Turniej Czterech Skoczni to pierwsza duża impreza, jaką wygrał polski skoczek, odkąd głównym trenerem kadry został Michal Doležal. Dla Czecha to jednak już kolejna wygrana w roli członka sztabu szkoleniowego.
Poniedziałek był ważnym dniem nie tylko dla Dawida Kubackiego, ale również dla Michala Doležala. Jak przyznaje - emocje były wielkie.

- Na pewno się stresowałem. Ten, kto wygra Turniej, zostaje legendą, a Dawid to zrobił. To jego dzień. Zasłużył na to. Był bardzo mocny mentalnie. Cały dzień było widać, jak jest skoncentrowany. Nie wiem, co musiałoby się wydarzyć, żeby tego nie zrobił - opowiadał szkoleniowiec.

Jeszcze podczas niedzielnych treningów i kwalifikacji Kubacki tak nie błyszczał. Okazuje się, że wszystko było zaplanowane:

- Dzisiaj nogi Dawida bardzo dobrze działały, od pierwszego skoku. W Innsbrucku konferencja prasowa i kontrola antydopingowa zajęły dużo czasu, na drugi dzień był jeszcze trening fizyczny, który miał przygotować go na dzisiaj - to się udało - tłumaczył Doležal.

Od wczoraj czeski trener ma w swoim zawodowym CV bardzo ważny wpis - sam jednak nie traktuje wczorajszych wydarzeń w charakterze nowości, bowiem z tą samą ekipą wielokrotnie świętował sukcesy:

- To sukces całego sztabu. Gdy byłem asystentem Stefana [Horngachera] i Kamil wygrał, to cieszyłem się tak samo - stwierdził skromnie.

W przeprowadzonej po konkursie rozmowie Doležal zdradził plany na najbliższe dni:

- Dzisiaj chcemy jechać do domu - do kolejnego startu nie ma dużo czasu, w środę mamy też trening. Trzeba się przygotować, bo Puchar Świata jedzie dalej, a przed nami nadal jest sporo pracy.

Wbrew medialnym spekulacjom w składzie na Puchar Świata pozostaje Jakub Wolny. Cała szóstka do Val di Fiemme uda się dobrze znanym składzie:

- Do Predazzo pojedzie ta sama szóstka, również Kuba. Próbujemy dalej, on jest zmotywowany, a my w niego wierzymy. Będziemy starali się go "odzyskać", bo wiemy, na co go stać - zadeklarował Doležal.

Oprócz Wolnego we Włoszech zobaczymy zatem Dawida Kubackiego, Kamila Stocha, Piotra Żyłę, Macieja Kota i Stefana Hulę.