Już jutro odbędą się kolejne zawody o Puchar Świata w skokach narciarskich. Polacy są już na miejscu (Szwajcaria - Engelberg). Kadra w składzie: Małysz, Pochwała, Tajner i Kruczke odleciała wczoraj prywatnym samolotem sponsora. Skocznia "Titlis-Gross-schanzen" ma punkt konstrukcyjny K-120, jest położona w środkowej części Szwajcarii, niedaleko Lucerny. Rekord obiektu od 1999 roku należy do Norwega Bjoerna Einara Romoerena i wynosi 132.5 m. W ostatnim sezonie nie odbyły się tam konkursy. Dwa lata temu dwukrotnie najlepszy okazał się tam Martin Schmitt. Tym razem Niemiec chce powalczyć znowu o zwycięstwo, co dawałoby mu jeszcze nadzieje na walkę o liderowanie w klasyfikacji PŚ. W Engelbergu Schmitt podobno ma zastosować taktykę podobną do tej sprzed mistrzostw świata w Lahti. Martin był w cieniu Adama Małysza przez cały sezon jednak na mistrzostwach potrafił zdobyć złoty i srebrny medal w konkursach indywidualnych. W konkursie wystąpi także młody Niemiec - Stefan Hocke, którego sylwetkę umieściliśmy niedawno w dziale "sylwetki skoczków". Zabraknie natomiast Austriaków Loitzla i Widhoelzla, którzy trenować będą w tym czasie w Lillehammer. Austriacy nie spisują się najlepiej. Podobnie Finowie. W poprzednią niedzielę wygrali konkurs drużynowy, jednak nie wszyscy skaczą na najwyższym poziomie. Zawodzą: Ahonen i Kantee, słabo skacze także Jussi Hautamaeki. Na szczęście dla trenera Finów Kojonkoskiego kadra jest szeroka.