Kibice Severina Freunda wreszcie doczekali się powrotu Niemca do rywalizacji. Zdobywca Pucharu Świata z 2016 roku jest świadomy, że przed nim jeszcze długa droga, ale zamierza walczyć.
Dwukrotne kontuzje więzadła przedniego krzyżowego wyeliminowały Severina Freunda z rywalizacji na prawie dwa lata. Wczoraj, po 689 dniach od ostatniego startu, Niemiec stanął na starcie. Skok na odległość 128,5 metra dał mu 29. miejsce.

- Po tak długiej nieobecności i rehabilitacji zdecydowanie miło jest powrócić do rywalizacji - mówił po konkursie szeroko uśmiechnięty Freund. - Po pierwszej serii konkursowej jestem w stanie powiedzieć, że przede mną jeszcze daleka droga, aby znaleźć się na tym poziomie, na którym chcę być. Wykonałem pierwszy krok i zobaczymy, co będzie dalej.

Jak podkreśla Niemiec, nie ma już problemów zdrowotnych:

- Kolano jest już w niemal idealnym stanie. Po takim urazie nigdy nie wiadomo, czy kiedykolwiek powróci do stanu wyjściowego, ale muszę powiedzieć, że jestem zadowolony - ocenił.

Freund opowiedział również o swoich oczekiwaniach odnośnie bliższej i dalszej przyszłości:

- Liczę, że w niedzielę poprawię swoje skoki. Chcę, żeby moja forma rosła z każdym dniem spędzonym na skoczni - stwierdził, przechodząc do swoich priorytetów tej zimy: - Moim głównym celem na ten sezon jest Seefeld. Gdybym chciał walczyć o wygraną w Turnieju Czterech Skoczni, moja forma już teraz musiałaby być dużo lepsza. Z drugiej strony - nigdy nic nie wiadomo...

Postawę swojego podopiecznego krótko skomentował też trener reprezentacji Niemiec Werner Schuster:

- Severin spisał się całkiem nieźle. Oczywiście, nie był to jeszcze idealny skok, ale był podstawą do dalszego budowania formy.