Choć piąte miejsce w drużynówce nie jest tym, do czego przyzwyczaili nas polscy skoczkowie, dzisiejszy konkurs dla podopiecznych Michala Doležala nie był nieudany. Do podium zabrakło przecież niewiele...
Strata Polaków do zwycięskich Niemców była oczywiście spora - wyniosła 63,6 punktu. Do Słoweńców, którzy zajęli trzecie miejsce, naszym skoczkom już tak dużo nie brakowało - to zaledwie 6,4 punktu. Tak niewiele, a atmosfera po konkursie drużynowym byłaby zupełnie inna...

Prawda jest jednak taka, że - biorąc pod uwagę formę naszej czwórki - wielu spodziewało się znacznie większej straty do rywali. Tymczasem byliśmy nie tylko tuż za Słoweńcami i Japończykami, ale też wyprzedziliśmy liderów Pucharu Narodów - Austriaków. I to mimo niezadowalającej dyspozycji Jakuba Wolnego, skaczącego poniżej swoich możliwości Piotra Żyły i popełniających minimalne błędy Dawida Kubackiego oraz Kamila Stocha.

- Na pewno będzie trochę niedosytu; trudno się cieszyć, gdy zajmujemy piąte miejsce - zwłaszcza w Zakopanem. Takie są zawody drużynowe - aby myśleć o podium, trzeba ośmiu równych i solidnych skoków. Dziś ta sztuka nam się nie udała. Nie powinniśmy się tym "biczować" - jutro mamy kolejny dzień i konkurs, tam też może być fajnie - przyznał po zawodach Dawid Kubacki. - Oba moje skoki były trochę spóźnione. Mimo wszystko były OK, dobrze je zacząłem. Mogło jednak być parę metrów więcej.

O niedosycie mówi również Kamil Stoch:

- Szkoda, bo wydaje się, że mogło to się lepiej dla nas poukładać. I tak można nas pochwalić za wolę walki, bo do końca staraliśmy się coś zrobić. Tak czasem bywa - robisz wszystko, co umiesz, ale czasem nie wystarcza - tłumaczył trzykrotny mistrz olimpijski. - Mój pierwszy skok może nie był czysty, ale drugi był takim, jakie chciałbym oddawać - dobry technicznie, z dobrą energią; wszystko zagrało, jak trzeba.

Duże obawy wiązaliśmy z występem Jakuba Wolnego, który ostatnio boryka się z obniżką formy. Sam skoczek przyznaje:

- To był dla mnie najtrudniejszy konkurs w życiu. Po wczorajszych kwalifikacjach nie byłem pewny, że będę skakał w drużynówce, bo teraz nie jestem w dobrej dyspozycji. Byłem trochę zaskoczony, ale - wiadomo - każdy chce skakać w drużynie. Powołanie do zespołu dodało mi motywacji i wiary w siebie.

24-latek dostrzega pozytywy dzisiejszego konkursu:

- Dałem dziś z siebie wszystko i pod tym względem mogę być zadowolony. Dziś nie zrobiłem kroku w tył, a mały do przodu. Wiadomo, że były to słabe skoki, choć technicznie na mały plus. Pierwszy pewnie był najlepszym, jaki oddałem w Zakopanem; drugi również nie wydawał mi się zły, ale muszę to przedyskutować z trenerem.

O ambicjach na miejsce lepsze niż piąte mówił również trener Polaków:

- Zawsze walczymy przynajmniej o podium. W drużynie zawsze potrzebujemy ośmiu równych skoków. Dzisiaj zajęliśmy piąte miejsce, więc niedosyt na pewno jest, bo stać nas na więcej - stwierdził Czech, który odmówił wskazania mocniejszych i słabszych punktów reprezentacji: - Nie chcę oceniać zawodników indywidualnie. To drużyna, walczymy razem - gdy czasem komuś się nie uda, to drugi skoczy lepiej - i o to chodzi. Razem wygrywamy i razem przegrywamy.

Szkoleniowiec pochwalił jednak dwóch swoich podopiecznych:

- Kuba zrobił postęp i dziś bardzo dobrze walczył. Zrobił po prostu to, co mógł - ocenił Wolnego. - Dawid jest w takiej formie, że i z dzisiejszymi skokami - mimo małych błędów - byłby w stanie stanąć na podium konkursu indywidualnego. Jeżeli nie popełni błędu, to po prostu wygra - zakończył.