W Zakopanem Andreas Wellinger już po raz szósty tej zimy stanął na podium zawodów Pucharu Świata. Niemiec może być zadowolony ze swojego występu - tym bardziej, że warunki mu nie pomagały...
Wellinger był jednym z nielicznych skoczków, którym - według uśrednionego pomiaru - powiało w plecy. W pierwszej rundzie czujniki wykazały niekorzystne podmuchy rzędu 0,6 m/s; w drugiej wiało mu już pod narty, ale niezbyt mocno.

- Nie miałem szczęścia do wiatru, ale oddawałem dobre skoki. Jestem zadowolony z rezultatu - przyznał. - Warunki były dość trudne, zwłaszcza w pierwszej serii. Po moim pierwszym skoku myślałem, że znajdę się pod koniec trzydziestki, a okazało się, że jestem dziewiąty.

Stabilna forma utrzymywana od dłuższego czasu sprawiła, że Wellinger plasuje się na trzecim miejscu w klasyfikacji generalnej Pucharu Świata. Nic dziwnego, że Niemiec będzie jednym z faworytów igrzysk w Pjongczangu. Wcześniej jednak jeszcze wystartuje w swoim kraju:

- Wkrótce czeka nas kolejny miły weekend w Willingen, a w poniedziałek ruszamy do Korei. Liczę na udane konkursy. Jestem w dobrej formie, więc wszystko może się wydarzyć - zakończył.