Drużyna norweskich skoczków niezbyt szczęśliwie rozpoczęła zmagania w tegorocznym z cyklu Letniego Grand Prix. Najpierw za zbyt niski współczynnik BMI zdyskwalifikowany został Henning Stensrud, później podczas konkursu indywidualnego w Hinterzarten drużyna zaliczyła jedną z największych wpadek od czasu objęcia stanowiska trenera przez Mikę Kojonkoskiego. Do drugiej serii tych zawodów przeszedł bowiem tylko jeden zawodnik - Bjoern Einar Romoeren. Dzień później było już o wiele lepiej i w konkursie drużynowym Norwegowie wywalczyli czwarte miejsce za Austrią, Japonią i Polską.
Dyskwalifikacja Henninga Stensruda na nowo wznieciła dyskusję na temat pomiaru wzrostu przez FIS. Norwegowie, których wielu balansuje na granicy dyskwalifikacji, wciąż dążą do ustalenia jak najprecyzyjniejszych zasad pomiaru wzrostu. Między innymi postulują ustanowienie konkretnej pory dnia podczas której pomiar miałby być przeprowadzony. Powszechnie znanym faktem jest bowiem, że wzrost człowieka jest zróżnicowany w zależności od pory dnia. Zmierzonemu wcześnie rano Stensrudowi do szczęścia zabrakło jednego milimetra. Pomiar wykazał wzrost 182,6 cm, co zostało zaokrąglone do 183 cm. Wartość o milimetr mniejsza zostałaby zaokrąglona do 182 i dałaby Henningowi prawo startu w zawodach.

Norwegowie, czemu trudno się dziwić, nie są też zadowoleni z własnych wyników w Hinterzarten. "Za moich czasów nigdy nie było gorzej" - przyznaje Kojonkoski - "ale taki kopniak był nam potrzebny, żebyśmy zobaczyli, że dobre wyniki nie przychodzą same z siebie". Przyznaje jednak, że w toku przygotowań wykonywano obecnie o wiele więcej treningu siłowego, skupiając się na tym, by zawodnikom przybyło masy mięśniowej. Kojonkoski jest zdania, że w chwili obecnej dla drużyny ważne jest koncentracja na wysokiej jakości treningu, nie na wynikach.

W poniedziałek po zawodach w Hinterzarten Norwegowie nie wyruszyli tak jak zwykle do Courchevel, ale w poszukiwaniu spokoju zatrzymali się na trzydniowym zgrupowaniu w Oberstdorfie. Ich celem było jak najlepsze zapoznanie się ze skoczniami, na których w lutym przyszłego roku odbędą się Mistrzostwa Świata w narciarstwie klasycznym.