Norwescy skoczkowie, podobnie jak Niemcy, nie zachwycali podczas Letniej Grand Prix. Pewne powody do optymizmu jednak były, a Alexander Stöckl liczy, że zimą będzie ich więcej.
Podopieczni Stöckla na podium zawodów LGP stawali w tym roku czterokrotnie - dwa razy w konkursach drużynowych (trzecie miejsce w Wiśle i Zakopanem) i dwa razy w indywidualnych (druga lokata Roberta Johanssona w Courchevel i ta sama pozycja Mariusa Lindvika w Klingenthal). Stosunkowo słabo widoczni byli też w Pucharze Kontynentalnym, gdzie pokazywali się tylko Joakim Aune i Andreas Granerud Buskum. To sprawiło, że w pierwszej części Pucharu Świata będą startować w szóstkę.

- Trudno jest wybrać sześciu skoczków spośród siedmiu, gdy wszyscy dobrze spisywali się zarówno w ciągu ostatniego roku, jak i latem - to wyzwanie i problem bogactwa. Jeden z zawodników pozostał rozczarowany, ale tak to jest. Nawet jeśli ktoś nie będzie rywalizować w Wiśle w ten weekend, to powinien zachować dobrą formę.

Na skoczni im. Adama Małysza zobaczymy Johanna Andre Forfanga, Roberta Johanssona, Mariusa Lindvika, Thomasa Aasena Markenga, Robina Pedersena i Daniela-Andre Tande. Tym, który pozostanie w Norwegii, okazał się Halvor Egner Granerud.

- Halvor najpierw będzie trenować w domu, później ma pojechać na zawody Pucharu Kontynentalnego, aby powalczyć o większą kwotę startową. Nie można też wykluczyć zmian w składzie na Puchar Świata, gdyby któryś z zawodników spisywał się słabiej.

Szkoleniowiec Norwegów nie chce bawić się we wróżkę i oceniać dyspozycji swoich podopiecznych przed rozpoczęciem walki o pucharowe punkty:

- Zawsze ciężko jest coś przewidywać, gdy jeszcze nie rywalizowaliśmy z resztą świata, jednak występy latem i jesienią pozwalają zachować optymizm. Dyspozycja zawodników poprawia się, moim zdaniem jesteśmy dobrze przygotowani. Mamy nadzieję, że powalczymy o czołowe lokaty w Turnieju Czterech Skoczni, RAW AIR i na mistrzostwach świata w lotach. Liczę na ciekawą zimę - zakończył.