiero się zaczyna "rozkręcać".

W SZWECJI jest w tej chwili 55 skoczków i 6 skoczek. Jednak Szwedzki Związek Narciarski podkreśla, że w Szwecji rejestruje się zawodników dopiero od 14 roku życia. Wśród "młodego pokolenia" skoczków dziewczęta stanowią ok. 30%.

WŁOCHY na razie mogą pochwalić się pierwszą skoczką, przy liczbie skoczków płci męskiej wynoszącej 70 (a więc we Włoszech nie jest tak źle ze skokami narciarskimi, jak twierdzą komentatorzy!).

W ESTONII także dopiero zaczyna się rozwój kobiecych skoków. Na razie zarejestrowano 3 skoczki (niestety nie podano liczby ich kolegów płci męskiej). Kraj podchodzi do rozwoju skoków ogólnie bardzo poważnie i planuje program, mający zachęcić dziewczęta do uprawiania tej dyscypliny.

Skoki narciarskie w KAZACHSTANIE nie ograniczają się tylko do Filimonova i Polunina - tę dyscyplinę uprawia w tym kraju obecnie 200 mężczyzn i 10 kobiet. Na razie Kazaszki trenują na mniejszych skoczniach.

Ogółem na świecie jest zarejestrowanych ponad 300 skoczek. Więcej kobiet skacze na nartach, niż np. zjeżdża bobslejami - a zawody bobsleistek mają już rangę Pucharu Świata i są dyscypliną olimpijską!
Trzeba jednak dodać do tej beczki miodu łyżkę dziegciu. Panowie w Polskim Związku Narciarskim nie wydają się zaprzątać sobie głowy "babami na skoczni". Nie raczyli nawet odpowiedzieć na rozesłaną ankietę, choć być może wynika to z tego, że w polskie skoczki dopiero zaczynają karierę sportową i minie co najmniej rok, nim zostaną zarejestrowane. Trener polskiej kadry, Apoloniusz Tajner, przy okazji wypowiedzi o damskich skokach zdradza tylko swoją niewiedzę - wie, owszem, o pierwszym oficjalnym konkursie w 1998 roku, ale wydaje mu się, że od tego czasu liczba skoczek zmalała. Myli się pan. Czekamy na polskie pionierki skoków.

www.kobiety.skokinarciarskie.com