Hannu Lepistö nie jest jeszcze formalnie trenerem kadry włoskiej - umowa miała niedawno zostać podpisana, ale akurat wtedy zachorował prezes Włoskiego Związku Narciarskiego Gaetano Coppi - jednak jest już pewne, że obejmie to stanowisko. Jego współpracownikami mają być włoscy trenerzy Roberto Cecon, Gianfranco Oballa i Leo de Crignis. Wygląda na to, że to oni będą nadzorować większość treningów drużyny na miejscu; Lepistö będzie przyjeżdżał do Predazzo, gdy będzie to potrzebne, ale nie mieszkał tam na stałe.
Na razie Lepistö stawia sobie skromne cele: udział w olimpijskim konkursie drużynowym i wyraźna poprawa. Po zakończeniu kariery przez Cecona Włochy kompletnie przestały się liczyć w skokach narciarskich, nawet w Pucharze Kontynentalnym włoscy skoczkowie zajmują na razie odległe miejsca. Lepistö jest świadom, że trudno szybko nadrobić takie zaległości i stawia na małe kroki. Obecna drużyna włoska to zawodnicy bardzo młodzi - Adami ma wprawdzie prawie 22 lata, ale choćby Beltrame to jeszcze junior. Pomiędzy nimi a Ceconem, który w marcu zeszłego roku zakończył karierę brakuje, jak mówi Lepistö, "całej generacji skoczków". Obecnie jednak wydaje się, że zainteresowanie tym sportem powoli wzrasta - w klubach trenuje sporo dzieci, w imponującym tempie powstała także drużyna kobieca.
Lepistö z perspektywy czasu cieszy się ze swojej wcześniejszej pracy w Austrii. W wypowiedzi dla www.skispringen.com wykręca się jednak od skomentowania swojego konfliktu z Innauerem, mówiąc, że wypowiadając się w obcym języku, może łatwo użyć nieodpowiedniego słowa...