Andreas Wellinger jest jednym z tych zawodników, którzy w ostatnich dniach zrobili największy postęp. Jeszcze w Wiśle nie załapał się do składu na drużynówkę, a dziś stanął na podium drugiego konkursu w Ruce.
Jak przyznaje Wellinger, tuż przed rozpoczęciem sezonu nic nie wskazywało na odnoszenie sukcesów:

- Jeszcze dwa tygodnie temu moja forma nie była najlepsza. W Wiśle jednak zaliczyłem całkiem niezły konkurs - mówił Niemiec, który wtedy ledwo przebrnął przez kwalifikacje i nie wystąpił w drużynówce, ale w konkursie indywidualnym był jedenasty.

Wellinger wiedział jednak, nad czym pracować:

- W ostatnich tygodniach byłem trochę za szybki po wyjściu z progu i narty nie szły do góry. Lepiej, gdy przejście trwa odrobinę dłużej - wtedy narty lepiej się układają w locie - tłumaczył fachowo.

Efekt przyszedł zaskakująco szybko - wczoraj Niemiec był dziewiąty, dziś stanął na drugim stopniu podium:

- Bardzo cieszę się zarówno z moich skoków, jak i wyniku. To dla mnie wielki krok naprzód, w ogóle nie spodziewałem, że mogę w ten weekend stanąć na podium - pracuję naprawdę dobrze, wszystko idzie w dobrym kierunku, ale przed Wisłą skakałem na poziomie drugiej dziesiątki. Dlatego drugie miejsce jest bardzo dobre, jestem z niego zadowolony - zakończył uśmiechnięty od ucha do ucha mistrz olimpijski z Pjongczangu.