Dziś przed sądem w Tampere rozpoczyna się proces Mattiego Nykänena, przed laty jednego z najwybitniejszych zawodników w historii skoków narciarskich. Dawny mistrz jest oskarżony o próbę zabójstwa: w sierpniu, podczas pobytu w domku letniskowym niedaleko miasta Nokia, miał pchnąć nożem znajomego, który na szczęście przeżył atak. Razem z Nykänenem aresztowano jego żonę Mervi Tapolę, kobieta została jednak po dwóch dniach zwolniona z aresztu.
Od lat problemem Nykänena jest alkohol. Jeszcze zimą wydawało się, że jego życie może się uspokoić, przybrać lepszy kierunek: razem z dziennikarzem sportowym Egonem Theinerem Matti napisał swoją autobiografię "Pozdrowienia z piekła", co na nowo wzbudziło pewne zainteresowanie jego osobą także poza Finlandią. We wstępie starał się nieco osłabić wrażenie, jakoby upadł na dno: pisze tam, że skoro jest znaną osobą, wystarczy jedno wyjście do pubu i już jest obsmarowany... Niestety tym razem daleko przeholował, przestępstwo to nie błahostka.

Wydaje się, że Nykänen nie ma dużych szans przed sądem: już w marcu, po zaatakowaniu swojej żony, został skazany na cztery miesiące więzienia w zawieszeniu. Teraz grozi mu do czterech lat pozbawienia wolności..

Ledwo proces się rozpoczął, a już się zakończył: dowody były widocznie zbyt oczywiste. Ostatecznie Nykänen otrzymał łagodny wyrok 26 miesięcy więzienia. Przed sądem utrzymywał, że nic nie pamięta - w chwili zaatakowania swojej ofiary był już mocno pijany. Fin do dziś pamiętany jest jako skoczek, który nie miał sobie równych. Jednak ostatnie wydarzenia tym dobitniej pokazują, że nie jest w stanie poradzić sobie ze swoim życiem.