W ostatnich dniach na skoczni Bergisel w Innsbrucku trenowali austriaccy skoczkowie z drużyny narodowej i kadry A. Po raz pierwszy od wielu lat skocznia została przygotowana jeszcze przed Bożym Narodzeniem. To krótkie zgrupowanie zadecydowało, kto ostatecznie zostanie wysłany na jakie zawody. Wcześniej pewni startu w Turnieju Czterech Skoczni mogli być czterej zawodnicy: Martin Höllwarth, Andreas Widhölzl, Thomas Morgenstern i Wolfgang Loitzl. Oprócz skoczków z kadry na skoczni w Innsbrucku trenują także kombinatorzy oraz młodzi zawodnicy ze Stams i pobliskich klubów.
Do tej pory w Innsbrucku nie decydowano się na wczesne przygotowanie skoczni ze względu na ryzyko załamania pogody. Gdyby nadszedł deszcz albo zwykłe ocieplenie, skocznia mogłaby "spłynąć" i konieczne byłoby przygotowanie jej od nowa, co pociąga za sobą spore koszty. Tradycyjnie jeżeli pokrywa śnieżna na skoczni nie jest dostatecznie gruba, jest on dowożony z wysoko położonej miejscowości Schmirn (w tym roku nawet tam trzeba było uruchomić armatki śnieżne - było zimno, ale bez opadów). Obecnie jednak sztuczny śnieg jest bardziej wyrzymały. Rozbieg ma zostać, jak na wielu innych skoczniach, przykryty płachtą. Klub w Innsbrucku myśli jednak o wprowadzeniu trwalszej pokrywy chroniącej przygotowane tory. Jeżeli to się uda, Bergisel może stać się ważną skocznią treningową także w zimie. Na razie nie da się całkowicie wykluczyć ryzyka "zepsucia" skoczni, jednak trening na miejscu i tak pozwala zaoszczędzić sporo pieniędzy.