Wszystko zaczęło się w styczniu 1951 roku w Innsbrucku. Tamtejszy klub Skivereine postanowił zorganizować w czasie ferii świątecznych zawody w skokach narciarskich. Publiczność dopisała - na skocznię w Bergisel przyszło aż 25 tysięcy ludzi! W związku z tak ogromnym zainteresowaniem, rok później poproszono o współpracę kluby sportowe z Bischofshofen, Oberstdorfu i Garmisch-Partenkirchen. To właśnie w Ga-Pa we wrześniu 1952 roku podpisano porozumienie o wspólnej organizacji zawodów odbywających się corocznie na przełomie grudnia i stycznia... Tak właśnie narodził się Turniej Czterech Skoczni, jedna z najważniejszych imprez w skokach narciarskich. Pierwszy raz triumfował w 1953 r. Austriak Sepp Bradl.
Żeby wygrać Turniej trzeba oddać 8 dobrych skoków. Skoczkowie wysoko cenią zwycięstwo w Turnieju 4 Skoczni, niemal tak samo jak zwycięstwo w Mistrzostwach Świata czy Igrzyskach Olimpijskich.

Turniej rozpoczyna się 29.XII w niemieckim Oberstdorfie na skoczni Gr. Schattenberg o punkcie K-115. Jej aktualnym rekordzistą jest Niemiec Martin Schmitt, który w 2000 roku skoczył na odległość 133 metrów.
Następny konkurs odbywa się w Nowy Rok w (również niemieckim) Garmisch-Partenkirchen. Punkt konstrukcyjny skoczni Gr. Olympia wynosi 115 m. Rekord należy do Adama Małysza i jest równy 129,5 m.
Trzecie zawody rozgrywane są 4.I w austriackim Innsbrucku na sławnej skoczni Bergisel (K-110). Jej rekordzistą jest również Adam Małysz - skoczył na odległość 120,5 m. Zawody w 2001r. były ostatnimi rozgrywanymi na tej przestarzałej już skoczni. Następne będą rozegrane na nowym, wybudowanym nieopodal obiekcie.
Finał odbywa się co roku 6.I w austriackim Bischofshofen. Rekord skoczni im.Paula Aussenleitnera (K-120) wynosi 137 m i został ustanowiony w 1999r. przez Niemca Svena Hannawalda.

Turniej jest zaliczany do Pucharu Świata; wyniki są przeliczane na punkty zgodnie z zasadami PŚ (I miejsce - 100 punktów, II - 80, III - 60, ... XXX - 1 punkt), lecz ma też własną punktację. Noty za poszczególne skoki w konkursach są sumowane i te wyniki decydują o miejscu w rankingu.

W ciągu całej, blisko pięćdziesięcioletniej historii Turnieju jeszcze nie zdarzyło się, żeby jeden zawodnik wygrał wszystkie 4 konkursy. Najbliżsi tego osiągnięcia byli (m.in.) Bjoern Wirkola (Norwegia) w 1969r., Yukio Kasaya (Japonia) w 1972r., Kazuyoshi Funaki (Japonia) w 1998 oraz Andreas Widhoelzl (Austria) w 2000r. Zdażało się, że zawodnicy wygrywali cały Turniej nie wygrywając ani jednego poszczególnego konkursu (np. Janne Ahonen w 1999r.).
Rekordzistą jest Jens Weissflog (Niemcy), który czterokrotnie wygrywał Turniej (w 1984, 1985, 1991 i 1996). Po 3 razy triumfowali Helmut Recknagel (NRD) - 1958, 1959 i 1961 oraz Bjoern Wirkola - 1967, 1968 i 1969.

W sezonie 1996/1997 po raz pierwszy wprowadzono do Turnieju system K.O. Polega ona na tym, że I seria skoków rozgrywana jest w taki sposób, że zawodnicy rywalizują ze sobą w parach, które są wyłaniane w kwalifikacjach. Zwycięzca kwalifikacji startuje z nr. 50 i ma teoretycznie najsłabszego rywala z nr.1 (czyli tego, który oddał najsłabszy skok). Teoretycznie, gdyż zdarza się, że zawodnicy czołowej piętnastki Pucharu Świata (którzy mają zagwarantowane prawo startu w I serii) opuszczają kwalifikacje i to oni startują z najniższymi numerami. Tak więc zawodnik z numerem 1 rywalizuje z 50, 2 z 49, itd., aż do pary 25 - 26 (od której rozpoczyna się konkurs). Pozostałe 5 miejsc (bowiem do II serii ma przejść 30 zawodników) przypada dla tzw. "lucky losers" czyli zawodników, którzy uzyskali najlepsze wyniki wśród przegranych.
Ten system jest przez wiele osób (w tym także zawodników i trenerów) krytykowany, uważany za mało sprawiedliwy, pojedynki za mało atrakcyjne dla widzów. Czasami, gdy rywalizuje ze sobą 2 słabych zawodników, zwycięzca awansuje do II serii z notą znacznie niższą niż przegrany "lepszego" pojedynku, któremu mimo tego nie udało się dostać do "lucky losers". Trudno też spodziewać się wielkich emocji w przypadku pojedynku młodziutkiego, niedoświadczonego zawodnika z kimś z czołowej piętnastki, startującego od kilkunastu lat i mającego znaczny dorobek medalowy (choć i tu mogą się zdarzyć niespodzianki).
Niestety, system ten ma również wielu zwolenników (m.in. szefów stacji telewizyjnych), którzy twierdzą, że rozgrywany w ten sposób konkurs jest znacznie bardziej widowiskowy i pasjonujący dla kibiców. Póki co, nie zanosi się niestety na zmiany...