Wielu z Was na pewno pamięta wywiad jaki udało nam się przeprowadzić z Andreasem Küttelem kilka miesięcy temu. Szwajcarski skoczek mówił o zainteresowaniu tą dyscypliną w jego kraju, o polskich fanach, a także swoich planach na najbliższą przyszłość. Dziś kolejny wywiad. Tym razem zawodnik z Einsiedeln wyjaśni podstawowe zasady skoków narciarskich, a także postara się opisać w słowach to, co czuje w każdej z faz skoku.
Przed skokiem

- Zauważyłam, że przed pierwszym treningiem w Zakopanem długo przyglądałeś się skoczni...

Zawsze zwracam uwagę na skocznię. Jeśli jest to miejsce w którym już byłem, jak na przykład w Zakopanem, to staram się przypomnieć sobie jak tu wcześniej skakałem. Przypominam sobie profil obiektu, kształt rozbiegu, a także to w jaki sposób należy się tu wybić. Często gdy siedzę w samolocie czy autobusie widzę siebie w locie, jeszcze zanim zacznę skakać.

- Pierwszy trening, pierwszy skok. Idziesz w górę skoczni, bo za chwilę masz skoczyć. O czym myślisz?

W Zakopanem nie muszę iść pieszo, bo jest tu wyciąg [uśmiecha się]. Oczywiście nie można nie zwrócić uwagi na ludzi, którzy zebrali się pod skocznią. Staram się nabrać od nich pozytywnej energii... Gdy jestem na szczycie wiążę buty, rozgrzewam nogi po to by wzmocnić w nich czucie. Potem zaczynam myśleć o skoku, o jego poszczególnych fazach, a także rzeczach, na które muszę zwracać szczególną uwagę. Ważne jest to, by czerpać wiele radości z każdego skoku. Na pięć czy sześć zawodników schodzę na dół, przygotowuję narty i wyrównuję oddech. Te czynności stanowią dla mnie w pewnym sensie rytuał. Zawsze je wykonuję, bez względu na to czy uczestniczę w treningu, czy staruję w zawodach.

Belka

- A kiedy siedzisz na belce serce bije Ci szybciej? Denerwujesz się?

Nie. Może gdy startuję na mamutach. Wtedy adrenalina skoczków trochę się podnosi. Gdy skaczesz na normalnych obiektach bardziej koncentrujesz się na technice. Może na zawodach jestem bardziej spięty niż na treningach, ale to przychodzi po prostu samo z siebie.

- Podczas Letniej Grand Prix wprowadzono przepis o dziesięciosekundowym czasie palenia się zielonego światła. Sądzisz, że ta reguła się sprawdzi i będzie obowiązywać w zimie?

Mam nadzieję, że tak. Choć i tak niewiele zmienia, gdy chodzi o wiatr. Dla mnie jest jednak ważne, że mam więcej czasu na belce. Gdy skoczkowie mieli do dyspozycji jedynie pięć sekund zawsze sprawdzałem wiązania, a potem okazywało się, że zostały mi już tylko trzy sekundy i musiałem natychmiast startować, bo inaczej zostałbym zdyskwalifikowany. Teraz jest znacznie prościej i spokojniej. Nie zawsze też można dostrzec trenerów na platformie. Tak było na przykład na jednym z treningów w Zakopanem. Wtedy bez pośpiechu zawodnik staruje sam.

- Jak zachowuje się skoczek, który kilkakrotnie zostaje zdjęty z belki np. z powodu złych warunków? Trzeba utrzymać temperaturę ciała, szczególnie w zimie...

Zawsze musisz się trochę ruszać. Jeśli widzisz, że nie możesz skakać, schodzisz z belki i ponownie sprawdzasz wiązania. Starasz się trochę zrelaksować. Jeśli zawodnik przed tobą skacze bardzo krótko to domyślasz się, że nie miał dobrego wiatru. Gdy zatrzymają zawody przed twoim skokiem, to tylko lepiej dla ciebie, bo będziesz mógł zaczekać, aż warunki na skoczni się poprawią. Czasami jednak bywa dokładnie odwrotnie: na skoczni panują zbyt dobre warunki i musisz zaczekać aż się pogorszą. Tak naprawdę skoczek nie może martwić się tą sytuacją, bo i tak nic nie zmieni. Najlepiej po prostu o tym nie myśleć.

ciąg dalszy nastąpi...