W ubiegłym tygodniu reprezentacja Norwegii powróciła ze zgrupowania w Salt Lake City. "Skocznia jest położona na wysokości 2100 metrów i sprawia to, że warunki są tam szczególne" - mówi Hroar Stjernen, szef ekipy norweskiej. "Podczas treningów zauważyliśmy, że fakt, iż powietrze jest tam rzadsze, ma większe znaczenie niż nam się uprzednio wydawało. Sprawia ono, że wiatr w plecy jest dla skoczka szczególnie niekorzystny. Zwiększa się jednocześnie znaczenie wiatru od przodu. Ten który zostanie Mistrzem Olimpijskim musi być w świetnej formie, ale też będzie musiał mieć sporo szczęścia - dobre noszenie to na tej skoczni podstawa".
Zgrupowanie w Salt Lake City pokazało, który z Norwegów jest aktualnie w najlepszej dyspozycji. "Zdecydowanie Roar Ljoekelsoey" - twierdzi Stjernen. Jego dwa siódme miejsca w czasie Letniego Grand Prix w Japonii to nie przypadek. W USA dobrze skakał również Olav Magne Doennem. Postęp widać także u najmłodszego w ekipie - dziewiętnastoletniego Andersa Bardala. Ta trójka zajęła czołowe miejsca na testowych zawodach, kończących szkolenie.
Tylko Anders Bardal i Henning Stensrud brali udział w całym obozie treningowym. Pozostali zawodnicy, ze powodu ataku terrorystycznego w USA, utknęli na Hawajach, gdzie przebywali na zgrupowaniu. Gdy wreszcie wznowiono ruch lotniczy nad terytorium Stanów Zjednoczonych, reszta skoczków dojechała do olimpijskiego miasta tylko na parę ostatnich dni. Zawodnicy na własnej skórze doświadczyli procedur bezpieczeństwa na amerykańskich lotniskach. Podejrzenia wzbudziły ich narty, które musiały zostać wyjęte z pokrowców, a niektórzy strażnicy posunęli się nawet do żądania demontażu wiązań.