Choć Austriacy nie byli stawiani w pierwszym rzędzie kandydatów do wygranej, to właśnie oni stanęli dziś na najwyższym stopniu podium. Po sobotnim występie są też faworytami konkursu indywidualnego...
Daniel Huber kręcił się w czołówce już we wczorajszych treningach i kwalifikacjach, a także w dzisiejszej serii próbnej. Później wysoką dyspozycję potwierdził w konkursie, w którym uzyskał najlepszą indywidualną notę spośród wszystkich zawodników. Mimo to nie spodziewał się, że wraz z drużyną powalczy o pierwsze miejsce...

- Szczerze mówiąc, to nie myślałem za bardzo o tym, czy możemy wygrać. Skupiałem się raczej, aby w drugiej serii ponownie oddać dobry skok - trzeba koncentrować się na sobie, na aspektach technicznych - tłumaczył sekret sukcesu. - Wykonaliśmy świetną robotę, zwłaszcza w drugiej serii - oddawaliśmy bardzo dobre i równe skoki, a to jest niezbędne do zwycięstwa w konkursie drużynowym. Byłem bardzo zaskoczony, gdy okazało się, że po skoku Philippa byliśmy na prowadzeniu. Jestem szczęśliwy, że udało się to przypieczętować i wygrać konkurs - mówił Austriak, który dwa razy lądował na 135. metrze.

Huber przyznał, że sobota spędzona na Wielkiej Krokwi nie należała do najłatwiejszych:

- Myślę, że to był rollecoaster dla każdej drużyny. Nie było łatwo pozostać skupionym. Warunki były dość ciężkie, na górze mocno sypało i wiało mocniej niż na dole. Nie mogę się jednak skarżyć, bo to był dla nas udany konkurs.

Radości nie ukrywał Michael Hayboeck, który - jako jeden z dwóch zawodników - lądował dziś za 140. metrem:

- To zwycięstwo smakuje niesamowicie! Byliśmy w tych zawodach czarnymi końmi, ale dziś naciskaliśmy na siebie i to poskutkowało. Oczywiście na naszą korzyść zagrało też to, że Andrzej Stękała oddał słabszy drugi skok.

Wracając do Hubera - najlepszy indywidualny wynik drużynówki stawia go w roli faworyta niedzielnej rywalizacji:

- Dzisiejszy występ dodał mi pewności siebie przed konkursem indywidualnym. Już od pierwszej serii treningowej czułem się tu bardzo dobrze, a tak dalekie i stabilne skoki to coś, co bez wątpienia się przyda. Jednak jutro jest inny, nowy dzień. Trochę poświętujemy i z optymizmem staniemy na starcie w niedzielę - zakończył.