Sobotni konkurs w Zakopanem był pierwszym w tym sezonie konkursem drużynowym, w którym nie wygrała reprezentacja Norwegii. Podopieczni Alexandra Stöckla są jednak w pewnym sensie usprawiedliwieni...
Norweska drużyna znacznie się zmieniła w porównaniu z ekipą, która niespełna tydzień temu zdobywała mistrzostwo świata w lotach. Z powodu choroby w Zakopanem nie wystąpił Daniel Andre Tande, ze składu wypadł też Robert Johansson - zamiast nich pojawili się debiutujący w rywalizacji drużynowej Marius Lindvik i doświadczony Anders Fannemel.

- Polacy pokazali się z bardzo dobrej strony. My nie skakaliśmy na tym samym poziomie, ale trzeba wziąć pod uwagę, że z powodu choroby w norweskiej ekipie zabrakło naszego numeru jeden, Daniela Andre Tande - przypomniał Fannemel.

Były rekordzista świata jest pełen uznania dla ekip, które zajęły pierwsze i drugie miejsce. Jednocześnie zaznacza, że w Pjongczangu układ sił może się zmienić...

- Zespoły Polski i Niemiec były bardzo mocne. Musimy ciężko pracować, żeby pokonać ich na igrzyskach - a to jest nasz cel - zakończył.