Od przynajmniej dwóch lat w niemieckiej ekipie ciągle powraca dyskusja nad tym, kto mógłby objąć funkcję lidera. W gronie tych, którzy powinni kontynuować sukcesy niemieckich legend skoków Martina Schmitta i Svena Hannawalda najczęściej wymienia się Geroga Spätha i Michaela Uhrmanna. Choć w zeszłym sezonie żaden z nich nie stanął na najwyższym stopniu podium, to ich szanse na zwycięstwa nie maleją.
Georg Späth przez niemal cały ubiegły sezon przeżywał wahania formy. W jednym konkursie lądował na trzydziestym miejscu, by w kolejnym zająć trzecią lokatę. Dlatego też 24-latek stawia sobie prosty cel na olimpiadę w Turynie: chce być bardziej regularny. Niemiec nie bardzo lubi włoską skocznię, więc nie widzi siebie w gronie faworytów (w lutym był w Pragelato dopiero 47-my!). Mimo to zapewnia, że nie podda się bez walki. Znacznie wyżej ocenia zaś swe szanse w zawodach Pucharu Świata. Popularny "Schorschi" chciałby uplasować się w pierwszej dziesiątce generalnej klasyfikacji.

Na pytanie czy przyjąłby na siebie funkcję lidera, Späth odpowiada skromnie: "Martin odnosi jeszcze sukcesy, Michael jest w dobrej formie, a do naszej trójki dochodzi jeszcze kwestia zmiany warty zarówno wewnątrz naszej drużyny, jak i na zewnątrz. Tworzymy dobry zespół, a to kto obejmie funkcję lidera nie jest tak bardzo istotne."

Dużo pewniejszy własnego sukcesu jest Michael Uhrmann i to właśnie w nim Niemcy lokują największe nadzieje. Od czterech lat skoczek z Breitenbergu regularnie poprawia swe rezultaty. W zeszłym sezonie był najlepszym z Niemców, zajmując dziewiąte miejsce w Pucharze Świata. Choć podobnie jak Späth nie wygrał żadnego konkursu, to bilans startów Niemca był imponujący: 23 razy plasował się w pierwszej piętnastce, w tym 14 razy w pierwszej dziesiątce. "Mam nadzieję, że podczas letnich przygotowań wystarczająco się wzmocniłem by móc zajmować miejsca na podium" - dodaje drużynowy mistrz olimpijski z Salt Lake City.

Uhrmann nie traci optymizmu przed olimpiadą. "W zeszłym sezonie byłem drugi w Pragelato. Na treningach również wypadałem dobrze. Przy odrobinie szczęścia może uda mi się wskoczyć na podium" - deklaruje. Uhrmann szczególnie cieszy się jednak nie na konkurs indywidualny, lecz drużynowy. "Tu nasze szanse na pewno są większe" - komentuje sytuację.

Czy szala przechyli się na korzyść Uhrmanna i to on stanie się liderem? A może do walki włączy się Alex Herr lub inny skoczek? Czas pokaże...