Norweski trener Tom Erik Bjerkeengen ma zostać nowym trenerem szwedzkich skoczków narciarskich. W ostatni weekend po raz pierwszy spotkał się z przyszłymi podopiecznymi. Najbliższy miesiąc ma być okresem próbnym - obie strony mało znają się nawzajem. Jednak Szwedzi, od kilku miesięcy bez trenera, zdają się iść w dobrym kierunku wybierając kogoś spoza trenerskiej czołówki, ale z lokalnymi sukcesami.
Bjerkeengen jest outsiderem w świecie znanych trenerów skoków, ale nie jest człowiekiem znikąd. Podczas finału Pucharu Norwegii otrzymał tytuł (krajowego) trenera roku. Pochodzi z miejscowości Kolbus, należy do komitetu skoków regionu Oppland. Póki co pomagał rozwinąć się młodym talentom. Jego syn Fredrik zakończył właśnie naukę w pierwszej klasie znanej szkoły sportowej Norsk Topidrett Gymnaset (NTG) w Lillehammer, która zresztą też jest zainteresowana zatrudnieniem ojca.

Szwedzi od dawna mają problem z nawiązaniem do sukcesów słynnego Jana Bokloeva. Wielką nadzieją jest Johan Erikson, który zeszłej zimy zbliżył się do czołówki i regularnie zajmuje miejsca w pierwszej trzydziestce. Drugi szerzej znany wybitny talent znajduje się poza kadrą, na terenie skoków kobiet - to Helena Olsson, jedna z najlepszych skoczek na świecie. Największym problemem jest jednak brak wsparcia ze strony związku narciarskiego, który woli finansować dyscypliny, w których są sukcesy, jak biegi czy narciarstwo alpejskie. Z powodu bardzo skromnego wynagrodzenia wiosną z prowadzenia kadry zrezygnował Vasja Bajc.