Sobotni konkurs w Niżnym Tagile był dla Polaków kolejnym z kategorii słodko-gorzkich. W czołowej dziesiątce mieliśmy dwóch reprezentantów, ale podium - choć była na nie szansa - uciekło.
Najwyżej z naszych zawodników - na piątym miejscu - uplasował się Dawid Kubacki. Skoczek z Szaflar w finale zdołał wyraźnie awansować z jedenastego miejsca zajmowanego na półmetku.

- Mój pierwszy skok był trochę słabszy, drugi lepszy - miałem z niego wiele radości. Pierwszy był podobny technicznie, tylko trochę spóźniony. W drugim wszystko się zgrało i przyjemnie się leciało - ocenił Kubacki. - Warunki dzisiaj nam w miarę sprzyjały - wiatr był trochę słabszy niż wczoraj, nie przeszkadzał aż tak bardzo.

Mistrz świata z Seefeld tradycyjnie z optymizmem spogląda w przyszłość:

- Ze skoku na skok staram się poprawiać skoki w każdym elemencie. Gdy pojawiają się drobne błędy, to czegoś brakuje - właśnie to trzeba dopracować. Myślę, że już to znalazłem, trzeba to teraz konsekwentnie wykorzystywać - zadeklarował. - Wiem, że do dobrych skoków wiele nie brakuje. Dziś w pierwszej serii zabrakło timingu i nie dało się odlecieć na dole. W drugiej serii fajnie to wyglądało - była rotacja, prędkość w powietrzu i można było odlecieć.

W czołowej dziesiątce zameldował się również Kamil Stoch - on awansował z miejsca siedemnastego na dziewiąte. Jego zdaniem przyczynił się do tego słabszy skok...

- Mój drugi skok był dobry, ale myślę, że pierwszy był dużo lepszy, bardziej trafiony w próg, ale nietrafiony z warunkami. Cieszę się, że drugi skok zrekompensował mi to odległościowo.

Trzykrotny mistrz olimpijski przyznaje, że wciąż szuka swojej najlepszej dyspozycji:

- Cały czas coś mi umyka - czuję, że moje skoki mogą być jeszcze lepsze. Chciałbym, żeby oba skoki były fajne i dalekie. Gdy skoczy się krócej, to nie wiadomo, czy to twój błąd, czy warunki - a jeżeli warunki, to dlaczego cały czas się tak trafia? Myślę, że najlepiej o tym nie myśleć - zażartował. - Uważam, że jestem w dobrej dyspozycji, wchodzę do drugiej serii. Może to nie jest szczyt moich ambicji, ale nie będę wiecznie wygrywał czy stawał na podium. Wiem, że moje skoki są na bardzo dobrym poziomie, ale brakuje mi tego czegoś, co da mi jeszcze lepszą energię na progu i pozwoli czuć pełną satysfakcję.

Szansę na podium miał dziś Piotr Żyła, który po pierwszej serii przegrywał tylko z Petrem Prevcem. Ostatecznie, po jednej z najgorszych prób drugiej rundy, spadł do trzeciej dziesiątki. Wiślanin bierze winę na siebie:

- Popełniłem kilka błędów, których nie powinienem popełnić, ale je popełniłem - opisał sytuację w swoim stylu. - Próbny skok był bardzo w porządku, ten z pierwszej serii również. W drugiej serii byłem przygotowany, wszystko grało - poza czymś, co trudno wytłumaczyć. Popłynąłem na prostocie...

Mieszane uczucia - nie pierwszy raz w tym sezonie - ma trener Polaków:

- Jestem zadowolony, bo mieliśmy dwóch zawodników w dziesiątce. Czuję niedosyt z powodu Piotra, bo mogło być podium, a nawet zwycięstwo - przyznał. - U Piotra pojawił się mały błąd, pewnie było trochę nerwów. Trzeba wyciągnąć z tego wnioski i oddawać normalne skoki, na co go stać - ocenił Michal Doležal.

Szkoleniowiec również jest przekonany o tym, że jego podopiecznym nie brakuje wiele, by stanąć na podium czy zwyciężyć:

- Fizycznie zawodnicy są bardzo dobrze przygotowani - to tylko kwestia czasu, kiedy ustabilizują te skoki i wtedy będzie dobrze - zaznaczył. Czech nawiązał też do lepszych drugich prób Kubackiego czy Stocha: - Zawodnicy zawsze potrzebują takiego skoku, który da im więcej energii, pewności siebie i luzu. Wtedy wiedzą, że idziemy w dobrą stronę - zakończył.