Zgodnie z obawami Frank Löffler zdecydował się na zakończenie kariery sportowej. Po kompletnie nieudanym występie w Mistrzostwach Niemiec, odrzucony przez kierownictwo kadry, nie miał szans na udział w zawodach. Matka zawodnika, powieściopisarka Andrea Weiler (pisze pod panieńskim nazwiskiem, jest rozwiedziona z ojcem Franka) opublikowała na stronie syna długi i przepiękny artykuł, w którym radykalnie potępia krzywdę, jaką zawodnikom wyrządzają trenerzy i dyrektorzy.
Wszystko wskazuje więc na to, że powodem wyrzucenia Löfflera (oraz Möllingera, który zdołał "uciec do Szwajcarii") było jedynie własne zdanie zawodników, niezgodne z polityką kadry. Że opowieść o imprezie z panienkami była jedynie oszczerstwem. Można zarzucać Andrei Weiler stronniczość, ale czy ktoś potrafi powiedzieć, co to jest obiektywizm? Ja obawiam się, że obiektywizm ma wiele wspólnego z obojętnością - a na nią nie ma miejsca wobec krzywdy.

Autorka pamięta dobrze lepsze czasy skoków - jej ojcem był Sepp Weiler, niegdyś wybitny skoczek. Przez lata obserwowała negatywny rozwój: komercjalizację i - coraz silniejsze naciski na zawodników, by podporządkowali się trenerom nie tylko w kwestii wagi, ale też własnego zdania. Na niezależność, dumę, wolność pozostało niewiele miejsca. Dziś Andrea Weiler paradoksalnie cieszy się z decyzji syna - bo oznacza ona początek normalnego życia. Życie sportowca wyczynowego jakże często oznacza dziś ciągły stres, wyrzeczenia, rezygnację z posiadania przyjaciół, z wykształcenia...

Löffler nie był pierwszy i jego matka wini Niemiecki Związek Narciarski także za załamanie nerwowe Svena Hannawalda. Zarazem jednak jej artykuł jest potępieniem kultury, która narzuca podporządkowanie, uniformizację, rezygnację z własnych przekonań. Głodzenie skoczków nie jest całą sprawą, więc zapewne wprowadzenie reguły BMI problemów i tak nie kończy. Panowie z DSV zachowują się zdaniem pani Weiler, jakby to oni wymyślili ten przepis. A wcześniej wykończyli zawodnika i nie czują się winni.

Frank Löffler miał odwagę cywilną, a nie tylko odwagę rzucenia się w dół skoczni. "Gratuluję Ci, mój synu, odrobinę udało Ci się zmienić. Resztę inni muszą zrobić sami, oby byli równie odważni jak Ty!" - pisze Andrea Weiler. Mam nadzieję, że także jej artykuł nie przejdzie bez echa, tylko wywoła zastanowienie i oby dyskusję nad negatywnymi aspektami sportu.