Po zawodach w Planicy Michal Doležal nie ukrywał rozczarowania rozstrzygnięciami ostatnich konkursow, ale też pozytywnie ocenił cały sezon w wykonaniu polskich skoczków...
O ile wczwartek i piątek nasi skoczkowie spisywali się przyzwoicie (w czołowej dziesiątce meldowali się Piotr Żyła i Jakub Wolny), to dziś nie było już tak dobrze - w konkursie drużynowym Polacy zajęli dość dalekie szóste miejsce, a w indywidualnym naszych reprezentantów zabrakło w TOP10.

- Konkurs nie poszedł po naszej myśli - liczyliśmy na podium. Skończyło się, jak skończyło. I tyle - przyznał nieco rozczarowany Michal Doležal. - Wszyscy chcieliśmy zakończyć ten sezon przynajmniej na podium. Było nas na to stać, nie udało się. Jest jak jest, wszyscy się starali.

Czeski szkoleniowiec Polaków nie zapomina jednak o licznych pozytywnych momentach z kilku ostatnich miesięcy:

- Ogólnie ten sezon był udany, to musimy powiedzieć. Kamil trzeci w Pucharze Świata, wygrał Turniej. Mamy medale mistrzostw świata, wiele razy byliśmy na podium. Daliśmy kibicom wiele emocji i będziemy się starali, by dalej tak było. Po połączeniu kadr coś ruszyło, poszło to w dobrą stronę. Jedenastu zawodników punktowało w Pucharze Świata, ośmiu kończyło zawody w dziesiątce. Jest postęp, a każdego stać na więcej.

Aby dalszych sukcesów nie zabrakło, trzeba pracować. Jakie plany mają więc polscy skoczkowie?

- Treningi zaplanowaliśmy już na czwartek, ale zawodnicy nie mają z tym problemu - wiedzą, że jeśli chcą być najlepsi, to trzeba zrobić bazę, trenować, utrzymać aktywację. Mamy najlepszego fizjologa na świecie - on doskonale wie, co działa. Fizycznie jesteśmy przygotowani, może najlepiej na świecie - zaznaczył, nawiązując zapewne do niedawnych wypowiedzi Rafała Kota, który sugerował nielojalność Haralda Pernitscha. - Motywacji nie brakuje, ale zmęczenie po tym sezonie na pewno jest. Trzeba odpocząć, zwłaszcza psychicznie, i brać się do roboty.