Zaledwie pół punktu zabrakło Katharinie Althaus do odniesienia dziś największego sukcesu w karierze. Podobnie jak w Pjongczangu Niemka musiała uznać wyższość Maren Lundby...
Althaus skakała dziś najdalej w obu seriach, jednak rekompensaty za wiatr i noty za styl zadecydowały o tym, że okazała się minimalnie słabsza od Maren Lundby.

- Jestem bardzo szczęśliwa, mimo że strata była naprawdę minimalna. Nie przegrałam złotego medalu, wygrałam srebrny - zaznaczyła 22-latka.

Ostatecznie różnica pomiędzy Norweżką i Niemką wyniosła tylko pół punktu - a więc ćwierć metra:

- Gdy stałam na dole, miałam nadzieję, że moje skoki wystarczą na wygraną. 25 centymetrów to tyle, co nic. Z drugiego miejsca również się cieszę, Maren skacze naprawdę dobrze - pochwaliła rywalkę Althaus.

Po zawodach Martin Schmitt skrytykował zbyt niskie - jego zdaniem - noty, jakie Althaus otrzymała od sędziów. Dyskusję ucina trener reprezentacji Niemiec Andreas Bauer:

- Trudno było ładnie wylądować tak daleko, ponieważ teren już się wypłaszczał. Katharina próbowała zrobić telemark, ale musiała go szybko zakończyć. Obniżenie not za styl było słuszne i koniec tematu.

Szkoleniowiec, podobnie jak jego podopieczna, nie ma powodów do narzekania:

- Jesteśmy bardzo zadowoleni ze srebrnego medalu. W sporcie obowiązuje zasada, że medali nie przegrywasz, ale je wygrywasz - podkreślił. - To fantastyczne - od 2013 roku zdobywaliśmy medale na każdej imprezie mistrzowskiej - zakończył zachwycony.