Historia lubi się powtarzać. Tak jak w zeszłym sezonie Martin Schmitt nie dotrzymuje kroku pozostałym zawodnikom. Kibice i sam trener od trzech lat wyczekują eksplozji formy i dobrych wyników czterokrotnego Mistrza Świata. Lecz po każdym udanym skoku następuje pogorszenie. W trzecich zawodach w tym sezonie, po raz kolejny 26-latkowi umyka druga seria. Odpowiednio do sytuacji Schmitt reaguje niezadowolony: "Jestem na siebie wściekły, bo mam jeszcze rezerwy, co pokazał trening. Ale w tej sytuacji nie mogę być zadowolony. To nie jest przyjemne. Z wybiciem nie jest jeszcze najgorzej, stopniowo daję sobie z tym jakoś radę. Nie potrafię jednak tego powtórzyć w konkursie" - mówi Schmitt.
Pytanie brzmi, jak długo 2-krotny zwycięzca Pucharu Świata może się godzić z takim stanem. Kierownik Sportowy DSV - Rudi Tusch już w środku tygodnia zapowiedział wycofanie skoczka z konkursów PŚ, po to by mógł w spokoju trenować. Niemiecki Związek Narciarski boi się jednak, że w taki sposób Schmitt mógłby przegapić kwalifikacje do Mistrzostw Świata.
Mimo wszystko, trener Peter Rohwein, nie chce dać się zastraszyć. "Nie pozwolimy nikomu się wtrącać w nasze sprawy"- deklaruje.

Ale na co drużynie Martin Schmitt, który regularnie ląduje między 40, a 50 miejscem? Obecna sytuacja musi być dla niego nad wyraz niezadowalająca. Numer 1 w teamie, kapitan, który jest regularnie najsłabszym zawodnikiem w drużynie. Można mieć tylko nadzieję, że Schmitt szybko odnajdzie, przynajmniej częściowo, starą formę. W przeciwnym razie, kryzys zawodnika dalej będzie się pogłębiać.